nowiny24.pl: Do łóżka idziemy dopiero po ślubie i robimy 'to” w pozycji 'po
bożemu”. Czasem jednak cnota bywa taką wartością, że kobieta w ogóle
nie chce jej stracić. O seksualnych obyczajach mieszkańców wschodniej
Polski opowiada prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
- Gdyby miał pan
porównać obyczaje seksualne mieszkańców Polski Wschodniej z resztą
kraju, na jakie różnice by pan wskazał? Mówi się, że jesteśmy w tej
dziedzinie tradycjonalistami.
- To prawda. Badania pokazują, że
najbardziej konserwatywni są mieszkańcy Polski Wschodniej. Panuje wśród
nich przekonanie, że jeśli seks, to po ślubie. Uboga też jest technika
miłosna, sprowadzona do pozycji 'po bożemu”. Poglądy są bardzo
konserwatywne, na przykład takie, że homoseksualiści to zboczeńcy,
których trzeba kastrować.
U wielu kobiet zauważa się też niechęć
do seksu. Z obliczeń wynika, że odsetek kobiet przeżywających orgazm w
stałym związku jest tutaj najmniejszy w całej Polsce. Wspomniany
tradycjonalizm odnosi się do całej ściany wschodniej. Otwarte,
liberalne podejście do seksu mają natomiast mieszkańcy ściany
zachodniej - aglomeracji warszawskiej czy katowickiej.
- W czym pan upatruje przyczynę? Czy to kwestia zaszłości historycznych, poziomu rozwoju cywilizacyjnego?
-
Chodzi o wpływ Kościoła, który we wschodniej Polsce jest najsilniejszy.
Weźmy statystykę aktywnych religijnie, chodzących do kościoła. Najmniej
ich jest w centrum kraju, na przykład w Łodzi czy w województwach
zachodnich.
Najbardziej pobożny jest Wschód. W tym regionie jest
też najwięcej powołań kapłańskich. To świadczy o dużym wpływie Kościoła
na życie i obyczaje mieszkańców. Przekłada się to także na sprawy
polityczne. Poza nielicznymi wyjątkami, na Wschodzie wygrywają partie
konserwatywne, proreligijne.
- Wygląda więc na to, że obyczajowość seksualna zależy od regionu...
-
Tak, ale to się zmienia. Globalizacja internetowa powoduje zmiany.
Młode pokolenie jest pokoleniem Internetu. Swoje poglądy formułuje na
podstawie informacji z sieci, dlatego też w przyszłości oddziaływanie
lokalnego środowiska czy Kościoła znacznie się skurczy.
Nad
niektórymi skutkami oddziaływania Internetu jednak ubolewam. Tam jest
groch z kapustą, często brak rzetelnych informacji, pornografia. To nie
jest dobre źródło wiedzy.
- Czy, jeśli chodzi o wiek inicjacji seksualnej, to też nasz region odbiega od reszty kraju?
- Też. Średnia krajowa to jest 17 lat, a w Polsce Wschodniej jest to 19. rok życia.
- Co nowego w zachowaniach Polaków zaobserwował pan w ostatnim czasie?
-
Nasilają się skrajne bieguny. Jeden to nadmierna liberalizacja, której
efektem jest na przykład sponsoring, fakt, że młodzi traktują seks bez
emocji, jako narzędzie czy czynność taką samą, jak każda inna. Seks
coraz częściej traktowany jest jak sport, a użytkownicy pornografii
godzinami śledzą interesujące ich strony w Internecie.
Z drugiej
strony mamy też biegun, gdzie są środowiska związane z pewnym rodzajem
fundamentalizmu katolickiego. Coraz liczniejsze stają się grupy
promujące zachowaniem dziewictwa do ślubu.
- A według seksuologa lepiej jest zachować cnotę do ślubu czy rozpocząć współżycie wcześniej?
-
Powiedziałbym tak: zarówno powstrzymywanie się, jak i nie
powstrzymywanie nie daje gwarancji udanego związku. Nie ma takiej
zależności. Nie łudźmy się, że jeśli ktoś rozpocznie współżycie po
ślubie, to jest to gwarancja, że jego małżeństwo przetrwa.
Mnie
interesuje motywacja. Jeśli ktoś ma motywację typu czysto religijnego,
ok. Natomiast za stwierdzeniem 'seks dopiero po ślubie” często kryją
się różnorodne lęki. Jako psychoterapeuta doskonale o tym wiem.
Kobieta
często ma opory przed seksem, bo ma małe poczucie własnej wartości i
próbuje je podnieść błoną dziewiczą. Mam cnotę, więc jestem coś warta.
Nie jest to motywacja dojrzała.
- Skąd się biorą takie lęki? To kwestia wychowania, charakteru?
-
I jedno, i drugie, są także inne przyczyny. Kobieta mogła być wychowana
w lęku do mężczyzn. Może mieć poczucie, że jest szarą myszką, osobą
nieatrakcyjną, która nie może się podobać. Taka kobieta patrzy w lustro
i myśli: 'Jestem brzydka i nieatrakcyjna, ale mam cnotę. Czyli jestem
bardzo wartościowa, nie puszczam się.”
W jej ocenie mężczyzna
powinien to docenić. Zależy jej też, żeby przeciągnąć ten stan jak
najdłużej, najlepiej do ślubu. To taki typowy mechanizm obronny. Cnotę
traktuje jak walor, którym próbuje grać.
Drugi biegun też nie
jest dobry, jeśli szesnastolatka ma szesnastu partnerów na swoje
urodziny i żyje w całkowitej swobodzie. Takie dziewczyny też mają
problemy z ułożeniem sobie życia. Nawet jeśli się trochę wyszumią i
potem już są skłonne do stabilizacji, to ich partner, kiedy się o tej
przeszłości dowie, może tego nie zdzierżyć. Taki związek też nie
przetrwa.
- Ale przecież mężczyzna chce mieć Madonnę i ladacznicę w jednym?
- Tak, ale ladacznicę tylko w jego łóżku.
-
W podbiałostockiej Choroszczy odwiedził pan oddział, w którym będą
leczeni sprawcy przestępstw seksualnych, głównie pedofile. To jeden z
trzech takich oddziałów w Polsce. A jaka jest potrzeba społeczna? Co
dotąd robiono z przestępcami seksualnymi poza tym, że wtrącano ich do
więzienia?
- Po odbyciu kary sprawcy się nie zmieniali. Jeżeli
ktoś jest ukierunkowany na zaspokajanie potrzeb seksualnych tylko w ten
sposób, odbycie kary nie oznacza, że zakończy to jego zainteresowania.
Od
lat otrzymywałem z zakładów karnych listy z błaganiem o pomoc. Autorzy
stwierdzali wprost: 'Wyjdę i zrobię to samo. Niech pan pomoże panie
doktorze”. Teraz, kiedy pojawiły się możliwości leczenia zarówno w
warunkach zamkniętych, jak i ambulatoryjnych, ci ludzie mają szansę
wyleczenia.
- Czyli współczesna medycyna ma narzędzia pozwalające wyprowadzić przestępcę seksualnego z kręgu jego zainteresowań?
- Jak najbardziej. Wręcz trzeba to robić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz