Polscy geje i lesbijki mają prawo czuć się dyskryminowani jako obywatele, ale coraz rzadziej jako konsumenci. O różowe pieniądze i tęczowych klientów zabiegają kolejne polskie firmy.
Na politycznym zamieszaniu związanym z niedawnym wyrokiem Trybunału w Strasburgu (Polskę skarżył gej, który nie mógł dziedziczyć prawa spółdzielczego do lokalu) już postanowił skorzystać pewien duży ubezpieczyciel. – Za kilka tygodni rusza kampania oparta na pomyśle „Państwo się o ciebie nie troszczy, pomyśl o przyszłości, ubezpiecz siebie i partnera” – zdradza Bartek Jaźwiński z Majestic Media, krakowskiego brokera oferującego powierzchnię reklamową w największych polskich portalach LGBT (Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders). To może być strzał w dziesiątkę, bo nic tak nie działa na ego potencjalnego klienta jak powiedzenie: „Dostrzegamy twoje potrzeby i zależy nam na tobie”.
Marek i Andrzej, trzydziestokilkuletni lekarze, kupili niedawno dom na nowym osiedlu pod Katowicami. Ponieważ byli pierwszymi klientami, deweloper zaproponował, by wybrali nazwę swojej ulicy. I tak zamieszkali na Tęczowej. Protestów nie było. Zresztą na żadnym etapie – od wyboru oferty, przez załatwienie wspólnego kredytu, aż po nazwę ulicy – nie spotkały ich żadne nieprzyjemności. Zero aluzji czy niedyskretnych pytań w stylu: „A panowie to są jakoś spokrewnieni?”. Nie, Marek i Andrzej nie są spokrewnieni. Są parą gejów.
Para bez obciążeń
W Polsce dokonuje się rewolucja w myśleniu firm, które zaczęły dostrzegać sektor LGBT jako dobrego klienta, dla którego opłaca się przygotować sprofilowaną ofertę. Tak, jak szykuje się ją dla miłośników wędkarstwa czy szybkich aut. – Skoro słupki sprzedażowe, zwłaszcza teraz, w kryzysie, tak słabo rosną, nie można sobie pozwolić na rezygnację z żadnego klienta – dodaje Bartek Jaźwiński z Majestic Media. Powstała trzy lata temu firma współpracuje z 11 największymi portalami dla homoseksualistów. Gdy zaczynali działalność – jako dział marketingu portalu Innastrona.pl, pół roku później jako samodzielna firma – reklamy zamieszczały w serwisach tylko kluby gejowskie. – Zamiast czekać, aż zjawi się ewentualny reklamodawca, wyszliśmy go poszukać – opowiada Jaźwiński.
Agencja właśnie zakończyła miesięczną, skierowaną do gejów i lesbijek (poprzez główne portale) kampanię dla grupy Allegro. Serwis z recenzjami produktów Cokupic.pl zachęcał do zakupów między innymi poprzez banery przedstawiające wspólnie plażującą parę dziewczyn lub chłopaków, a hasło reklamowe brzmiało: „Myślisz o zdjęciach z wakacji. Sprawdź, jaki aparat warto kupić”. W trakcie kampanii na Allegro weszło za pośrednictwem takich banerów ponad 1,6 miliona użytkowników. W ostatnich miesiącach wśród klientów Jaźwińskiego znalazł się też Wiedeń oraz linie lotnicze Easy Jet, które wspólnie z narodową agencją turystyczną VisitBritain pokazywały Wielką Brytanię jako miejsce przyjazne dla turystów o orientacji homoseksualnej. Reklamy w portalach, jako część ogólnopolskiej kampanii, wykupił też dystrybutor Gutek Film, który promował wejście do kin filmu „Samotny mężczyzna”.
Większość krajów europejskich, ale i USA, siłę różowych pieniędzy odkryło już 40 lat temu. – Bo homoseksualiści to klasyczni ukochani przez reklamodawców DINK, czyli Double Income, No Kids, co oznacza „podwójny dochód, żadnych dzieci”. Wydają więc dużo więcej niż heteroseksualni nie dlatego, że więcej zarabiają, ale dlatego, że nie mają obciążeń typu dzieci – uzasadnia Jaźwiński.
W amerykańskim badaniu na pytanie, na co przeznaczyliby sto tysięcy dolarów, geje wymieniali podróże i luksusowe przedmioty, a hetero woleli te pieniądze zaoszczędzić na starość lub przekazać potomstwu. Według szacunków Międzynarodowej Izby Handlowej Gejów i Lesbijek tylko europejscy homoseksualiści wydają rocznie ponad 590 miliardów euro. Badania potwierdzają też, że wydatki gejów podczas podróży są o 30 procent większe niż hetero. Sektor turystyki gejowskiej stanowi dziś 10–12 procent rynku i stale rośnie – jak ocenia IGLTA, czyli International Gay and Lesbian Travel Association.
– Z badań wykonanych na nasze zamówienie w 2007 roku wynika, że typowy polski klient LGBT faktycznie konsumuje rozrzutniej niż przeciętny Polak – potwierdza Bartek Jaźwiński. Statystycznie klient taki mieszka w dużym mieście, ma od 18 do 35 lat, jest także zwykle dobrze wykształcony i – jak na polskie warunki – zamożny, zarabia powyżej średniej krajowej (3,5 tysiąca złotych). – To nie znaczy, że każdy jest superbogaty, ale wystarczy, że ma z partnerem do dyspozycji pięć–siedem tysięcy netto dochodu. Przy rozsądnym gospodarowaniu zostają dwa–trzy tysiące, które można przeznaczyć na podróże, zabawę w klubach czy nowe, odjazdowe auto – mówi szef Majestic Media.
Ilu jest takich ludzi? Średnio w zachodnim społeczeństwie 3 do 5 procent to osoby homo. – We współpracujących z nami 11 serwisach mamy zarejestrowanych ponad 120 tysięcy użytkowników – mówi Jaźwiński.
– To prawda, że reklama, a pośrednio biznes, jest awangardą społeczną, także w postrzeganiu grupy klientów LGBT – ocenia medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, profesor Wiesław Godzic. – Ale na mówienie o rewolucji chyba za wcześnie. Większość firm, zwłaszcza z tradycyjnie postrzeganego sektora na przykład spożywczego czy środków czystości, jeszcze długo nie zdecyduje się na mrugnięcie okiem do mniejszości, bo boi się utraty konserwatywnej większości.
Jak przekonuje Jaźwiński, firmy decydują się na reklamy w sprofilowanych portalach głównie dlatego, że to niemal stuprocentowa pewność dotarcia do grupy docelowej. Z drugiej strony przyznaje, że taka reklama nieco odsuwa od firmy ryzyko zauważenia jej przez klienta masowego, który za gejami może nie przepadać. Ale niektórzy nie boją się grać w otwarte karty. Tak było w przypadku Ikei, która na świecie od 1994 roku pokazuje w swoich katalogach pary homoseksualne. W Polsce para gejów pojawiła się w 2008 roku w serii „12 portretów rodzinnych” w kwartalniku „IKEA Family Live”. Jedynym odzewem był protest na forum katolickiego portalu Fronda.pl, gdzie pojawiły się wpisy zachęcające do wszczęcia akcji przeciw firmie, która „propaguje homoseksualizm”. Ale za słowami nie poszły czyny.
– Akceptacja dla różnorodności w Ikei oznacza, że traktujemy się nawzajem z szacunkiem niezależnie od różnic, przynależności do poszczególnych grup społecznych, płci, orientacji seksualnej, wieku, koloru skóry czy poglądów – tłumaczy rzecznik firmy Karolina Horoszczak. – Nie oceniamy też sytuacji życiowych na podstawie związków międzyludzkich, a tylko i wyłącznie patrzymy na nie przez pryzmat wyposażenia wnętrz, które mają najlepiej służyć jego mieszkańcom.
Witamy was ciepło
17 lipca na warszawskim Pałacu Kultury i Nauki zawisła tęczowa flaga. Na trwającą od 9 do 18 lipca światową imprezę środowisk LGBT – Europride 2010 – ma przyjechać, jak szacuje polski organizator, Fundacja Równości, 50 tysięcy uczestników z całego świata. Jest o co walczyć.
Ta impreza przysłuży się nie tylko miastu, ale i całej branży turystycznej w Polsce – prognozuje Tomasz Szypuła, wiceprezes Kampanii przeciw Homofobii. – Choć na uczestników czeka masa pokazów, debat i festiwali, to część choć na dzień lub dwa skoczy do Krakowa.
– Jeśli teraz nie pokażemy uczestnikom Europride, że Polska jest fajnym, tolerancyjnym krajem, to nigdy tu nie wrócą – dodaje Piotr Wójcik, szef polskiego oddziału IGLTA, który od stycznia we współpracy ze Stołecznym Biurem Turystyki zaprasza na wycieczki po stolicy dziennikarzy z zachodnich mediów skierowanych do LGTB między innymi z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji czy Hiszpanii. – Do akcji udało nam się wciągnąć Polską Organizację Turystyczną, która opłaciła dziennikarzom przelot, oraz hotele Hilton i Radisson, które ufundowały zakwaterowanie i jedzenie – wylicza Wójcik. Te ostatnie już na akcji skorzystały, bo po publikacji tekstów mają komplet rezerwacji podczas parady. – Większość hoteli powyżej trzech gwiazdek w Warszawie, Krakowie czy Trójmieście podkreśla, że są gay friendly. Obsługa w renomowanych hotelach wie, jak obsłużyć każdego, czy to gej, Żyd czy Arab – ocenia Wójcik.
Ale na paradzie ma skorzystać nie tylko branża hotelarska: – Nie ma co udawać, że Warszawa jest rozrywkowa jak Amsterdam. Dlatego stawiamy na kulturę – opowiada Wójcik. Dziennikarze zaczynają zwiedzanie od wystawy „Ars Homo Erotica” w Muzeum Narodowym, potem koncert muzyki Chopina, teatr lub opera. – Noce to już rozrywka w klubach, starczy ich na kilka dni zabawy i każdy znajdzie coś dla siebie – informuje Wójcik.
W wyszukiwaniu zdarzeń ma pomóc „NaviGaytor” – wydawany od pięciu lat przez Roberta Biedronia z KPH przewodnik po warszawskich miejscach gay friendly, choć na razie daleko mu do „Spartakusa”, wydawanego od 40 lat niemieckiego gejowskiego przewodnika po świecie, który opisuje ponad 20 tysięcy miejsc w 160 krajach. Berlińska „Queer Map” ma takich miejsc ponad 100. Specjalna edycja „NaviGaytora” liczy już 29 pozycji, reklamując między innymi kluby, sauny, bary, ale i specjalnie dla gejów przeznaczone hotele – Czarny Kot czy Friends GuestHouse lub tęczowe biuro podróży Gejsza Travel.
– Z oferty „tylko dla gejów” trudno jest jeszcze w Polsce wyżyć, dlatego na przykład tęczowa oferta biur podróży to tylko część ich działalności – zauważa Piotr Wójcik, który 15 lat temu sam próbował sił, zakładając biuro Strawberry Travel. – Sami geje też nie chcą się zamykać w gettach. Ale zależy im, by w pobliżu kwitło życie nocne. Dlatego biura takie jak Gejsza Travel sprzedają wycieczki dużych operatorów, jak TUI czy Itaka, lecz skierowane w miejsca, gdzie kwitnie gejowska rozrywka, czyli na wyspę Mykonos, Gran Canarię czy Teneryfę. Gdy homoseksualiści jadą na wczasy, w dzień chcą odpoczywać w tym samym hotelu co hetero.
Jadźki już sobie poszły
– Zależy mi, by lokal w Polsce, do którego wybieram się wieczorem z przyjaciółmi, miał gay friendly opinię, bo nie usłyszę tam od barmana chamskiej odzywki – mówi Przemysław Tomalski, psycholog po Uniwersytecie Warszawskim, doktor i pracownik londyńskiego King’s College. Przyznaje, że nawet podczas codziennych zakupów zwraca uwagę, czy firma jest gay friendly. – To nie ma znaczenia, gdy nabywam coś tak prozaicznego jak papier toaletowy. Ma, gdy wybieram produkty związane z emocjami. Ubrania, których reklamy są skierowane także do mnie, jak Levi’s, wódkę Absolut, która ma specjalną tęczową edycję i hasło: Let your true colors shine – tłumaczy. Przyznaje, że do przeszłości przechodzi okres, gdy firmy nie przywiązywały wagi do tęczowego klienta. – Czasy, gdy wchodziłem do księgarni blisko uniwersytetu, pytając o zamówioną książkę, a w odpowiedzi słyszałem: „Jadźka, te geje i lesby trzymamy na seksuologii?”.
Przekroj.pl
---------------------------
To Ilona Łepkowska dała życie takim homoseksualnym bohaterom jak: Rafał Kozień (Jacek Rozenek) w "Klanie” (szef Agencji Reklamowej JBD i przyjaciel Agnieszki Lubicz), muzyk Mikołaj Mellado (Robert Janowski) w "Na dobre i na złe” czy biznesmen Grzegorz Górski (Marek Probosz) w "M jak miłość”.
Łamać tabu i uczyć tolerancji
- Po wątek homoseksualny sięgam nie po to, by – broń, Boże – kogokolwiek szokować – tłumaczyła przed laty królowa polskich seriali. – Po prostu wychodzę z prostego skądinąd założenia, że łamanie tabu uczy tolerancji. Takie właśnie mam ambicje, by oswoić widzów z tą tematyką.
Początki jednak okazały się wyjątkowo trudne. Może ciężko w to uwierzyć, ale jeszcze kilka lat temu ze świecą trzeba było szukać aktora, który zechciałby grać geja. Gdy wyszło na jaw, że Mikołaj Mellado, partner Zosi Stankiewicz w "Na dobre i na złe”, kocha inaczej, grający go Robert Janowski zaczął mieć problemy z tak zwaną ulicą.
- No, cóż, niektórzy wierzyli, że skoro gram geja, to rzeczywiście nim jestem i wynikały z tego mniej lub bardziej zabawne historie – wspomina z perspektywy czasu Robert Janowski. - Kiedyś na przykład grałem koncert w Katowicach. Fanki roznosiły ulotki z informacjami na jego temat. Podeszły do jakiegoś kiosku z pytaniem, czy mogą zostawić ogłoszenie. Kioskarz obejrzał moje zdjęcie i odparł: "Nie, nie lubię tego pedała”.
W konsekwencji Robert Janowski zrezygnował z intratnej roli Mikołaja. Pamiętajmy, że "Na dobre i na złe” było wtedy najpopularniejszym serialem w Polsce.
Przed łatką lesbijki jak lwica broniła się swego czasu Maja Hirsch. Pierwotnie jej bohaterka Iza z sagi rodu Mostowiaków miała kochać inaczej, lecz – na wyraźną prośbę aktorki – Ilona Łepkowska zrezygnowała z tego planu. W ostatniej chwili zamieniła w scenariuszu lesbijkę na dziewczynę molestowaną seksualnie przez ojca.
Gdy na Michała Łagodę z "M jak miłość” padło podejrzenie o homoseksualizm, grający go Paweł Okraska wolał odejść z serialu niż grać geja.
- Być może nie byłem wtedy na tyle dojrzały, żeby podjąć się takiego zadania aktorskiego – twierdzi aktor.
- Przeraziło mnie trochę potężne oddziaływanie serialu. Ludzie bardzo mocno identyfikują aktora z postaciami, w które się wciela. Wiedziałem, że gdybym nadal grał Michała, byłbym narażony na coś, czego chciałem uniknąć. Po jakimś czasie wróciłem do Mostowiaków, bo wiedziałem, że sprawa się odkręci. Warto sobie przypomnieć, kto był prowodyrem całego zamieszania.
Z inicjatywą wyszedł wspólnik Michała, który się w nim zakochał. Do niczego jednak nie doszło! Oczywiście fabuła serialu świadczy o tym, że było inaczej, ale uważny widz pamięta, że mój bohater był w tym względzie czysty jak łza. Dziś już jednoznacznie wiadomo, że uczucia Michała Łagody są ukierunkowane na kobiety.
Z czasem Ilona Łepkowska wprowadziła do "M jak miłość” postać jednoznacznie zdeklarowanego geja Grzegorza Górskiego. Grający go Marek Probosz nie miał już najmniejszych oporów przez przyjęciem tej roli. Wszak od lat mieszka na stałe w USA. Z tego powodu nie musiał obawiać się tego, że polscy widzowie wrzucą go do szufladki z napisem "gej”.
A po drugie, w Ameryce osoba kochająca inaczej na nikim nie robi większego wrażenia. Tym bardziej że tam widzowie seriali od co najmniej 25 lat są oswajani z tzw. kochaniem inaczej. Tabu w USA jako pierwszy przełamał Steven Carrington z serialu "Dynastia”. Potem pojawił się Justin Amberville ("Tylko Manhattan”), a w ostatnich latach - Kerry Weaver ("Ostry dyżur”).
Amerykańscy producenci posunęli się jeszcze dalej. Motyw miłości homoseksualnej wprowadzili także do seriali młodzieżowych. W "Jeziorze marzeń” pojawia się Jack, nastolatek, który nie ukrywa tego, że jego stosunek do seksu nieco się kłóci z wartościami chrześcijańskimi. Podobnie jest z Willow z "Buffy, postrach wampirów”.
Chociaż Polakom wciąż daleko do Amerykanów pod względem tolerancji w stosunku do ludzi z odmienną orientacją seksualną, to jednak widać wyraźny postęp. Ogromna w tym zasługa seriali i scenarzystów.
- Pokazywanie na ekranie osób homoseksualnych sprawia, że społeczeństwo zaczyna rozumieć, że to nie są jacyś zboczeńcy – uważa Sonia Bohosiewicz, która grała lesbijkę Paulę w serialu "39 i pół. - Moja bohaterka nie kryła, że jest lesbijką, ale wiedziała, że niektórym ludziom trudno to przyjąć do wiadomości. Starałam się, by Paula była sympatyczna i ciepła. Może dzięki temu ci, którzy mieli złe zdanie na temat osób takich jak Paula, zmienili poglądy? W końcu rodzimy się z pewnymi preferencjami, nie wybieramy ich. Takie znalazłam sobie zadanie, oczywiście oprócz tego, by dostarczyć widzom wzruszeń i dobrej zabawy.
- Wątek lesbijski pojawił się także w jednym z odcinków "Usta Usta” – zdradza Dorota Chamczyk, szefowa zespołu producentów w TVN. - Pewna pani, która stała się obiektem marzeń seksualnych jednego z bohaterów, okazała się zwolenniczką innej orientacji seksualnej, co przecież nie raz i nie dwa zdarza się w prawdziwym życiu.
W "Barwach szczęścia” obecnie mamy dwóch homoseksualnych bohaterów: Władka (Przemysław Stippa), syna Róży (Anna Gronostaj) i Zdzisia Cieślaków (Zbigniew Buczkowski), oraz jego życiowego partnera Maćka (Tomasz Mycan). Śmiało można powiedzieć, że ich wątek to największa dotąd lekcja tolerancji w polskim serialu.
Gdy Władek Cieślak postanowił powiedzieć prawdę rodzicom dotyczącą swojej orientacji seksualnej, nie zdawał sobie sprawy, że zada im tym bolesny cios. Poukładany dotąd świat Róży i Zdzisia wywrócił się do góry nogami.
- Taka wiadomość musiała dokonać pewnych zmian w konserwatywnym myśleniu Cieślaków - zauważa Przemysław Stippa. - To świetny sprawdzian dla całej rodziny. W końcu Władek był oczkiem w głowie rodziców. Zawsze byli mu oddani. A tu nagle okazało się, że syn skrywał przed nimi tak straszną - w ich mniemaniu - tajemnicę.
Najwięcej problemów z zaakceptowaniem homoseksualizmu syna miała Róża.
- To trudne wyzwanie dla rodzica. Zdzisio lepiej poradził sobie z obwieszczeniem Władka. Moja bohaterka natomiast musiała stosunkowo długo się do tego przekonywać - wspomina Anna Gronostaj.
- Pierwszy raz gram taką rolę i uważam ją za świetne wyzwanie. Bo prawdę mówiąc - sama nie wiem, jakbym zareagowała, gdyby moje dziecko oznajmiło mi coś podobnego.
nowiny24
Nie całkiem w polskiej telewizji przestawia się osób homoseksualny, najczęściej wyprażenia, droga do krajów zagraniczny jest daleka u nas jeszcze jest strach, przed takimi scenami nawet cenzurują skandal z małą brytanią, oraz też strach jest graniem aktorów po później ludzie będą mówić że ta jest osoba homo. Na zachodzie dzięki telewizji pozytywny wizerunek pokazał że wzrosła tolerancja do osób homoseksualny, U nas najczęściej w telewizji robi debaty o tym, że homoseksualizm to grzech, choroba. Polska jest bardzo zagłębiona w homofobie, że ciężko będzie ją w większym stopniu usunąć polski, oraz sami lesbijki i geje muszą walczyć z nich akceptuje. Poniżej kilka scen z seriali zagraniczny niemiecki i amerykański.
One Life to Live : Bisou Gay, Kyle & Oliver (10/11/09)
Bisou gay Olivier & Christian "Verbotene Liebe" 3
Bisou gay: Deniz & Roman, Le rêve de Diana (ep. 751)