W polskich szkołach nie reaguje się na język agresji wymierzony przeciwko homoseksualistom - uważają obrońcy praw tej mniejszości, którzy spotkali się we wtorek w Opolu.
Kilkadziesiąt osób przyszło na debatę "Jak uczyć o homoseksualizmie". Rozmawiano o tym, czy jest to dewiacja i czy w ogóle powinno się o tym głośno mówić.
Spotkanie w antykwariacie Królikaczka zaczęło się od przytoczenia badań i statystyk, z których wynika, że większość polskich uczniów spotkała się z agresją wobec gejów i lesbijek i że polscy uczniowie najmniej wiedzą o homoseksualizmie. - W ogóle się temu nie dziwię. Przeciwnie uważam, że polska szkoła produkuje i wspiera homofobię - mówił obrońca praw gejów Robert Biedroń, politolog i publiscysta, jeden z prowadzących spotkanie. Na poparcie swoich słów zacytował kilka podręczników do wychowania w rodzinie, gdzie homoseksualizm opisywany jest jako dewiacja, którą można leczyć za pomocą terapii. W bardziej radykalnych podręcznikach homoseksualizm stawiany był na równi z pedofilią czy ekshibicjonizmem.
Z kolei Marzanna Pogorzelska nauczycielka uhonorowana Europejską Nagrodą Tolerancji zaznaczała, że w szkołach nie reaguje się na język agresji wymierzony przeciwko homoseksualistom. Dlatego tak trudno wielu z nich podjąć decyzję o tym, by się ujawnić.
- Kto ma w szkole znajomego geja lub lesbijkę? - pytali Biedroń i Pogorzelska. Nikt z publiczności się nie zgłosił. Niewiele było również historii dotyczących informacji na temat homoseksualizmu. - Pamiętam jedynie jak na lekcji historii mój nauczyciel powiedział o jednej z postaci historycznych "A ona to taka dziwna była, bo kobiety wolała". Zdziwiły mnie te słowa, zwłaszcza w ustach tego historyka, który uchodził za osobę otwartą - opowiadała jedna z uczestniczek spotkania.
- Jest coś takiego, jak ukryty program szkoły, czyli to, czego nauczyciele nie mają w obowiązkach nauczania, a jednak przekazują uczniom. Ten nauczyciel nigdzie nie wyczytał tego, że ta osoba "była dziwna", to był jego własny pogląd - mówiła Pogorzelska i dodając, że we Włoszech nauczyciel może być zatwardziałym homofobem. - Ale tylko we własnych czterech ścianach. W szkole ma informować o homoseksualizmie tak, jak o wszystkim innym. Podobnie jest w Irlandii, gdzie ministerstwo oświaty wydało specjalne opracowanie o tym, jak uczyć o homoseksualiżmie i co zrobić, gdy któryś z uczniów ujawni, że jest gejem bądź lesbijką. Jednym z zapisów jest absolutny zakaz wysyłania takiego ucznia na terapię. Jednak w Polsce brakuje takiego programu - mówiła Pogorzelska zaznaczając jednocześnie, że w żadnej szkole nie ma oficjalnego zakazu mówienia o homoseksualizmie. - Przeciwnie, szkoły szczycą się promowaniem postaw obywatelskich. I sądzę, że najważniejsze co możemy zrobić, to samemu być otwartym na innych - zaznaczała.
Potem wypowiadać zaczęli się słuchacze. - Uważam, że nie powinno się w szkole dyskutować ani o homoseksualistach, ani o heteroseksualistach, bo jest to sprawa bardzo intymna, prywatna, a nie publiczna - mówił jeden z przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej.
Nieprawda. Dziś jest to kwestia polityczna i społeczna. Pan jako osoba heteroseksualna, gdy zdecyduje się Pan założyć rodzinę, będzie pan mógł obwieścić to światu. Zorganizować ślub, zrobić przyjęcie weselne dla znajomych. Nie będzie się pan obawiał o to, co powiedzą rodzice o pańskiej narzeczonej, gdy ją poznają i tak dalej. Ja natomiast po ośmiu latach związku wciąż nie mogę publicznie pokazać się z moim partnerem. Muszę się z nim ukrywać, chować go w szafie, bo wciąż się obawiam, że gdy gdzieś razem pójdziemy, to zostaniemy wyzywani lub ktoś rzuci w nas kamieniem - ripostował Biedroń.
- A gdybym poczuł coś więcej do mojego psa, to myśli pan, że mógłbym mieć równe prawa? - pytał inny Wszechpolak.
- Nie zniżam się do tego poziomu dyskusji. Porównywanie związku dwóch dorosłych osób, które świadomie decyzją się na bycie razem z kontaktami z niepotrafiącym się skomunikować zwierzęciem jest nie fair i mnie obraża - uciął Biedroń. Podobnie zareagowała publiczność tłumacząc pytającemu, że porównanie jest zupełnie chybione.
- Skoro chcecie rozmawiać o homoseksualizmie, dlaczego nie dopuszczacie do głosu Paula Camerona [amerykański psycholog wykluczony z Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego m.in za to, że głosi, iż homoseksualistów powinno się zamykać w gettach - przyp. red.]. Zamiast dyskusji z nim, przegania się go z uniwersytetów - mówił inny uczestnik dyskusji.
- Cameron nie jest naukowcem. Jego badania są nierzetelne, a na uczelniach nie ma miejsca, by takie osoby głosiły swoje poglądy - odpowiadała publiczność.
Po debacie członkowie Młodzieży Wszechpolskiej rozdawali ulotki z poglądami Paula Camerona. Dlaczego nie zrobili tego podczas debaty? - Bo były na sali nieprzychylne nam nastroje. Ale ludzie powinni poznać prawdę - powiedział nam rozdający ulotki. Nie chciał się jednak przedstawić.
Gazeta Wyborcza Opole
[zdjęcia Ania z KPH Opole]