środa, 30 września 2009

Paragraf 175

Paragraf 175 – przepis niemieckiego kodeksu karnego z 1871 roku, który określał homoseksualizm jako przeciwny naturze nierząd. Stał się on podstawą do prześladowań i eksterminacji homoseksualistów przez nazistów za czasów III Rzeszy. Paragraf 175 obowiązywał w NRD do 1967 r., a w RFN do 1969 r.
Cesarstwo Niemieckie i Republika Weimarska
W 1871 r. jednocześnie z proklamowaniem nowo powstałego Cesarstwa Niemieckiego na jego terytorium zaczął obowiązywać kodeks karny penalizujący paragrafem 175 stosunki seksualne między mężczyznami wymieniając je obok zoofilii:
(Przeciwny naturze nierząd, do którego dochodzi pomiędzy osobami płci męskiej albo między człowiekiem i zwierzęciem, jest karany więzieniem, z możliwością utraty praw obywatelskich.)
Czyn zakazany zagrożony był karą do 2 lat więzienia. Kodeks nie zajmował się stosunkami pomiędzy kobietami. Takie przepisy nie wyróżniały Niemiec na tle innych krajów, a wręcz przeciwnie. W ówczesnej Wielkiej Brytanii i USA istniały daleko bardziej restrykcyjne przepisy, przewidujące wyższe kary: oba te kraje obłożyły kontakty homoseksualne karą śmierci. W Europie kontynentalnej, w tym również na terenie Niemiec przed 1871 r. pozostawał w mocy Kodeks Napoleona depenalizujący wiele tzw. czynności bez ofiar, w tym również kontakty homoseksualne.
Praktyka stosowania tego prawa w II Rzeszy była jednak dość liberalna. O ile przestrzegano go dość ściśle na prowincji, to jednak w dużych miastach panowała spora swoboda obyczajowa. W dekadenckim Berlinie czy Hamburgu funkcjonowały kluby, bary, sale taneczne “ligi przyjaźni” tej samej płci, krążyły czasopisma homoerotyczne. W Berlinie lat 20. co trzeci nocny lokal był nastawiony na klientów o różnych preferencjach seksualnych. Lesbijki funkcjonowały niemal jawnie: wychodziły co najmniej cztery pisma lesbijskie, a w 1928 r. ukazała się książka Lesbijki Berlina. Homoseksualizm był tematem dyskutowanym w środowiskach akademickich, miał swoje miejsce w filmie i literaturze. W 1897 r. berliński lekarz seksuolog Magnus Hirschfeld utworzył tzw. Komitet Naukowo-Humanitarny (Wissenschaftlich-Humanitäre Komitee) stawiający sobie za zadanie zniesienie paragrafu 175 i edukację związaną z homoseksualizmem. Komitet skupiał znanych naukowców niemieckich (Edward Oberg, Max Spohr, Franz Josef von Bülow) i popierany był przez ruch sufrażystek.Skupiał początkowo niemal samych gejów, z czasem dołączały się do niego powodowane solidarnością osoby deklarujące się jako heteroseksualne oraz lesbijki. Według polskiego dziennikarza K. Geberta założona w 1923 r. Liga Praw Człowieka również walczyła o zniesienie paragrafu 175. Brakuje jednakże dostatecznej liczby danych na potwierdzenie tej tezy. Geje spoza Niemiec, a szczególnie z Wielkiej Brytanii, sprowadzali się do liberalnego Berlina. Byli nimi m.in. poeta Wystan Hugh Auden oraz krytycy Stephen Spender i Christopher Isherwood.
W 1924 roku sąd w Hanowerze skazał Fritza Haarmanna, który razem ze swoim kochankiem zabił dwudziestu siedmiu nastoletnich chłopców. Wywołało w Niemczech falę aresztowań wśród homoseksualistów i przyczyniło się do homofobicznych postaw społecznych. Liczba spraw sądowych z paragrafu 175 wzrosła wtedy z 450 rocznie do ok. 700 po tamtym roku.
Pod koniec lat 20. starania o zmianę sytuacji na gruncie politycznym w okresie II Rzeszy nie przynosiły rezultatu mimo wcześniejszych licznych petycji i działań edukacyjnych kręgu Hirschfelda. Niemieccy politycy niechętnie odnosili się do tego tematu.
Paragraf 175 był również w mocy na ziemiach polskich dawnego zaboru pruskiego przed 1932 rokiem. Został anulowany wraz z przyjęciem Kodeksu Makarewicza
III Rzesza Niemiecka
Telegram ze szczecińskiego oddziału Gestapo do centrali w Berlinie dotyczący aresztowania za homoseksualizm
39-letniego Hansa Retzlaffa, który zginął kilka tygodni później w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen
6 maja 1933 r. instytut Hirszfelda został splądrowany przez bojówki Sturmabteilung (SA) i studentów Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego. Na ciężarówki załadowano książki, broszury, obrazy oraz popiersie Hirschfelda. Wywieziono je, by cztery dni później, 10 maja spalić je wraz z zasobami wielu innych berlińskich bibliotek na Placu Hegla przed Operą Państwową podczas “nocy kryształowej”. Oznaczało to faktyczny koniec możliwości zniesienia paragrafu 175 i rozpoczęcie okresu prześladowań.
O zdecydowanym stosunku nazistów do homoseksualizmu mogą świadczyć wydarzenia z 1934 r., w których posunęli się oni do zabójstwa. Podczas “nocy długich noży” NSDAP pozbyła się niewygodnego dla siebie szefa SA Ernsta Röhma i osób jego najbliższego otoczenia, a oficjalnym powodem zabójstwa był jego homoseksualizm. Biuro prasowe Rzeszy informowało, że Z powodu «nieszczęśliwych skłonności» Roehma Führer wydał rozkaz bezwzględnej eliminacji tego wrzodu.
Słowa Heinricha Himmlera z przemówienia wygłoszonego w 1937 r. dobrze oddają ideologiczne podstawy, które legły u podstaw działań niemieckich nazistów:
Niektórzy homoseksualiści uważają, że to co oni robią jest ich prywatnym życiem. Lecz życie seksualne nie jest już prywatną sprawą, ponieważ dotyczy przeżycia narodu. To jest różnica między zawładnięciem świata a samozniszczeniem. Naród z dużą ilością dzieci może zawładnąć światem. Naród czysty rasowo z niewielką ilością dzieci stoi już jedną nogą w grobie, za pięćdziesiąt lub sto lat nie będzie już istniał. Dlatego też wszyscy musimy zrozumieć, że nie możemy tej chorobie pozwolić rozwijać się w Niemczech i musimy ją zwalczać… To jest bardzo ważne, abyśmy ich wytępili, nie z zemsty, ale z konieczności życiowej.
Według tych poglądów, drogą do osiągnięcia potęgi narodu niemieckiego było oczyszczenie go z niepotrzebnych elementów, takich jak Żydzi, Cyganie, inwalidzi, prostytutki i homoseksualiści.
Homoseksualistom stopniowo odbierano wolność: zamykano bary i kluby, zakazano sprzedaży homoerotycznej literatury, poddawano szykanom. Propaganda stawała się coraz bardziej zjadliwa. Gejów nazywano “antyspołecznymi pasożytami” i “wrogami państwa”.
1 września 1935 r. rozszerzono brzmienia paragrafu 175 w taki sposób, aby “nieprzyzwoitości między mężczyznami” obejmowały praktycznie każdy typ zachowania o podtekście seksualnym, do czasu nowelizacji karane było tylko przyłapanie na stosunku homoseksualnym. Obywateli Niemiec zachęcano do donoszenia na mężczyzn, których podejrzewano o orientację homoseksualną. Aresztowania gejów i wyroki nabrały rozmachu. W samym 1935 roku liczba zatrzymań zwiększyła się dziesięciokrotnie. W 1937 r. założono Narodową Centralę do Walki z Homoseksualizmem i Aborcją. Szacuje się, że III Rzesza aresztowała pod zarzutami z § 175 około 100.000 ludzi. Większa ich część, ok. 78.000 przypada na okres 1936-1939, czyli podczas urzędowania Heinricha Himmlera na stanowisku szefa policji. Spośród osób, którym zarzucono kontakty homoseksualne, skazanych zostało około połowy. Ponadto gestapo było autoryzowane do aresztowań gejów bez dowodów na złamanie § 175, jako “areszt ochronny” (Schutzhaft) na nieokreślony czas. Większość zatrzymanych trafiła do więzień, ale od 5.000 do 15.000 homoseksualistów zesłano do obozów koncentracyjnych. Około 60% z nich znalazło tam śmierć. Więźniowie ocaleni z obozów zeznawali, że ci, którzy nosili różowe trójkąty oznaczające skazanych z § 175, często byli traktowani w dużo gorszy sposób i przez strażników, i przez współwięźniów[potrzebne źródło]. Jeden z więźniów obozu w Flossenbürgu relacjonował:
W naszym bloku byli tylko i wyłącznie homoseksualiści i każde skrzydło, tzw. izba, mieściło około 250 mężczyzn. Spać mogliśmy tylko w koszulach nocnych z rękami na kocu. To miało zapobiec masturbowaniu się. Szyby były wtedy pokryte centymetrem lodu. Ten, kto został złapany z kalesonami lub z rękami pod kocem – prawie każdej nocy były kontrole – za karę zostawał na dworze oblany paroma wiadrami zimnej wody i musiał godzinę tam stać. Mało kto miał siłę to przeżyć, a ten który z zapaleniem płuc trafiał do izby chorych nie opuszczał jej już jako żywy.
Naziści głosili przy tym pogląd, że z homoseksualizmu można wyleczyć poprzez ciężką pracę, kastrację lub wstrzykiwanie testosteronu. Więźniowie obozów, którzy poddali się “dobrowolnej” kastracji uzyskiwali “przywileje”: mogli opuszczać obóz do pracy w fabrykach i otrzymywali większe porcje żywnościowe. Carl Peter Værnet, duński endokrynolog, w ramach eksperymentów pseudomedycznych w obozie Buchenwaldzie i Neuengamme poddawał sterylizacji homoseksualnych więźniów i aplikował im sporą dawkę męskich hormonów. Eksperyment miał wykazać, czy po takim zabiegu homoseksualni mężczyźni będą zainteresowani płcią przeciwną. Rezultaty pozostały nieznane m.in. z powodu epidemii żółtaczki.[8]Paragraf 175 – przepis niemieckiego kodeksu karnego z 1871 roku, który określał homoseksualizm jako przeciwny naturze nierząd. Stał się on podstawą do prześladowań i eksterminacji homoseksualistów przez nazistów za czasów III Rzeszy. Paragraf 175 obowiązywał w NRD do 1967 r., a w RFN do 1969 r.
W 1871 r. równolegle z proklamowaniem świeżo powstałego Cesarstwa Niemieckiego na jego kraina zaczął posiadać moc prawną prawo oddany penalizujący paragrafem 175 zależności seksualne między mężczyznami wymieniając je u zoofilii:
Die widernatürliche Unzucht, welche zwischen Personen männlichen Geschlechts oder von Menschen baśń Tieren begangen wird, ist baśń Gefängniß zu bestrafen; auch kann auf Verlust der bürgerlichen Ehrenrechte erkannt werden.
(Przeciwny naturze rozwydrzenie, do którego dochodzi między osobami płci męskiej ewentualnie między człowiekiem i zwierzęciem, jest karany więzieniem, z możliwością utraty praw obywatelskich.)
Czyn niezgodny zagrożony był karą do 2 lat więzienia. Przepisy nie zajmował się stosunkami między kobietami. Takie prawo nie wyróżniały Niemiaszek na tle innych krajów, a wręcz odwrotnie. W ówczesnej Wielkiej Brytanii i USA istniały w dużym stopniu w wyższym stopniu restrykcyjne prawo, przewidujące wyższe kary: oba te kraje obłożyły kontakty homoseksualne karą śmierci. W Europie kontynentalnej, w tym również na terenie Fryc zanim 1871 r. pozostawał w mocy Prawo Napoleona depenalizujący niemało tzw. czynności bez ofiar, w tym również kontakty homoseksualne.
Praktyka stosowania tego prawa w II Rzeszy była wprawdzie dosyć liberalna. O do tego stopnia przestrzegano go całkiem ściśle na prowincji, to chociaż w dużych miastach panowała spora wolność obyczajowa. W dekadenckim Berlinie azali Hamburgu funkcjonowały kluby, bary, sale taneczne “ligi przyjaźni” tej samej płci, krążyły czasopisma homoerotyczne. W Berlinie lat 20. co trzecia część nocny karczma był skierowany na klientów o różnych preferencjach seksualnych. Lesbijki funkcjonowały poniekąd bez owijania w bawełnę: wychodziły co w żadnym wypadku kwartet pisma lesbijskie, a w 1928 r. ukazała się lektura Lesbijki Berlina.. Geje zza Szwab, a zwłaszcza z Wielkiej Brytanii, sprowadzali się do liberalnego Berlinka. Byli nimi m.in. wierszokleta Wystan Hugh Auden zaś krytycy Stephen Spender i Christopher Isherwood.
W 1924 roku trybunał w Hanowerze skazał Fritza Haarmanna, jaki łącznie ze swoim kochankiem zabił dwudziestu siedmiu nastoletnich chłopców. Wywołało w Niemczech falę aresztowań wśród homoseksualistów i przyczyniło się do homofobicznych postaw społecznych. Numer spraw sądowych z paragrafu 175 wzrosła w owym czasie z 450 na rok do ok. 700 po tamtym roku.
Pod upadek lat 20. poczynania o zmianę sytuacji na gruncie politycznym w okresie II Rzeszy nie przynosiły rezultatu nie bacząc na wcześniejszych licznych petycji i działań edukacyjnych kręgu Hirschfelda. Niemieccy politycy niechętnie odnosili się do tego tematu.
Niemcy powojenne
Po pokonaniu nazistowskich Niemiec w 1945 r. więźniowie skazani na podstawie paragrafu 175 nie zostali zwolnieni. Alianci oraz Związek Sowiecki potraktowali ich jak zwykłych kryminalistów. Geje odbywali w więzieniach reszty zasądzonych kar. Żaden z nich do dzisiaj nie otrzymał odszkodowania za pobyt w obozie zagłady – w 1956 r. komisja ds. rekompensat dla byłych więźniów nazistowskich obozów jednoznacznie wykluczyła z zadośćuczynienia ofiary uwięzione za homoseksualizm.
Niemiecka Republika Demokratyczna zniosła całkowicie paragraf 175 w 1967 r. Republika Federalna Niemiec złagodziła nazistowskie prawo w brzmieniu z 1 września 1935 w nowelizacji kodeksu karnego w 1969 r., określając karalną granicę stosunków homoseksualnych na 21 lat. W 1973 r. zmieniono ją na 18 lat, a w 1990 r. pozostałości paragrafu 175 zostały zniesione całkowicie.

Dostępna jest też relacja jednego z więźniów Flossenbürga, który skazany był właśnie przez paragraf 175:
"W naszym bloku byli tylko i wyłącznie homoseksualiści i każde skrzydło, tzw. izba, mieściło około 250 mężczyzn. Spać mogliśmy tylko w koszulach nocnych z rękami na kocu. To miało zapobiec masturbowaniu się. Szyby były wtedy pokryte centymetrem lodu. Ten, kto został złapany z kalesonami lub z rękami pod kocem – prawie każdej nocy były kontrole – za karę zostawał na dworze oblany paroma wiadrami zimnej wody i musiał godzinę tam stać. Mało kto miał siłę to przeżyć, a ten który z zapaleniem płuc trafiał do izby chorych nie opuszczał jej już jako żywy" W roku 2000 ukazał się film, opowiadający o paragrafie 175

Homoseksualistom stopniowo zaczęto odbierać wolność. Gejów określano mianem "antyspołecznych pasożytów" i "wrogów państwa". Niektórzy homoseksualiści byli zsyłani do obozów zagłady, gdzie ich znakiem rozpoznawczym był różowy trójkąt. Jak czytamy w Wikipedii, „w 1935 r. rozszerzono brzmienia paragrafu 175 w taki sposób, aby <> obejmowały praktycznie każdy typ zachowania o rzekomym podtekście seksualnym. W samym 1935 roku liczba zatrzymań zwiększyła się dziesięciokrotnie. W 1937 r. założono Narodową Centralę do Walki z Homoseksualizmem i Aborcją. Szacuje się, że III Rzesza aresztowała pod zarzutami z § 175 około 100.000 ludzi. Spośród osób, którym zarzucono kontakty homoseksualne, skazanych zostało około połowy. Ponadto gestapo było autoryzowane do aresztowań gejów bez dowodów na złamanie § 175, jako "areszt ochronny" (Schutzhaft) na nieokreślony czas. Większość zatrzymanych trafiła do więzień, ale od 5.000 do 15.000 homoseksualistów zesłano do obozów zagłady. Około 60% z nich znalazło tam śmierć. Więźniowie ocaleni z obozów zeznawali, że ci, którzy nosili różowe trójkąty oznaczające skazanych z § 175, często byli traktowani w dużo gorszy sposób i przez strażników, i przez współwięźniów.”

wtorek, 29 września 2009

Jestem przeciwna, by zboczeńcy wychowywali dzieci


Jako człowiek i wykształcona pedagożka kategorycznie sprzeciwiam się temu, by zboczeńcy wychowywali dzieci. Dzieci powinny wychowywać się w przyjaznym środowisku, otoczone miłością, wśród pozytywnych emocji, które powinny być pewne otrzymywania wsparcia w trudnych sytuacjach i czułości wtedy, gdy jej potrzebują

Powinny być częstowane miłym słowem , komplementami i pozytywnie motywowane, by z łatwością budowały poczucie własnej wartości.

W prawie powinien obowiązywać bezwzględny zakaz bicia dzieci i surowe kary dla tych, którzy się jemu nie podporządkują.

Ale któż w kraju, gdzie panuje powszechne społeczne przyzwolenie na bicie dzieci odważy się wprowadzić do kodeksu praw zakaz bicia dzieci?

Dlatego dzieci są wychowywane w przemocowych rodzinach, często przy okazji alkoholowych. Zboczeni i zwyrodniali dorośli swoje frustracje przekierowują na dzieci, krzycząc na nie, bijąc je, obrażając, poniżając, często publicznie. Dzieje się tak w rodzinach i w szkołach.

Ze zgrozą można zauważyć, że współczesne dzieci rosną i rozwijają się pod ciężką ręką zboczeńców, pastwiących się nad ich bezbronnością, wykorzystujących relację władzy. Bo tak w Polsce postrzegane jest wychowanie małego człowieka. Nie ma dnia, by w mediach zabrakło informacji o libacjach i opuszczonych dzieciach, dzieciach zamkniętych w komórkach, dzieciach głodzonych, dzieciach porzuconych na ulicy itp. To skandal!

Dlatego żądam wprowadzenia zakazu bicia dzieci i surowych kar za to nikczemne działanie.
Jako odpowiedzialni dorośli powinniśmy pilnować, by dzieci miały warunki wszechstronnego rozwoju, możliwości wzbogacania zainteresowań oraz pogłębiania wiedzy i nabywania nowych umiejętności.
Należałoby też prowadzić politykę zmierzającą do likwidacji domów dziecka i zachęcania dorosłych par (niezależnie od płci) do prowadzenia rodzinnych domów dziecka.

Tylko stworzenie optymalnych warunków dla kształtowania się młodego pokolenia będzie sprzyjające w budowaniu zdrowego i odpowiedzialnego społeczeństwa.

A dzieci należy natychmiast odbierać wszelkim sfrustrowanym zboczeńcom, a ich samych karać z absolutną bezwzględnością!

anka zet kobieta ceniąca wartości rodzinne, jakie we własnym podwórku od przeszło 14 lat ze swoją - nadal nieślubną - żoną uprawia. Niestrudzona edukatorka, wierząca, że dzięki ustawicznej pracy dojdziemy do wielkich zmian. Potyka się czasami o przeszkody, ale strzepuje pył i podąża z uśmiechem i hełmem na głowie wśród bardziej lub mniej zawiłych korytarzy życia.
www.comingout.pl

anka zet/polgej

poniedziałek, 28 września 2009

Szef niemieckich liberałów Guido Westerwelle wicekanclerzem Niemiec?


Wybory do niemieckiego parlamentu rozstrzygnęła dla siebie koalicja chadeków (CDU) i liberałów (FDP). Zaskakująco dobrze wypadła FDP pod wodzą otwarcie homoseksualnego Guido Westerwelle.
To właśnie on ma w tej chwili największe szanse na pozycję ministra spraw zagranicznych oraz wicekanclerza. To niestety jedyny pozytywny tęczowy akcent tych wyborów. Niemieccy chadecy a w szczególności bawarska CSU są przeciwnikami nowelizacji ustawy o związkach partnerskich i przyznaniu parom jednopłciowym prawa do adopcji.

Dla niemieckich socjaldemokratów (SPD) tegoroczne wybory zakończyły się klęską. Partia, do której należy burmistrz Berlina Klaus Wowereit ("Jestem gejem i to jest w porządku") osiągnęła najgorszy wynik w powojennej historii. Porażka socjaldemokratów pociągnie za sobą najprawdopodobniej poważne zmiany w zarządzie partii. Czy to szansa dla lubianego w Niemczech Wowereita?

Ukończył prestiżowe Ernst-Moritz-Arndt-Gymnasium w Bonn. Następnie podjął studia na wydziale prawa Uniwersytetu w Bonn, które zakończyły się pierwszym (1987) i drugim (1991) egzaminem państwowym. W 1994 na Uniwersytecie w Hagen uzyskał stopień naukowy doktora prawa.

Do FDP wstąpił w 1980. Był członkiem-założycielem Junge Liberale, organizacji młodzieżowej FDP i jej przewodniczącym w latach 1983–1988. Od 1994 do 2001 sprawował funkcję sekretarza generalnego partii, a w 1996 został deputowanym do Bundestagu.
W 2001 został wybranym przewodniczącym FDP, zastąpił na tym stanowisku Wolfganga Gerhardta. W 2002 był kandydatem partii na stanowisko kanclerza w wyborach do Bundestagu.

W 2004 na przyjęciu urodzinowym Angeli Merkel dokonał publicznego coming outu przybywając ze swoim wieloletnim partnerem, biznesmenem Michaelem Mronzem. Jest zwolennikiem małżeństw homoseksualnych i adopcji dzieci przez homoseksualistów.

źródło: innastrona.pl/wikipedia

sobota, 26 września 2009

dzień z Amandą Bearse

Urodziła się w Winter Park, 9 sierpnia 1958 roku. Do aktorstwa przymierzała się już od czasów szkolnych, brała udział w wielu warsztatach teatralnych. Później ruszyła do Nowego Jorku, studiowała tam aktorstwo.
Nowy Jork był dla Amandy początkiem zawodowej kariery. Rozwijała się jednak dalej podjęła studia reżyserii w Amerykańskim Instytucie Filmowym.
W październiku 1993 roku, podczas Narodowego Dnia "Coming Out" (National Coming Out Day) wzięła udział w konferencji prasowej, na której wyznała publicznie, że jest lesbijką. Czynnie popiera takie grupy, jak "The Victory Fund" (Fundusz Zwycięstwa), PAWS/LA, "Human Association" i "Los Angeles Gay and Lesbian Community Service Center", gdzie występuje jako członkini kierownictwa.

Filmy

2003: Give or Take an Inch
1995: Doom Generation - Stracone pokolenie (Doom Generation, The) jako Barmaid
1995: Rodzina Potwornickich (Here Come the Munsters) jako Pani Pearl
1994: Out There 2 jako Prowadząca
1988: Goddes of Love jako Cathy
1985: Postrach nocy (Fright Night) jako Amy Peterson
1985: Studenckie wakacje (Fraternity Vacation) jako Nicole Ferret
1984: Protokół (Protocol) jako Aktorka opery mydlanej
1983: Pierwszy romans (First Affair) jako Karen

reżyseria:

1997: Tom Show, The
1997: Alright Already

we własnej osobie:

2003: Married... with Children Reunion

Seriale

reżyseria:

2001-2007: Reba
1999: Zalotnik w akcji (Ladies Man)
1998-2001: Oni, ona i pizzeria (Two Guys, a Girl and a Pizza Place)
1998-2000: Jej cały świat (Jesse)
1998: Zapytaj Harriet (Ask Harriet)
1998-2001: Brutalne przebudzenie (Rude Awakening)
1997-2002: Dharma i Greg (Dharma & Greg)
1997-2000: Sekrety Weroniki (Veronica's Closet)
1997: Pauly
1996-1998: Belfer z klasą (Nick Freno: Licensed Teacher)
1996-2000: Malcolm & Eddie
1995-1996: Crew, The
1987-1997: Świat według Bundych (Married... with Children)

aktorzy:

2000-2002: Nikki jako Marcy Rhodes (gościnnie)
1987-1997: Świat według Bundych (Married... with Children) jako Marcy D'Arcy
1983-1988: Hotel jako Jean Haywood (gościnnie)
1970: All My Children jako Amanda Cousins (1982-1984)

scenariusz:

1987-1997: Świat według Bundych (Married... with Children)

piątek, 25 września 2009

dzień z Ellen DeGeneres

Ellen DeGeneres (ur. 26 stycznia 1958 w Metairie, Luizjana, USA) - amerykańska scenarzystka i aktorka, zdobywczyni Nagrody Emmy. Obecnie prowadzi własny talk-show The Ellen DeGeneres Show.

Ellen DeGeneres urodziła się w Metairie w amerykańskim stanie Luizjana. Jej ojciec, Elliot DeGeneres, był agentem ubezpieczeniowym; matka, Elizabeth (Betty) Jane Pfeffer, agentką nieruchomości. W żyłach Ellen płynie krew francuska, angielska, niemiecka i irlandzka.
Razem z bratem Vancem, aktorem i gitarzystą zespołu rockowego Cowboy Mouth, Ellen była wychowywana w wierze Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki aż do ukończenia 13 roku życia. W styczniu 1974 roku rodzice Ellen rozwiedli się, a wkrótce potem jej matka ponownie wyszła za mąż za Roya Gruessendorfa, sprzedawcę. Betty Jane, jej dzieci i Gruessendorf przeprowadzili się z Nowego Orleanu do Atlanty w Teksasie, gdzie Ellen ukończyła szkołę średnią Atlanta High School 21 maja 1976. Następnie wróciła do Nowego Orleanu, aby podjąć studia w zakresie komunikacji na tamtejszym uniwersytecie. Po jednym semestrze odeszła z uczelni i podjęła pracę administracyjną w firmie prawniczej wraz ze swoją kuzynką Laurą Gillen. Pracowała też jako sprzedawczyni w sklepie odzieżowym sieci "Merry-Go-Round", kelnerka w sieci restauracji "TGI Friday's", malarz domowy, hostessa, barmanka. W końcu doszła do wniosku, że woli pracować na własny rachunek.

Ellen rozpoczęła karierę komediową od występów w małych klubach i kawiarniach. W roku 1981 objęła prowadzenie Clyde's Comedy Club. Nazywana była "kobiecą wersją Boba Newharta". We wczesnych latach 1980. zaczęła jeździć z monologami komediowymi po całej Ameryce. Została nazwana "najzabawniejszą osobą w Ameryce", gdy wygrała konkurs sponsorowany przez telewizję kablową Showtime; temu tytułowi zawdzięczała bardziej prestiżowe występy, między innymi w programie Johnny'ego Carsona "The Tonight Show" w roku 1986

Humor Ellen nadawał się idealnie na serial, więc stał się podstawą sitcomu Ellen (przez pierwszy sezon pod nazwą These Friends of Mine - "Ci moi przyjaciele"). Serial, opowiadający o prowadzącej księgarnię Ellen Morgan, był bardzo popularny ze względu na trafne spostrzeżenia dotyczące codziennego życia; porównywano go do Seinfelda.

Serial skupił na sobie największą uwagę, kiedy w lutym 1997 DeGeneres ogłosiła publicznie w programie The Oprah Winfrey Show, że jest homoseksualna. Podobnie zrobiła grana przez nią Ellen Morgan: wyszła z ukrycia w kwietniu tego samego roku, wyznając orientację seksualną swojej terapeutce, którą grała właśnie Oprah Winfrey. Odcinek z coming out zatytułowany jest "The Puppy Episode" i był jednym z odcinków o najwyższej oglądalności. Później serial zaczął poważnie tracić na popularności i został zdjęty z anteny. DeGeneres wróciła do solowych występów komediowych, a później została prezenterką talk-show, który prowadzi do dzisiaj.

DeGeneres powróciła do telewizji w 2001 roku nadawanym przez CBS sitcomem The Ellen Show. Jej postać znowu była lesbijką, ale nie był to główny temat serialu. The Ellen Show miał przychylne recenzje, jednak niska oglądalność sprawiła, że nakręcono tylko jeden sezon.

4 listopada 2001 Ellen poprowadziła telewizyjną ceremonię rozdania nagród Emmy. Ceremonia była dwukrotnie odwoływana, ponieważ obawiano się, że nietaktem byłoby organizowanie jej po wydarzeniach 11 września. Ostatecznie nadano jej poważniejszy ton. DeGeneres kilkakrotnie otrzymała owację na stojąco, między innymi za stwierdzenie: "Mówi nam się, żebyśmy żyli tak jak dotychczas, bo inaczej pokażemy terrorystom, że wygrali. Rzeczywiście, czy coś może zdenerwować talibów bardziej niż lesbijka w garniturze, przemawiająca do widowni pełnej Żydów?"

DeGeneres użyczyła swojego głosu Dory, rybce z krótką pamięcią, jednej z bohaterek filmu Gdzie jest Nemo? (Disney Pixar 2003). Reżyser filmu, Andrew Stanton, powiedział, że wybrał ją, ponieważ w swoim talk-show "w jednym zdaniu pięć razy zmienia temat".

Ellen podkładała również głos psa w prologu do filmu Dr Dolittle.

We wrześniu 2003 DeGeneres rozpoczęła prowadzenie The Ellen DeGeneres Show. Pomimo iż w tym samym czasie pojawiło się kilka innych talk-show prowadzonych przez tak znane osoby jak np. Sharon Osbourne, program Ellen miał coraz większą oglądalność i spotykał się z przychylnością krytyków. Pierwszy sezon otrzymał 11 nominacji do nagród Emmy i wygrał 4, w tym za najlepszy talk-show. W pierwszych trzech sezonach program zdobył w sumie 15 nagród Emmy.

W listopadzie 2004 DeGeneres zatańczyła w reklamie American Express. Ostatnia reklama American Express, w której wystąpiła ze zwierzętami, to dwuminutowy czarno-biały spot nakręcony w 2006 roku.

DeGeneres została wybrana do poprowadzenia ceremonii rozdania nagród Emmy 18 września 2005 roku, trzy tygodnie po huraganie Katrina, który zdewastował wybrzeża amerykańskich stanów Luizjana, Missisipi i Alabama - Ellen już drugi raz poprowadziła tę ceremonię po narodowej tragedii. Wcześniej prowadziła ją też w latach 1996 i 1997.
W maju 2007 DeGeneres była zmuszona do leżenia w łóżku przez zerwane więzadło w plecach. Talk-show prowadziła ze szpitalnego łóżka, pod opieką pielęgniarza. Goście również siedzieli na szpitalnych łóżkach.

Otwarcie przyznaje, że jest lesbijką Związek Ellen z aktorką Anne Heche był opisywany w brukowcach. Po paru latach Heche zerwała z nią i wyszła za kamerzystę Coleya Laffoona. DeGeneres nawiązała bliższą znajomość z aktorką, reżyserką i fotografką Alexandrą Hedison; razem pojawiły się na okładce magazynu The Advocate (już po ogłoszonym w prasie zerwaniu). Od 2004 roku DeGeneres jest w związku z aktorką Portią de Rossi, znaną m.in. z serialu Ally McBeal. DeGeneres i de Rossi obecnie mieszkają w Santa Barbara z 3 psami i 3 kotami. Panie pobrały się w sobotę 16 sierpnia 2008 w ogrodzie wspólnego domu w Beverly Hills. Na prywatną ceremonię zaproszono tylko 19 osób.

W książce Love, Ellen matka Ellen, Betty DeGeneres, opisała szok, który przeżyła, dowiedziawszy się, że jej córka jest lesbijką. Z czasem stała się jednak jedną z najbardziej wspierających ją osób; jest aktywnym członkiem grupy wsparcia dla rodziców osób homoseksualnych.

Ellen DeGeneres, popularna amerykańska aktorka komediowa i gospodyni talk-show będzie czwartą jurorką najnowszej edycji programu "American Idol". W dziewiątej (!) z kolei odsłonie popularnego show DeGeneres zastąpi w jury piosenkarkę Paulę Abdul.

O podpisaniu umowy z telewizją Fox, wydawcą "Idola", Ellen poinformowała podczas prowadzonego przez siebie talk show.
-Już nie mogłam się doczekać, kiedy wszystkim powiem- ekscytowała się gwiazda. -Utrzymanie tej wiadomości w tajemnicy nie było łatwe, ale teraz wreszcie mogę oficjalnie poinformować, że zastąpię Paulę Abdul na stanowisku jurora w "Idolu". Oglądam ten program od samego początku i jestem jego wielką fanką, więc ta praca jest dla mnie niczym spełnienie marzeń. Przy okazji, pomyślcie ile pieniędzy zaoszczędzę, nie musząc już więcej głosować przez smsy- żartowała DeGeneres (zobacz wideo poniżej).

Obecność jawnej lesbijki w amerykańskim Idolu ma oprócz aspektu rozrywkowego także wymiar edukacyjny. Mimo, że program obecny jest na antenie niemal nieprzerwanie od 7 lat, jego kolejne edycje nadal przyciągają przed telewizory tłumy widzów. Odcinki "Idola" emitowane są w Stanach w porze najwyższej oglądalności, a każdy ogląda przeciętnie od 20 do 30 milionów Amerykanów.

Nowa edycja "Idola" z Ellen DeGeneres na pokładzie wystartuje w styczniu przyszłego roku.









wtorek, 22 września 2009

Dzień z Neil Patrick Harris i David Burtka


ur. 15 czerwca 1973 r. w Albuquerque) – amerykański aktor, nominowany m.in. do Złotego Globu i Emmy.
Najbardziej znany jest z roli głównego bohatera w serialu Doogie Howser, lekarz medycyny. Inne znaczące role to rola kobieciarza Barneya Stinsona w serialu Jak poznałem waszą matkę, sierżanta Carla Jenkinsa w Żołnierzach kosmosu i doktora Horrible’a w serialu Dr. Horrible's Sing-Along Blog. Ponadto w filmach z serii Harold i Kumar parodiuje samego siebie.
W listopadzie 2006 roku publicznie oświadczył, że jest gejem i od kilku lat żyje w związku z aktorem Davidem Burtką.

David Burtka (ur. 29 maja 1975 w Dearborn) – amerykański aktor.
Urodzony w miejscowości Dearborn, dorastał w Canton Charter Township w stanie Michigan. W 1993 roku ukończył Plymouth Salem High School, następnie trenował aktorstwo w prywatnym instytucie sztuki Interlochen Center for the Arts. Zdobył dyplom licencjata (Bachelor of Fine Arts) na University of Michigan, by wkrótce potem móc doskonalić umiejętności aktorskie w nowojorskim William Esper Studios.
W 2003 roku debiutował na Broadwayu jako Tulsa, bohater sztuki Gypsy, na teatralnych deskach partnerując Bernadette Peters. Rola Chłopca w off-broadwayowskiej adaptacji The Play About the Baby Edwarda Albee przyniosła mu nagrodę Clarence Derwent Award dla "najbardziej obiecującego męskiego aktora". 2 października 2004 roku Magic Theatre w San Francisco wystawiło musical The Opposite of Sex, oparty na fabularnym filmie pod tym samym tytule; Burtka wcielił się w nim w postać biseksualnego Matta.
Udziela się także w telewizji oraz – rzadziej – w produkcjach kinowych.
Jest gejem oraz życiowym partnerem aktora Neila Patricka Harrisa (od 2003 r.

wszyscy na tak

poniedziałek, 21 września 2009

MICHAŁ PIRÓG "Temat legalizacji związków partnerskich musi wracać"


Tematyka legalizacji związków partnerskich, zarówno hetero- jak i homoseksualnych wraca jak bumerang.
Czy taki zapis w prawie jest potrzebny? A może zachowanie status quo będzie najlepszym rozwiązaniem? "Mam nadzieję, że w Polsce, propozycja zalegalizowania związków partnerskich nie będzie zawsze upadała" - mówi Dziennikowi.pl Michał Piróg.

Nie tylko u nas te pomysły wracają jak bumerang. W krajach, w których zostały zalegalizowane związki partnerskie, wcześniej przez lata co miesiąc - dwa pojawiały się tego typu propozycje. I w końcu, w pewnym momencie została uchwalona ustawa, która wprowadziła je w życie. Mam nadzieję, że w Polsce też tak się w końcu stanie i propozycja zalegalizowania związków partnerskich nie będzie upadała za każdym razem. Dlatego nie widzę problemu, żeby to wracało.

Jakiś rok temu czytałem program SLD i już wtedy pomysł zalegalizowania związków partnerskich był w nim zawarty. Jeśli nawet jest to gra pod publiczkę, to pamiętajmy, że robiąc to, zawsze można przy okazji coś osiągnąć, bo partia nie może się z tego potem całkowicie wycofać.

Tak naprawdę nie musi być nawet tego zapisu w polskim prawie. Wystarczy się wyprowadzić i zawrzeć związek za granicą. Ważne jest jedynie to, aby były w Polsce respektowane związki zawarte poza granicami kraju.

źródło: dziennik.pl

coming out

Niedziela, dochodzi godz. 14. Rodzina Rojewskich, jak co tydzień, razem zasiada do obiadu. Tylko ojciec jest akurat w delegacji. Nagle Mateusz oświadcza: – Jestem gejem!

Cisza. Mama pyta: – Co takiego? Mateusz powtarza, jak zaprogramowany robot: – Jestem gejem. Bracia rzucają się na niego. Matka stoi obok, przygląda się. Bez słowa.

– To boli najbardziej. Przecież jestem, zawsze mi to powtarzała, jej najukochańszym synem – Mateuszowi zaczyna się łamać głos.

Coming out, czyli wyjście z szafy
Mateusz ma 23 lata, studiuje analitykę medyczną. Jest wysoki, przystojny, pełen życia, optymizmu. Taki wydawał się podczas naszej pierwszej rozmowy. Jednak w momencie, gdy wyjawił rodzinie całą prawdę o sobie, zaczęło się pasmo jego życiowych porażek...

– Za to kim jestem. Że jestem gejem. A przecież jestem również człowiekiem, który nikomu nie zrobił krzywdy – mówi.

Kilka dni po swoim "coming oucie” dostał od siostry SMS-a: "Tata już wie i płacze, że popełnił jakiś błąd w wychowaniu”.

Zostałem czarną owcą
Dlaczego zdecydował się powiedzieć rodzinie prawdę?

– W piątek poprzedzający feralną niedzielę byłem w lesbijsko-gejowskim klubie w Poznaniu. Tam rozmawiałem z kolegami, którzy taką rozmowę z rodzicami już mieli za sobą – wspomina. I też tak chciał. Chciał być szczery wobec najbliższych. I czuł się już gotowy psychicznie, aby powiedzieć o tym, kim jest.

– Miałem nadzieję, że moja rodzina jest tolerancyjna – mówi spuszczając głowę.
Kiedy w telewizji pokazywano programy o lesbijkach i gejach, najbliżsi nie powiedzieli złego słowa. Aż do momentu, kiedy ta kwestia zaczęła dotyczyć ich rodziny.

Nie oczekiwał cudów. W głębi duszy miał tylko nadzieję, że mama go zrozumie.

– A tymczasem w jednej chwili okazałem się zakałą rodziny, czarną owcą, balastem, którego należy się pozbyć. Bo to wstyd mieć kogoś takiego w domu – mówi.

Rodzice Mateusza mieszkają w niewielkiej miejscowości w województwie kujawsko-pomorskim. Takiej, jakich wiele: siedem tysięcy mieszkańców, każdy każdego zna...

– Tu wyśmiewa się wszelkie odchylenia od normy. Ksiądz ma negatywne podejście do młodzieży i generalnie do współczesnego świata. Podczas mszy drwi z dzieciaków, jeśli na dyskotece zrobią coś, według niego, nieodpowiedniego – żali się Mateusz.

Nikt pedała nie będzie utrzymywał
Dostał tysiąc złotych i nakaz wyprowadzenia się z domu. Jeszcze tego samego dnia.

– Nikt w tym domu pedała nie będzie utrzymywał – stwierdziła matka.

– Czuję się opuszczony. Okazało się, że nie mam nikogo na świecie. Nie mam już rodziny, jestem sam jak palec... – płacze Mateusz.

Pierwsza próba samobójcza była podczas imprezy. Mateusz chciał wyskoczyć przez okno. Krzyczał, że nie ma rodziny, że pobili go w domu. Powstrzymali go znajomi. Dwa tygodnie później spróbował ponownie... Wziął garść tabletek nasennych i popił je alkoholem. Na szczęście przyszła Karolina z Moniką. Kazały mu wszystko zwymiotować, zawiozły do szpitala. Lekarz stwierdził zaburzenia lękowo-adaptacyjne oraz depresję.

Na święta do przyjaciół
W rodzinie Mateusza nikt nawet nie podejrzewał, że chłopak może być gejem. Zawsze mówiono mu, jaki jest dobry, że znajdzie sobie wspaniałą żonę i będzie mieć gromadkę dzieci.

– Kiedy przyjeżdżała do mnie koleżanka, mama zawsze mówiła: miła dziewczyna – mogłaby być twoją żoną – wspomina Mateusz.

Jedna z sióstr przyznaje już po "incydencie”, że coś przypuszczała, że taka myśl kiedyś jej przez głowę przemknęła...

Mateusz miał bardzo dobry kontakt z rodziną.

– Teraz nic mnie z nią nie łączy. Tylko siostra mnie zrozumiała i wiem, że życzy mi jak najlepiej – mówi chłopak.

Na Boże Narodzenie Mateusz pojechał do kolegi, do Londynu. Kiedy wsiadał do samolotu, płakał jak dziecko:

– Miałem nadzieję, że matka zadzwoni i powie: synu, przyjedź na święta.
Święta wielkanocne zaś spędził u przyjaciółki w Bydgoszczy, w miłej atmosferze. Zaraz potem poszedł jednak po poradę do psychologa.

Pani psycholog radzi, że dopóki rodzina się pierwsza nie odezwie, nie powinien wykonywać pierwszego kroku. Mateusz łamie tę zasadę i dzwoni. Nikt nie odbiera telefonu.

Pierwszy kontakt z rodziną ma dopiero po 10 miesiącach. Dzwoni matka i pyta, czy żyje. Nie chce się spotkać. Nie chce wiedzieć nic więcej.

Tego się nie wybiera
– Ludzie mają negatywny stereotyp lesbijki i geja – wyjaśnia Robert Biedroń, prezes stowarzyszenia Kampania przeciw Homofobii. – Wydaje im się, że jest to osoba nienormalna. Taka, która wybrała sobie orientację seksualną, tak samo jak wybiera się żółty sweterek zamiast niebieskiego. Jest to oczywiście bzdura. Orientacji seksualnej: hetero-, bi- czy homoseksualnej się nie wybiera. Homofobia bierze się z niewiedzy, z lęku przed nieznanym. A my, w Polsce wciąż mamy niski poziom edukacji seksualnej.

Wśród przebadanych osób bi- i homoseksualnych ponad 17 proc. przyznaje, że w ciągu ostatnich dwóch lat padło ofiarą przemocy fizycznej. W tym samym czasie, prawie połowa z nich doznała jej więcej niż trzy razy.

Przemoc fizyczna w stosunku do osób bi- i homoseksualnych jest najniebezpieczniejszą formą dyskryminacji. Prowadzi m.in.: do panicznego lęku, pojawiającego się czasem bez żadnej przyczyny, wycofania się z kontaktów społecznych, kłopotów ze snem, depresji.

Mateusz musiał iść do pracy, żeby się utrzymać. Wyjechał do Chicago.

– W Stanach to, że jesteś gejem lub lesbijką, nie ma żadnego znaczenia – wyjaśnia. – Po prostu jesteś człowiekiem i trzeba cię szanować, traktować na równi z innymi ludźmi.

źrodło: wspolczesna.pl

niedziela, 20 września 2009

miłość homoseksualna

Miłość - to skarb, który często dajemy komuś, kto go nie chce wziąć, a jednocześnie pragnie posiadać.
Kochać człowieka to pragnąć razem z nim się zestarzeć.
Kto naprawdę kocha, prawie nigdy nie pozna, kiedy ten drugi przestał kochać.
Co to znaczy kochać mężczyznę? To znaczy kochać go na przekór sobie, na przekór niemu, na przekór całemu światu. To znaczy kochać go w sposób, na który nikt nie ma wpływu.
Kobieta z kobietą
Chciały żyć razem
Jedna nie wiedziała jak wyznać tej drugiej to ma
Że kocha ją
I pożada jej ciała
Tak jak zazwyczaj
Pożądaniem włada mężczyzna do kobiety
Bały się tej miłości
Lękały się ataków
Rozdzieliły się
W nieszczęśliwej egzystencji
Trwają teraz codzien
Ludzie by nie zrozumieli
Że tak naprawdę łączy
Je prawdziwa miłość
Taka jaka zazwyczaj łączy męzczyzne z kobietą
A przecież każdy z nas
Ma prawo do własnego szczęscia
myśle,iż ludzie powinni posiadać w sobie więcej tolerancji dla osob homoseksulanych. Jesli łączy ich prawdziwa miłość to czemu,nie mogą być razem?
Nie boimy się miłości i stałego związku po to piękne jest że kto kocha drugą osobę osoby które mówią że miłość homoseksualna jest złą nie znają nas pokażmy i walczmy o to żeby nas zaakceptowano miłość do miłość nie ważne czy do dwie kobiety, czy dwóch mężczyźni czy kobieta i mężczyzna lub trójkąty. Nie zakazujmy miłość po tak mało jest na świecie kochajmy się i szanujmy się. Pokażmy że mamy też prawo do miłości walczmy o nią i nasze prawa do niej.

środa, 16 września 2009

Michał Piróg Jestem inny


Kto to jest gej? „To facet, który ma słabość do facetów”. A kto to jest Żyd? „To człowiek, który wciąż się tuła”. Michał Piróg nie ma problemu z odpowiedziami na najtrudniejsze pytania. „Nie muszę już niczego ukrywać” – mówi.

Oto rozmowa bardziej szczera niż spowiedź. Taka, której się nie zapomina

GALA: Być Żydem czy gejem? Co jest gorsze?

MICHAŁ PIRÓG: O rany, ale z grubej rury wypaliłaś! A jak Ci powiem, że dla mnie jedno i drugie ma głównie zalety?

GALA: To ci nie uwierzę.

MICHAŁ PIRÓG: OK. Więc tak szczerze – w Polsce chyba trudniej jest być gejem. Jako Żyd mam wszystkie prawa obywatela, jako gej już nie. Mój partner nie może po mnie dziedziczyć. Nie mogę adoptować dziecka. Chyba że będę ściemniał i lawirował, co zrobiła część moich homoseksualnych znajomych. Wyobraź sobie, że jako gej nie mogę oddać krwi, mimo iż jest ona wcześniej badana. Jest w kwestionariuszu pytanie o to, czy jestem homoseksualistą. Odpowiedź twierdząca mnie wyklucza jako honorowego krwiodawcę. I ciekawe, że nie ma w tymże kwestionariuszu pytania do „heteryków”, jak często zmieniają partnerów. Dla mnie to jawna dyskryminacja.

GALA: A jakie są zalety bycia gejem?

MICHAŁ PIRÓG: Że tak jak wy, kobiety, uwielbiam facetów.

GALA: Zalety bycia Żydem?

MICHAŁ PIRÓG: Bycie w środowisku żydowskim bardzo mnie wzbogaca. Odkąd dowiedziałem się, że jestem Żydem, poznaję kulturę i historię żydowską i coraz lepiej widzę mądrość, która jest w tym narodzie. To powoduje u mnie ciągły rozwój, a tym samym staję się lepszym człowiekiem. Ja zawsze czułem się wybrany. Tylko zanim odkryłem, że jestem Żydem, myślałem, że „głupi ma szczęście”. A teraz wiem, że wiele rzeczy mi się udawało dlatego, że mam wpojone inne priorytety. Być może nawet genetycznie dziedziczone.

GALA: Kto to jest Żyd? Twoja definicja.

MICHAŁ PIRÓG: To człowiek, który wciąż się tuła, który nie ma swojego miejsca na ziemi. To człowiek, który należy do nacji znienawidzonej przez inne nacje ze względu na stan posiadania – zarówno chodzi tu o posiadanie materialne, jak i życiowe. To ktoś często szkalowany, ale dużo robiący dla innych. To członek wielkiej rodziny, bo ma znajomych wszędzie na świecie.

GALA: W tej Twojej definicji nie ma słowa o Bogu.

MICHAŁ PIRÓG: Bo ja jestem agnostykiem. Kiedyś ktoś w gminie mi powiedział: „Możesz mi mówić, że jesteś niewierzącym Żydem. Możesz też za tydzień przyjść do mnie i powiedzieć, że jesteś muzułmaninem i do tego praktykującym. Możesz mówić, co chcesz. Ale jednej rzeczy nie zmienisz – że jesteś Żydem”.

GALA: A udzieliłbyś mi wywiadu w piątek po zachodzie słońca?

MICHAŁ PIRÓG: W piątek wieczorem to rzeczywiście raczej by było ciężko. Ale już w sobotę moglibyśmy się spotkać. Zwłaszcza że ja jestem niewierzącym Żydem. Często pracuję w szabat. Cóż, takie życie. Programy nagrywa się też w soboty. Ale jak wiesz, potrzeba jest matką wynalazku. My umiemy obchodzić różne zakazy. W szabat nie można podróżować, chyba że po morzu. I co robią sprytni Żydzi? Wkładają pod siedzenie samolotowe butelkę z wodą.

GALA: I ty też sprytnie lawirujesz, żeby ominąć zakazy religijne?

MICHAŁ PIRÓG: Dla mnie religia jest na razie sferą egzotyczną. Sprowadza się raczej do pięknych rytuałów, do tradycji niż do głębokiej wiary.

GALA: Twój rabin nie będzie zły, że tak mówisz?

MICHAŁ PIRÓG: Mam nadzieję, że nie. Pewnie wie, że wierzę w żydowski świat wartości. Kto powiedział, że każdy Żyd jest wierzący?

GALA: Późno dowiedziałeś się o swoich żydowskich korzeniach.

MICHAŁ PIRÓG: Gdy miałem dziewięć lat, prababcia Feliksa powiedziała mi na łożu śmierci: „Pamiętaj Michał, że jesteś inny”. Męczyły mnie te słowa, ale nie rozumiałem ich głębszego sensu. Byłem katolikiem, przyjąłem chrzest i komunię, bo w Kielcach raczej nie można było inaczej. Potem zacząłem podpytywać o to ciocię z Francji. Okazało się, że dziadkowie ze strony mamy zmienili nazwisko z Bauman na polskie – Kaczorowski. Piróg to nazwisko ojca, który nie był Żydem, pochodzące podobno z kresów. Moi żydowscy dziadkowie byli bardzo bogaci, mieli kamienicę w Warszawie. Do Kielc trafi li przed wojną i tu się ukrywali. Pamiętam też, że mama nie pozwalała mi się bawić na skwerku, gdzie zaczął się pogrom kielecki w 1946 roku. Cierpiałem, bo inne dzieci tam biegały, a ja – z niezrozumiałych przyczyn – miałem zabronione nawet podchodzenie do tego miejsca. Po latach te rozsypane puzzle złożyły mi się w całość.

GALA: Co czułeś, gdy ciotka Ci to powiedziała? Radość? Dumę? Niepokój?

MICHAŁ PIRÓG: Poczułem, że jestem pierwszym pokoleniem w mojej rodzinie, które nie musi tego ukrywać. Moje publiczne przyznanie się: „Tak, jestem Żydem” jest hołdem dla mojej babci, dla mojej mamy. Dla wszystkich pokoleń, które musiały to ukrywać. Podziękowano mi za to niedawno, bo podobno wiele dzieciaków przestało się wstydzić i nie ściąga już kipy zaraz po wyjściu z synagogi.

GALA: Ale Ty sam w kipie nie chodzisz.

MICHAŁ PIRÓG: Bo to byłaby już zbytnia ostentacja. Kipa ma sens w synagodze. Ale powiem ci w tajemnicy, że jeśli spotkalibyśmy się w piątek wieczorem, to zauważyłabyś, że jestem w czapce. A pod tą czapką miewam kipę.

GALA: I pewnie pijesz tylko koszerne drinki, co?

MICHAŁ PIRÓG: Co to, to nie! Moi znajomi śmieją się, że niby nie chcę przestrzegać koszeru, ale będąc wegetarianinem, w gruncie rzeczy jem koszernie. Gdybyś teraz sięgnęła do mojego talerza swoim widelcem – a widzę, że jesz mięso – to ja już bym tego nie tknął. W mojej kuchni nigdy nie było mięsa. Pod żadną postacią. Do zeszłego tygodnia. Znajomi oddali mi psa na przechowanie i on, niestety, nie jest ani koszerny, ani nie jest wegetarianinem.

GALA: Co jeszcze jest fajnego w byciu Żydem?

MICHAŁ PIRÓG: To, że zamiast ulegać splendorowi chwilowej sławy, latać po knajpach i lansować się, ja dużo czytam, jeżdżę na konferencje, kształcę się. Poznaję tradycję, kulturę. Uczę się hebrajskiego, chociaż bardzo opornie mi to idzie. Fajne jest to, że mając lat 30, nadal mam ochotę się dokształcać. Że mam niezaspokojoną ciekawość świata. Emocjonują mnie święta żydowskie. Ostatnio byłem po raz pierwszy na Hawdali. To jest modlitwa po szabasie, błogosławienie wina, wonności, światła świec. Fascynuje mnie to, że dwie przecznice od mojego domu jest taka fantastyczna kultura, której jestem częścią. Czuję się jak turysta w orientalnym kraju. Uczę się tańców izraelskich. Na prośbę Gołdy Tencer prowadzę warsztaty taneczne na festiwalu Warszawa Singera.

GALA: Co Twój rabin na Twoje gejostwo?

MICHAŁ PIRÓG: Nie ma z tym – mam nadzieję – problemu. Nie jestem ortodoksyjny, więc nie ma sprawy. Wiesz, że w Izraelu lesbijka stoi w synagodze z mężczyznami, a nie jak wszystkie kobiety – na babińcu? I do tego nosi kipę. Religia żyje, dostosowuje się do zmieniających się warunków życia. Ludzie na nowo tłumaczą sobie przykazania sprzed tysięcy lat. I to jest w judaizmie takie fascynujące – on się rozwija razem z nami.

GALA: A co z obrzezaniem?

MICHAŁ PIRÓG: Powinienem się obrzezać. Ale to może być w moim wieku bardzo bolesne. Z drugiej strony, nie chcę tego robić pod narkozą i w klinice. To ma być obrządek religijny. Jeszcze mi się jakoś do tego nie spieszy, ale wiem, że wcześniej czy później to nastąpi. Poza tym to podobno zwiększa przyjemność doznań... (śmiech), a na pewno jest bardziej higieniczne.

GALA: Polska uchodzi za kraj antysemicki. Doświadczyłeś antysemityzmu na własnej skórze?

MICHAŁ PIRÓG: Owszem, ale nie bardziej niż wtedy, gdy bywałem u mojej ciotki we Francji, w Lyonie. Czasami słyszę wyzwiska, ale mam grubą skórę. Jestem silny i tego nie odczuwam. Nie przesadzałbym z tym antysemityzmem Polaków. On sprowadza się tylko do głupiego gadania i opowiadania dowcipów. Gorzej jest, gdy np. taki Farfał zwalnia ludzi z pracy pod byle pretekstem, tylko dlatego że są Żydami.

GALA: Często jeździsz do Tel Awiwu. Przeniesiesz się tam?

MICHAŁ PIRÓG: Chciałbym, bo tam jest cudowna pogoda, cudowne jedzenie, cudowna plaża i cudowna temperatura wody. Mam tam wielu przyjaciół. W większości są to muzycy. Kiedyś zaprosił mnie do stolika jakiś człowiek. Powiedział, że bardzo szanuje mój gest przyznania się do żydostwa. Okazało się, że jest właścicielem sieci hoteli i funduje mi darmowe pobyty w nich. Czy to nie cudowne? Dlatego staram się doprowadzić do tego, by spędzać pół roku w Polsce i pół roku w Izraelu. Kocham Polskę. Jeśli wypali pewien mój projekt, będę żył i w Tel Awiwie, i w Warszawie.

GALA: Wszystko pięknie, ale nie czujesz, że mówiąc o swoim homoseksualizmie i żydostwie, jesteś prowokatorem?

MICHAŁ PIRÓG: Jeśli tak, to bardzo spontanicznym.

GALA: Kto to jest gej?

MICHAŁ PIRÓG: To facet, który ma słabość do facetów. Jest w stanie pokochać kobietę, ale nie jest w stanie się z nią związać.

GALA: Ciebie kobiety nie podniecają?

MICHAŁ PIRÓG: Fizycznie raczej nie.

GALA: Gdybym Ci teraz pokazała moją opaloną nogę, nie zrobiłoby to na Tobie żadnego wrażenia?

MICHAŁ PIRÓG: Zupełnie nie. Ale noga faceta też na mnie by nie podziałała. Jednak wszystko dzieje się w sferze psychicznej.

GALA: Więc na co Cię można poderwać?

MICHAŁ PIRÓG: Na rozmowę. Ale nie o seksie.

GALA: Jako młody chłopak przeczuwałeś, że jesteś homoseksualistą?

M.P.: Mama wiedziała to chyba szybciej niż ja. Ale ja nie umiałem z nią o tym rozmawiać. Miałem jakieś 18 lat, kiedy jej powiedziałem. Okazało się, że tata, przed którym to ukrywaliśmy, też już się domyślał. Ogólnie wszystko się dobrze skończyło. Tylko moja bratowa miała z tym jakiś problem. Ale i jej przeszło.

GALA: Polski show-biznes jest otwarty na homoseksualistów?

MICHAŁ PIRÓG: Nie jest, bo gdyby tak było, to by się ujawnili wszyscy ukrywający się geje. Nie robią tego, bo boją się, że stracą fanów. Ja zdecydowałem się, bo chciałem żyć normalnie. Zakończyłem 5-letni związek, który musiałem ukrywać. Miałem już tego dosyć. Wiem, że jestem uprzywilejowanym gejem, bo mnie ludzie znają, żyję w wielkim mieście, wśród tolerancyjnych artystów. Wyobrażam sobie, jaką cenę za swój homoseksualizm płaci chłopak w małym miasteczku.

GALA: Twoja cena za homoseksualizm?

MICHAŁ PIRÓG: Straciłem kilku przyjaciół. Zlękli się, że ich też będzie się uważać za gejów. Po moim wyznaniu odwołano kilka imprez, które miałem poprowadzić.

GALA: Chciałbyś wziąć ślub?

MICHAŁ PIRÓG: Czy ślub, to nie wiem, ale żyć w związku partnerskim – jak najbardziej. Uważam, że powinny istnieć w Polsce, podobnie jak prawo do aborcji i eutanazji, prawa do adopcji dzieci przez samotnych ojców czy matki. Chcę o to walczyć. Teraz jestem sam, nie mam stałego partnera, ale chciałbym w przyszłości móc zalegalizować związek, a nie kombinować.

GALA: Czyli chcesz mieć żonę... Upss, przepraszam – męża?

MICHAŁ PIRÓG: Mówi się: partnera. Pamiętaj, że para gejów to jednak dwaj faceci. Nie trafiłem na taki związek, w którym jeden z nich jest bardziej zniewieściały, chodzi w fartuszku i mówi się niego: „żono”.

GALA: Dlaczego jesteś sam?

MICHAŁ PIRÓG: Jestem jeszcze dużym chłopcem. Jak mam myśleć o rodzinie, o trwałym związku? Jestem za mało odpowiedzialny.

GALA: Geje często zmieniają partnerów.

MICHAŁ PIRÓG: Nie zawsze. Kiedy związek nie jest zalegalizowany, kiedy nie ma spoiwa w postaci rodziny, dzieci, łatwiej się rozstać. Byłem w związkach z Latynosami– jeden był Brazylijczykiem, drugi Kubańczykiem. Oni rzeczywiście są bardziej „romansowi”.

GALA: Doskwiera Ci czasem samotność?

MICHAŁ PIRÓG: Coraz mniej. Im dłużej jesteśmy sami, tym trudniej nam się otworzyć na innego człowieka. Poza tym lubię być samotny. Żyję intensywnie, ale zdarza mi się zamknąć w domu, wyłączyć telefony i po prostu „zresetować się”. Bywają całe tygodnie, kiedy uciekam od ludzi.

GALA: Cierpiałeś kiedyś z powodu miłości?

MICHAŁ PIRÓG: Miałem dwa poważne związki. Moim drugim partnerem był okulista z Miami. Chciałem dla niego rzucić karierę w Polsce. I wtedy on mnie rzucił. Uznał, że nie ma prawa ode mnie oczekiwać tego, że radykalnie zmienię całe moje dotychczasowe życie. Podjął decyzję za mnie. Rozpaczaliśmy obaj. Od tego czasu nie umiem zbudować trwałej relacji.

GALA: Skąd masz odwagę mówić o rzeczach, które dla wielu są traumą?

MICHAŁ PIRÓG: Jestem dumny, że jestem gejem. Jestem dumny, że jestem Żydem. Bo jestem dobrym człowiekiem. Czuję, że mam w sobie siłę, bo zawsze o wszystko musiałem walczyć. W dzieciństwie byłem sparaliżowany, miałem nigdy nie chodzić, a zostałem tancerzem. Teraz lekarze mnie ostrzegli, że z powodu choroby kręgosłupa nie będę się poruszał. Ale w najnowszym spektaklu zatańczę. Na wózku inwalidzkim. Chcieć, to móc!

Rozmawia: Anna Kaplińska
GALA 36/09

poniedziałek, 14 września 2009

Prekiel: Polska homofobia




Czy po dojściu do władzy przez ekipę Donalda Tuska skończyła się w Polsce homofobia? Choć nikt tego nie oczekiwał od "światłych liberałów", to homofobiczna mowa nienawiści ma się całkiem dobrze, jak za starych dobrych czasów. Homofobiczne teksty typu "pedał", "ciota", "cwel" stały się w potocznej mowie słowami tak oczywistymi, że na co dzień nie zwraca się na nie większej uwagi (choć ostatnio poseł Michał Kamiński, myśląc, iż na Zachodzie jego określenia typu "pedały" odniosą sukces, bardzo się przeliczył). Jak politycy największej partii w Polsce widzą sprawę homofobii? Julia Pitera: "W swojej pracy poselskiej nie spotkałam się z żadną informacją o przejawach homofobii w Polsce. Myślę, że bardzo często zajmujemy się wydumanymi problemami, które tak naprawdę są przez pewne środowiska na siłę upubliczniane i rozdmuchiwane". Nie warto przytaczać tu cytatów z polityków PiS z ich napastliwymi komentarzami, niech pogrążą się sami. Nasilenie tych "rozdmuchiwanych i nie mających miejsca zdarzeń" przedstawia najnowszy "Raport o homofobicznej mowie nienawiści w Polsce", który ukazał się nakładem Kampanii Przeciw Homofobii.

Przemoc

Największym problemem polskiej tolerancji pozostaje przemoc, zarówno ta psychiczna, jak i fizyczna, która ciągle nie słabnie, przeciwnie, można zauważyć nasilenie się tych tendencji. Zrzucanie winy za wszystkie grzechy tego świata na innych stało się bardzo wygodne. Kiedyś byli to Żydzi bądź masoni (plus komuna, rzecz jasna), czyli tzw. spisek żydowsko-masoński. Dziś na widelec trafiła mniejszość homoseksualna, która również pada ofiara agresji.

Nasilenie tych zjawisk nad wyraz widoczne jest podczas Marszów Tolerancji, kiedy to padają odrażające hasła typu "Nie bolą Was dupy?" czy "Zrobimy z Wami co Hitler zrobił z Żydami!". Ale kiedy wszystko się kończy, ludzie zostają z tymi problemami, i muszą radzić sobie z nimi na co dzień w swoim środowisku - a to nie wygląda różowo.

Raport za lata 2005/06 pokazuje najdobitniej jak ogromna jest to skala problemu: aż 17,6 proc. osób objętych badaniem stwierdziło, że - w związku z tym, iż wiedziano o ich homoseksualności lub biseksualności albo przypuszczano, że są homoseksualne lub biseksualne - doświadczyło przemocy fizycznej (w tym 13,6 proc. mężczyzn oraz 20,2 proc. kobiet); idąc dalej - 39,5 proc. spośród tych osób doświadczyło przemocy fizycznej jeden raz, 18,6 proc. dwukrotnie, a aż 41,9 proc. trzykrotnie bądź więcej. Jaka forma przemocy była najbardziej popularna? Otóż respondenci odpowiadali, że: potrącanie, uderzanie, szarpanie lub kopanie (67,6 proc.), pobicie (24,4 proc.), atak z bronią (1,7 proc.), dotykanie wbrew woli (32,4 proc.), przemoc seksualna (4 proc.) oraz inne formy naruszenia nietykalności cielesnej (8,5 proc.). Co zaskakujące przemoc spotykała ich w miejscach publicznych, na ulicy, na drodze, w parku (56,8 proc.), w sklepie, klubie bądź środkach komunikacji miejskiej (28,4 proc.), w szkole (24,4 proc.), zaś już w prywatnych miejscach takich jak własny dom - 15,9 proc.. Warto podkreślić, że aż 85,1 proc. ankieterów nie zgłaszało o tym ani policji ani w prokuraturze, gdyż - jak przekonywali - nie mieli przekonania o skuteczności działania, obawiali się złośliwych docinków ze strony funkcjonariuszy policji, bali się tez zemsty sprawców.

Badania przeprowadzone przez CBOS mówią, iż obraźliwe określenia odnoszące się do orientacji homoseksualnej, okazały się najbardziej uwłaczające Polakom.

Podczas Marszu Tolerancji 18 kwietnia można było przeczytać hasła typu "homoseksualne barbarzyństwo" lub plakaty z dziewczyną, która podczas manifestacji z 2006 r., przemawiając do tłumu z płyty Grobu Nieznanego Żołnierza mówiła: "Pedalski pomiot bezcześci buciorami pamięć po polskich bohaterach". A na stronach internetowych organizacji faszystowskiej Blood&Honour wzywa do likwidacji wrogów rasy i moralności.

Wspomniane Marsze tolerancji stały się miejscami gdzie agresja jest najbardziej widoczna, i tak 26 kwietnia działacze NOP oraz MW w Krakowie krzyczeli do uczestników marszu "Pajace", "Zboczeńcy!", "Rynek krakowski nie będzie nigdy gejowski!" - obrzucając uczestników jajkami. W Poznaniu 16 listopada, podczas Marszu Równości, zostało pobitych kilka osób - członków Federacji Młodych Socjaldemokratów, którzy wracali z marszu.

Sytuacja w mediach

Kiedy skończyła się era "budowniczych IV RP" sytuacja w mediach również nie uległa zmianie. Wcześniej to panowie tacy jak Mirosław Orzechowski (który chciał zabronić osobom homoseksualnym pracy w szkole), Wojciech Wierzejski (ten z kolei nazywał homoseksualistów pederastami - brzydził się podawać im ręki) lub poseł Marek Kawa (który zażądał interwencji policji po tym, jak na basenie miejskim w Opolu wyśledził gejów) czy też słynna Ewa Sowińska - była Rzecznik Praw Dziecka - tropiąca domniemanego geja wśród postaci popularnego programu dla dzieci "Teletubisie". Oni to wówczas bowiem sprawowali "rząd dusz". A bracia Kaczyńscy dbali o to, by Marsze Tolerancji bądź dyskusje na ten temat w ogóle się nie odbywały, w ramach "obrony dzieci przed zgorszeniem".

Według raportu "Gazeta Wyborcza" została uznana jako tytuł najbardziej przyjazny osobom homoseksualnym i jedyny, który przejawia świadomość, że osoby nieheteroseksualne również mogą być jej czytelnikami. Jeżeli chodzi o dane są one następujące: w 2008 roku "Gazeta Wyborcza" opublikowała 226 publikacji, "Dziennik" 76 tekstów, "Rzeczpospolita" 63, "Nasz Dziennik" 41. "Gazeta Wyborcza" surowo ocenia homofobiczną mowę nienawiści. "Warto rozmawiać, 28 lutego TVP 2, godz. 22:30. Bzdury powtarzane powielokroć z czasem zwyczajnie nudzą. W programie Pospieszalskiego zabrzmiały ożywczo, jakbyśmy usłyszeli je po raz pierwszy. Niby to dyżurni goście przywoływali te same kosmiczne statystyki o tym, że homoseksualiści odpowiedzialni są za 1/3 aktów pedofilskich i że tylko 1 proc. gejów żyje w stałym związku" - pisała publicystka "Gazety Wyborczej" Katarzyna Wiśniewska.

"Gazeta Wyborcza" - według autorów raportu - nie bała się pisać surowo o polskim społeczeństwie, kiedy to według sondaży 40 proc. Polaków zabroniłoby gejom i lesbijkom seksu we własnym domu.

Na specjalne uznanie ze strony autorów "Gazeta Wyborcza" zasłużyła sobie podczas warszawskiej Parady Równości, kiedy to redakcja włączyła się w działanie inicjatywy "Odkrywamy się" - która polegała na publikowaniu wypowiedzi osób, które dokonały publicznego coming outu, co znalazło duży oddźwięk w społeczeństwie.

"Dziennik" jest drugim dużym tytułem prasowym, gdzie poruszane są sprawy osób homoseksualnych. "Homoseksualizm na łamach tej gazety pojawia się jakby przez przypadek. Jedyne stałe rubryki, gdzie tematy gejów i lesbijek są podejmowane regularnie, to kpiarskie felietony Roberta Mazurka, z punktu widzenia osoby homoseksualnej czasem przekraczające granice dobrego smaku". Trudno o lepsze podsumowanie. Końcowa część raportu dotycząca "Dziennika" mówi iż na jego łamach nie goszczą treści jawnie nienawistne wobec osób LGBT, choć pojawiają się komentarze osób publicznych pełne uprzedzeń.

Największą zmianę możemy zaobserwować na łamach dziennika "Rzeczpospolita", który zdecydowanie skręcił w prawo, przybliżając się do Rydzykowego "Naszego Dziennika". W gazecie tej możemy znaleźć najwięcej przejawów homofobii i nietolerancji. Ekspertem "Rz" w dziedzinie homoseksualistów stał się Jan Pospieszalski. "Nie można być czynnym homoseksualistą i chrześcijaninem. Mówi o tym i Biblia i Katechizm Kościoła katolickiego. Prawdziwy chrześcijanin, który odkrywa w sobie słabość homoseksualną, powinien zdobyć się na wysiłek walki z nim" - stwierdza. Katolicki publicysta przytacza Katechizm Kościoła katolickiego, ale nie czyta go do końca. Mówi on jasno: "Powinno się je traktować (osoby homoseksualne) z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te wezwane są do wypełnienia woli Bożej w swoim życiu i – jeżeli są chrześcijanami - do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji". Widać więc jak manipuluje on odbiorcami.

Z kolei "Nasz Dziennik" wypada - co nie dziwi - najgorzej. Jawi się on jako tropiący wszelkie spiski homoseksualistów, kontynuuje on swoistą krucjatę przeciw środowiskom LGBT. W raporcie - jako tytuł najbardziej homofobiczny - zajmuje on stosunkowo najmniej miejsca.

W publikacji możemy również przekonać się jaka sytuacja jest w polskich tygodnikach - "Polityce" oraz "Gościu Niedzielnym" - dwóch najbardziej poczytnych w Polsce.

Ofiarą homofobii stał się słynny dziennikarz Tomasz Lis, który w dniu swojego programu "Tomasz Lis na żywo" zaprosił najpiękniejszą parę" "Róży Gali" - Marcina Szczygielskiego oraz Tomasza Raczka, narażając się tym samym na kontrolę ze strony władz TVP. Zarząd TVP zweryfikuje plany transmisji komercyjnych widowisk na 2009 r. Dotyczy m.in. "Róży Gali" oraz programu "Tomasz Lis na żywo" - powiedział Sławomir Siwek, członek zarządu TVP.

Idiotyczne akcje

W rozdziale pt. "Hate speech po polsku" dr Sergiusz Kowalski próbuje przedstawić jak zmienił się klimat polityczno-społeczny dla mniejszości LGBT "po przejściu prawicy radykalnej do opozycji i objęciu rządów przez prawice cywilizowaną".

Rządy tej cywilizowanej prawicy - na która tak licznie oddali swoje głosy członkowie mniejszości homoseksualnej, obawiając się radykałów, zaczęły się od zaskakującej deklaracji ówczesnej rzeczniczki rządu Agnieszki Liszki, która stwierdziła, iż rada ministrów nie będzie zajmować się prawami gejów i lesbijek. PO nie ma takiego zamiaru (szkoda, że te słowa nie padły w kampanii wyborczej). PO jawiąca się jako partia liberalna, zdecydowanie potwierdziła swój konserwatywny światopogląd, podczas gdy wszystkie partie liberalne na zachodzie Europy opowiadają się za świeckim państwem i są naturalnymi sojusznikami mniejszości seksualnych.

Zebrane informacje dotyczące homofobii w mediach to tylko część tego, co możemy na co dzień zaobserwować.

Znajdziemy w nim min. protest NSZZ "Solidarność" po tym jak rektor KUL zatwierdził nowy regulamin zakazujący dyskryminacji pracowników ze względu na ich orientację. Alina Rynio- szefowa związku - nazywa orientację homoseksualną nauczycieli dewiacją i zboczeniem mogącym zakłócić funkcjonowanie katolickiej uczelni.

Krytycznie do polskiej homofobii odniósł się raport KE. Czytamy w nim, iż z agresją fizyczną i psychiczną lub po prostu z niechęcią do osób homoseksualnych, spotkało siê aż 80 proc. uczniów i nauczycieli. Zdaniem KE polscy uczniowie reprezentują najniższy poziom wiedzy na temat homoseksualności.

Polska to kraj, który pod rządami fanatyków i homofobów stała się pośmiewiskiem w Europie i na całym świecie. Tak było ze wspomnianą już Ewą Sowińską. Jednak po dojściu do władzy przez PO, akcje typu "Słoń-pedał" (chodzi o słynną akcję radnego z PiS, który miał pretensje, iż słoń z poznańskiego zoo kocha inne samce).

Nietypową akcją zasłynęli studenci z UMK w Toruniu, organizując ogólnopolską akcję Wampiriada, głosili oni, że homoseksualizm to przeciwwskazanie do oddawania krwi, jak narkomania i AIDS. Okazało się jednak, że "lekarz nie ma prawa zdyskwalifikować kandydata na dawcę do oddania krwi z powodu jego orientacji seksualnej". Tak przynajmniej oświadczyła dyrektor Narodowego Centrum Krwi Agnieszka Beniuk-Patoła, odnosząc się do pytania dla kandydatów na krwiodawców, których pytano o ich orientację seksualną. Potwierdziła to Beata Zawada z Krajowego Centrum ds. AIDS mówiąc: "dla wirusa nie ma żadnego znaczenia czy ktoś jest homoseksualny".



Najbardziej bodaj "pomysłową" akcję wymyślili użytkownicy internetowego forum pisma "Fronda", którzy zorganizowali protest konsumencki pod hasłem "Jestem katolikiem, nie kupuję w IKEA". Chcieli oni w taki o to sposób zamanifestować sprzeciw wobec zdjęcia pary mężczyzn zamieszczonych w zimowym katalogu firmy.

Raport prezentuje również inne homofobiczne zachowania, takie jak walki gejów i lesbijek o własne dzieci czy nietolerancja na wyższych uczelniach, gdzie homoseksualizm jest ciągle tematem tabu.

Po lekturze tego raportu widać, że homofobiczna mowa nienawiści ma się nadal całkiem dobrze. Nie można się temu dziwić, zważywszy, iż w "cywilizowanej prawicy" - nie brakuje takich ludzi jak Stefan Niesiołowski, słynący z ciętego języka oraz w "prawicy radykalnej", pod rządami której homofobia była na porządku dziennym.

Raport przedstawia również projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks karny wraz z opinią prof. Eleonory Zielińskiej z UW.

Czy więc sytuacja gejów i lesbijek zmieniała się na lepsze podczas rządów "liberalnej" PO?. "Skończyła się brutalna nagonka powrócił dawny klimat cichej nietolerancji" - mówi współautor raportu dr Sergiusz Kowalski. Co wydawać się może zaskakujące, autor ten dostrzega pozytywną rolę obecnego rządu, gdyż koalicja PO-PSL "zmieniła zasadniczo okoliczności w jakich żyją i działają osoby LGBT i ich organizacje".

Pytanie tylko, czy to wystarczy, by wszystkim żyło się lepiej?
lewica.pl/Przemysław Prekiel

Jodie Foster


Jodie Foster została opuszczona przez kochankę.

Ironia losu polega na tym, że Foster dla płomiennego romansu zakończyła swój trwający 14 lat związek, który w Hollywood uchodził za wzorcowy.
Według amerykańskich mediów Foster nie może się otrząsnąć po odejściu kochanki. Zrozumiała swój błąd i bardzo cierpi z tego powodu.
Foster spotkała się z Cindy Mort na planie filmu "Odważna". Romans pomiędzy nimi wybuchł tak nagle, jak się zakończył.
Aktorka nie może sobie poradzić z myślą, że dla przelotnego romansu skrzywdziła swoje dzieci, które jej wieloletnią partnerkę traktowały jak matkę.
Foster wiele razy podkreślała w wywiadach, że zrobi wszystko, aby jej synowie mieli idealne dzieciństwo, które sama utraciła stając się gwiazdą w bardzo młodym wieku.

Foster jest tym bardziej ciężko, że zdaje sobie sprawę, jak trudnym jest człowiekiem i że nie łatwo z nią żyć, gdyż jest domowym tyranem nękanym przez dziesiątki dziwacznych natręctw.
Pedantyczna aktorka dostaje szału, gdy tylko ktoś łamie ustalone przez nią zasady.
"-Czyszczę kabinę prysznicową za każdym razem, gdy z niej skorzystam. Tylko ja mogę używać ekspresu do cappuccino, bo nikt inny nie wie, jak go potem prawidłowo wyczyścić" - przyznaje aktorka.
"Lubię, gdy moje ręczniki są złożone na trzy części. Jeśli moje dzieci ich użyją, a potem odpowiednio nie złożą, każę im korzystać z własnych ręczników. Staram się walczyć z tymi przyzwyczajeniami. Próbuję wyrzucić je ze swojej głowy. Chodzę na siłownię, ćwiczę jogę, chodzę na spacery albo jeżdżę na nartach" - mówi aktorka.

Jodie Foster od wielu lat otwarcie mówi o swoim homoseksualizmie. W 2007 roku odebrała nawet nagrodę Sherry Lansing Leadership Award podczas przyjęcia pod hasłem Women In Entertainment za swą odważną postawę.
Osoba z otoczenia gwiazdy twierdzi, że zdecydowała się ona przyznać publicznie do homoseksualizmu, ponieważ na obecnym etapie nie musi obawiać się, że zagrozi to jej karierze.
Myślę, że Jodie chciała podziękować najważniejszym osobom w jej życiu - przekonuje przyjaciel aktorki. - Chce, aby traktowano ją jak wszystkich innych. Gra w filmach na tyle długo, że nie musi martwic się, jak to wpłynie na jej karierę.
źródło wp.pl

Jodie Foster
aktorka, producentka, reżyserka. Data urodzenia: 19 listopada 1962
Znana z wybitnych ról (zwłaszcza w thrillerach), unikająca gwiazdorskiego rozgłosu amerykańska aktorka i reżyserka. Urodziła się 19 listopada 1962 roku w Los Angeles.

Już jako trzyletnie dziecko grywała w reklamach telewizyjnych i – nieco później – w filmach familijnych. Stało się o niej głośno za sprawą nominacji do Oskara za drugoplanową rolę nastoletniej prostytutki w „Taksówkarzu” Martina Scorsese (1975, obok Roberta De Niro). Po kilku kolejnych występach (m.in. w takich filmach, jak „Bugsy Malone” 1976 [nagroda BAFTA], „Mała dziewczynka, która mieszka na końcu drogi” 1977, „Carny” 1980) zwolniła tempo rozwoju swojej aktorskiej kariery, aby móc kontynuować naukę.

Skończyła Francuskie Liceum w Los Angeles (biegle włada tym językiem), później z kolei studiowała literaturę na prestiżowym Uniwersytecie Yale, który ukończyła w 1985 roku. W międzyczasie grywała role w mniej głośnych filmach kinowych i telewizyjnych, na dobre wróciła jednak na ekrany w połowie lat 80-tych („Hotel New Hampshire” 1984).

W 1988 roku za rolę w thrillerze „Oskarżeni” otrzymała Oskara. Ponownie odebrała tę prestiżową nagrodę w trzy lata później, dzięki roli agentki FBI w słynnym „Milczeniu owiec” (1991) Jonathana Demme’a. W tym samym roku zajęła się też reżyserią. Jej debiutem na tym polu był dramat psychologiczny „Tate, mały geniusz” (1991).

W 1993 roku zagrała w romansie „Sommersby” wraz z Richardem Gere, w 1994 wsławiła się rolą tytułowej „Nell” – dzikiej, dorastającej w totalnej izolacji od otoczenia kobiety (nominacja do Oskara) oraz w westernie-komedii „Maverick” (obok Mela Gibsona).

W 1995 wyreżyserowała kolejny film pod tytułem „Wakacje w domu”. W 1997 roku na krótko wróciła do aktorstwa rolą w produkcji science – fiction „Kontakt” w reżyserii Roberta Zemeckisa. Dopiero 2 lata później można było zobaczyć aktorkę w melodramacie historycznym „Anna i król” (1999). W tym czasie Foster rzadko udzielała się zawodowo – raz na 2-3 lata pojawiała się w filmie, zrobiła sobie też przerwę (ponad dziesięcioletnią) w reżyserii, całkowicie poświęcając się wychowaniu synów (ur. w 1998 i 2001 roku).

W 2002 roku pojawiła się w filmie „Ministranci” oraz w głośnym „Azylu” Davida Finchera, w 2004 – w melodramacie francusko – amerykańskim „Bardzo długie zaręczyny” w reżyserii Jean Pierre’a Jeuneta, obok Audrey Tautou (reżyser i odtwórczyni głównej roli w filmie „Amelia”), zaś - kolejno - w 2005 i 2006 - w thrillerach „Plan lotu” i w głośnym „Planie doskonałym” w reżyserii Spike’a Lee, gdzie wystąpiła m.in. obok Clive’a Owena, Denzela Washingtona i Willema Dafoe. Ostatnio Jodie Foster powróciła do reżyserii, realizując takie filmy jak „Flora Plum”, „Sugar Kings” i „Sugarland” (z Robertem De Niro i nią samą w rolach głównych).

Jest aktorką cenioną, pilnie strzegącą swojego życia prywatnego oraz jedną z najbardziej niezależnych postaci w Hollywood. Mimo wszechstronnych uzdolnień aktorskich, najbardziej kojarzona jest z rolami w szeregu filmów z gatunku thrillera, w grze w których wyspecjalizowała się poniekąd przez lata kariery.

niedziela, 13 września 2009

Elton John i David Furnish będą ojcami


Brytyjska gwiazda muzyki, Elton John, zapowiedział, że chce adoptować małego Ukraińca. Muzyk, który nie ukrywa swojej homoseksualnej orientacji, przyznał, że „stracił serce” dla 14-miesięcznego chłopca po tym, jak zagrał koncert w jednym z ukraińskich domów dziecka.
62-letni muzyk na konferencji prasowej po swoim występie przyznał, że dotychczas sprzeciwiał się pomysłowi adopcji ponieważ z powodu swojego wieku oraz trybu życia (częste wyjazdy na koncerty) nie mógłby dobrze zająć się dzieckiem.

Ale, jak powiedział, 14-miesięczny chłopczyk Lew, „skradł mu serce”.

"David (Furnish - partner Johna) i ja rozmawialiśmy o adopcji, ale ja zawsze mówiłem "nie" ponieważ mam już 62 lata, do tego dochodzą podróże i mój styl życia. To byłoby nie fair w stosunku do dziecka".

"Ale dziś zmieniłem zdanie" - wyznał piosenkarz. "Zobaczyłem Lwa i chciałbym go adoptować. On skradł moje serce i serce Davida."

John przyznał również, że na decyzje o adopcji wpłynęła ubiegłotygodniowa śmierć jego przyjaciela, keyboardzisty Guya Babylona. "Guy był jednym z moich najbliżych przyjaciół. Jego śmierć złamała mi serce. Dlatego to (adopcja) dobra okazja by zastąpić go kimś komu mogę dać przyszłość" - wyznał Elton John.

źródło: dziennik.pl

Czy Jezus dyskryminowałby homoseksualistów?

W historii chrześcijaństwa wiele instytucji tak interpretowało Biblię, by usprawiedliwiała ona dyskryminację kobiet, mniejszości etnicznych czy osoby odmiennej orientacji seksualnej homofobia bardzo często ma swoje korzenie w religijnej nietolerancji a dyskryminacja wobec jakiegokolwiek bożego dziecka jest złem Homofobia przyczynia się do większego odsetku samobójstw wśród młodych gejów i lesbijek, większego odsetku bezdomnych porzuconych przez nietolerancyjne rodziny. Dlatego każdy wierzący powinien potwierdzić, że homofobia jest złem, niezależnie do jakiego wyznania przynależy. Każdy człowiek zasługuje na szacunek i równe traktowanie.

sobota, 12 września 2009

dzień z Matthew Shepard


Matthew Wayne Shepard (ur. 1 grudnia 1976 roku w Casper, Wyoming, zm. 12 października 1998 roku w Fort Collins, Kolorado) – amerykański student Uniwersytetu Wyoming skatowany na śmierć w wieku 21 lat. Śledztwo prowadzone przez policję wykazało, że jedynym motywem zabójstwa była nienawiść do homoseksualistów.

Był synem Judy i Dennisa Shepard. Po ukończeniu nauki w Dean Morgan Junior High w Casper spędził dwa lata w Szwajcarii, kontynuując naukę w The American School in Switzerland, podróżując z rodzicami po Europie i ucząc się języków obcych. Po powrocie do Ameryki uczył się w Catawba College i Casper College. Z rodzinnego domu wyniósł wychowanie chrześcijańskie – był członkiem i ministrantem Kościoła Episkopalnego św. Marka w Casper. Grał w amatorskim teatrze Casper College i Stage III Theater. Uprawiał pływanie, piłkę nożną, biegi, narciarstwo i trekking.
Rozpoczął studia na Uniwersytecie Wyoming w Laramie wybierając wydział politologii i stosunków międzynarodowych. Był aktywny politycznie i społecznie – jako przedstawiciel studentów został wybrany do Rady Ochrony Środowiska stanu Wyoming.

Matthew Sheparda wywabili z baru przy uniwersyteckim kampusie, krótko po północy 7 października 1998 roku, 22-letni Aaron McKinney i 21-letni Arthur Henderson. Obaj umówili się na spotkanie, mówiąc Matthew, że są gejami. Został uprowadzony i wywieziony w odludne tereny Sherman Hills na wschód od miasta. Tam, po przywiązaniu do ogrodzenia, był bity i torturowany. Oprawcy pozostawili go na ogrodzeniu związanego, by umarł. Nocą temperatura w okolicy spadła do blisko zera stopni.
18 godzin od uprowadzenia Sheparda znalazł przypadkowo przejeżdżający rowerzysta, który początkowo wziął go za stracha na wróble. Gdy przewożono go do szpitala żył, choć był nieprzytomny. Zmarł cztery dni później w szpitalu o 12:53 nie odzyskawszy przytomności. Przyczyną zgonu były obrażenia mózgu, które upośledziły podstawowe funkcje życiowe. Pęknięcie czaszki sięgało od tyłu głowy aż przed prawe ucho. Na twarzy i głowie doliczono się dwunastu ran, których lekarze nie podjęli się operować.
Obydwaj oprawcy byli związani ruchem religijnym lokalnego pastora, który prowadził aktywną agitację antygejowską. W sądzie tłumaczyli swoje postępowanie tym, że według nich Bóg nienawidzi pedałów i że są oni skazani na wieczne potępienie. Sąd skazał ich na kary dożywotniego więzienia.

piątek, 11 września 2009

Caster Semenya


Pochodząca z Republiki Południowej Afryki Caster Semenya ma zarówno żeńskie, jak i męskie organy płciowe, czyli jest hermafrodytą - doniosły media. IAAF z ogłoszeniem oficjalnego komunikatu się wstrzymuje, ale świat już komentuje doniesienia prasowe. Zawodniczkę broni prezydent RPA Jacob Zuma.
Rzecznik IAAF Nick Davies stwierdził w rozmowie ze stacją CNN, że pozbawienie Semenyi medalu będzie ekstremalnie trudne, jeśli okaże się ona hermafrodytą. Trzeba będzie wykazać, że męskie hormony dawały jej przewagę nad innymi zawodniczkami.

Szybko podczas briefingu prasowego wypowiedział się także Makhenkesi Stofile, Minister Sportu i Rekreacji w RPA. - Czy południowoafrykańska złota medalistka Caster Semenya jest hemafrodytą nie jest istotne, bo to jest dziewczyna - powiedział stanowczo. Minister spojrzał w stronę kamer i dodał, że stawianie kwestii płci na pierwszym miejscu jest "obrzydliwe i nieetyczne". - Nie sądzę, żeby ona była kobietą. Ona jest po prostu jeszcze dzieckiem. Myślę, że jest dzieckiem, które cieszy się dorastaniem - zakończył poirytowany sytuacją minister.

Reprezentantka RPA nie była wcześniej znana na arenie międzynarodowej. W Berlinie zdobyła złoty medal MŚ deklasując w finale rywalki. W RPA witano ją z najwyższymi honorami, ale jednocześnie światowe media poddały w wątpliwość jej płeć. Wtedy zaczął się "cyrk" związany z dochodzeniem do tego, czy Semenya jest kobietą, czy mężczyzną.

IAAF oficjalnie nie potwierdziło rewelacji podanych przez australijską gazetę, jedynie zakomunikowało, że musi dogłębnie przeanalizować tę sprawę. - Ostatecznej decyzji w tej sprawie nie należy się spodziewać przed obradami Rady IAAF, które odbędą się 20-21 listopada w Monako - napisano w oświadczeniu.

W zeszłym tygodniu biegaczka chyba zmęczona już ciągłymi oskarżeniami o to, że jest mężczyzną, zdecydowała się na niecodzienną sesję fotograficzną. Południowoafrykański magazyn dla kobiet zrobił okładkowy materiał o "kobiecej Caster". Na zdjęciach biegaczka prezentuje się rzeczywiście o wiele bardziej kobieco niż na stadionie lekkoatletycznym.
gazeta.pl
to jest dyskryminacja po urodziła się taka że nie ma prawa żyć dzisiejszym świecie trzecia płeć tak zwana nie jest znana i jest bardzo poniżana, czas szacunku dl ataki osób to nie ich wina że są tacy urodzili się tacy i nie można dyskryminować ich, jest normalną osobą kobietą że ma trochę od mężczyzny do nic złego tak urodziła się i ma prawo też normalnie żyć i robić do co lubi. Obiorą jej medal do byłoby chore i poniżające dyskryminować po za do jest inna, komu przeszkadza ona po jest inna trzeba poniżać ją? ich ba zatroszczą jej tak sukcesu że muszą ją poniżać to jest wstyd nie zajmą się innymi sprawami a nie ją.