piątek, 17 lipca 2009
Anna-Lou 'Annie' Leibovitz
Anna-Lou 'Annie' Leibovitz, (ur. 2 października 1949 w Waterbury, Connecticut, Stany Zjednoczone), słynna amerykańska fotografka portretowa, wielokrotnie nagradzana najbardziej prestiżowymi nagrodami dla fotografów, między innymi przez American Society of Magazine na miarę Fotografa Roku, otrzymała nagrody International Center of Photography a także Nagrodę Grammy, Kelly i Clio.
Jest lesbijką. W latach osiemdziesiątych poznała swoją życiową partnerkę, pisarkę Susan Sontag, z która była związana, aż do jej śmierci w 2004 roku. W 1999 roku wydała wraz z nią książkę Women. Ma trójkę dzieci.
Leibovitz była jedną z szóstki dzieci w rodzinie. Jej ojciec był pułkownikiem w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych, z tego powodu jej rodzina dosyć często przenosiła się z miejsca na miejsce. Duży wpływ na jej życie miała matka, która zajmowała się nauką tańca nowoczesnego.
W szkole średniej zainteresowała się sztuką, po czym zdała egzaminy do Instytutu Sztuki w San Francisco (San Francisco Art Institute). Zajęła się fotografią po wizycie i sfotografowaniu swojej rodziny na Filipinach. Przez kilka następnych lat zajmowała się różnymi zawodami. W 1969 roku, przez kilka miesięcy była w kibucu Amir, gdzie brała udział w pracach archeologicznych w świątyni króla Salomona.
Kiedy w 1970 roku, Leibovitz powróciła do Stanów Zjednoczonych, złożyła podanie o pracę w nowym czasopiśmie rockowym - Rolling Stone. Wydawca pisma Jann Wenner, na którym młoda fotografka zrobiła wielkie wrażenie swoim portfolio, zaproponował jej stanowisko głównej fotografki. W 1973 awansowała na stanowisko dyrektora fotograficznego i sprawowała tę funkcję do 1983 roku. Od roku 1983, pracowała dla Vanity Fair jako niezależny fotograf. W tym samym roku odbyła się jej pierwsza wystawa zdjęć, jak również wydała swoją pierwszą książkę. W latach 80. jej zdjęcia zaczęły się pojawiać w wielu znanych amerykańskich gazetach jak między innymi Time, Newsweek, New York Times, Life oraz europejskich: Paris Match, London Independent Magazine, Stern.
Wśród fotografowanych przez Leibovitz osób znalazły się między innymi takie gwiazdy jak John Lennon i Yoko Ono, Demi Moore (kiedy była ciężarna), Michael Jackson, William S. Burroughs, Andy Warhol, Whoopi Goldberg, Meryl Streep. Najsłynniejsze stały się zdjęcia z sesji Lennona i Yoko Ono, w dniu śmierci artysty. Robiła też zdjęcia dokumentalne, np. z Sarajewa. Przygotowywała kalendarz Pirelli na rok 2000.
W 1986 roku była oficjalną fotografką Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, a w 1996 - Igrzysk Olimpijskich w Atlancie.
czwartek, 16 lipca 2009
Piróg: To powinny być ostatnie słowa Rydzyka
Podczas pielgrzymki słuchaczy Radia Maryja o. Rydzyk przywitał czarnoskórego wiernego słowami: "On się nie mył wcale. Zobaczcie!" Po nich dało się słyszeć gromkie brawa. Jak te słowa ocenia Michał Piróg? "Powinien powstać Nacjonalistyczny Kościół Polski, a na jego czele powinien stanąć właśnie o. Rydzyk" - mówi
Jeżeli takie słowa rzeczywiście zostały wypowiedziane, to powinny być to ostatnie słowa, które padły z ust o. Rydzyka na tym stanowisku, na którym się obecnie znajduje.
Jeżeli jakikolwiek ksiądz wypowiada się w ten sposób o kimkolwiek, to powinien zostać po prostu zdymisjonowany. Chyba, że Kościół Katolicki w Polsce obejmuje tylko i wyłącznie białoskórych Polaków, a wtedy zalecałbym wszystkim, którzy nie są do końca biali, wystąpienie z Kościoła.
Proponuje stworzyć Nacjonalistyczny Kościół Polski, a na jego czele postawić właśnie o. Rydzyka.
dzien z Marlon Brando
Marlon Brando (1924-2004) - jeden z największych amerykańskich aktorów. Ma swoje miejsce w kulturze LGBT dzięki liberalnym poglądom, nowatorskiemu aktorstwu, społecznemu zaangażowaniu w życiu prywatnym oraz w wielu rolach ekranowych.
W wywiadzie z 1976 r. Brando powiedział otwarcie: "Jak wielu mężczyzn, mam doświadczenia homoseksualne i nie wstydzę się ich". W latach 40 i 50 słynne w broadwayowsko-hollywoodzkim światku były romanse Marlona z m.in. Montgomerym Cliftem, Jamesem Deanem, Jamesem Baldwinem i wieloma innymi mężczyznami (oraz kobietami). Jedną z najbliższych osób był dla niego Wally Cox, zmarły 30 lat przed Brando komik. Przez wszystkie te lata Marlon trzymał prochy Wally'ego i "rozmawiał z nimi". Po jego śmierci w 2004 r. zgodnie z życzeniem prochy ich obu zmieszano i rozrzucono.
Perłą w koronie filmografii Brando w kulturze gejowskiej jest rola Stanley'a Kowalskiego w ekranizacji sztuki Tennessee Williamsa (geja) "Tramwaj zwany pożądaniem" (1951).
W biografii The Only Contender wydanej w 1976 roku otwarcie przyznał się do biseksualizmu, pisząc: Jak wielu mężczyzn miałem doświadczenia homoseksualne, i nie wstydzę się tego. Orientacja Brando jasno sprecyzowana została na portalu NNDB.
Jego życie prywatne było burzliwe. Córka popełniła samobójstwo, syn trafił do więzienia za morderstwo, a Brando miał problemy z nałogiem alkoholowym.
Jest laureatem wielu prestiżowych nagród, m.in. dwóch Oscarów (oprócz tego zdobył jeszcze sześć nominacji) – za Ojca chrzestnego i Na nabrzeżach.
W 1973 roku odmówił przyjęcia Oscara za Ojca chrzestnego na znak protestu przeciwko dyskryminacji Indian i ich fałszywemu przedstawianiu w westernach oraz w geście poparcia dla Indian z Ruchu Indian Amerykańskich okupujących Wounded Knee w rezerwacie Pine Ridge. Zamiast niego na scenę wyszła młoda Indianka Sacheen Littlefeather (Maria Cruz), która w jego imieniu odmówiła przyjęcia nagrody oraz wyjaśniła tego powody (Brando wspierał potem m.in. przywódcę okupacji Dennisa Banksa).
Oprócz nagród prestiżowych ma na swoim koncie także Złotą Malinę za rolę w filmie Wyspa doktora Moreau oraz dwie nominacje – za Wzór i Kolumba odkrywcę.
wtorek, 14 lipca 2009
Jacek Poniedziałek "Formalne związki gejowskie to norma, nie moda"
Na ręce marszałka sejmu zostanie złożona petycja, w której homoseksualiści domagają się sformalizowania związków. Chcieliby oni móc dziedziczyć po swoich partnerach, rozliczać się wspólnie z podatków itd. Przeciwnicy zarzucają, że to moda, która dotarła do Polski. "Nie jest to żadna moda ani nowy trend, ale światowa norma, coś zwykłego" - mówi aktor Jacek Poniedziałek.
Wprowadzenie formalizacji związków jest konieczne. Wiele osób żyje bez ślubu, w związkach, które nie są nigdzie zarejestrowane. Mówię tutaj zarówno o homoseksualistach, jak i osobach heteroseksualnych. Po śmierci jednego z partnerów druga osoba nie ma prawa do dziedziczenia majątku. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że obie strony inwestowały tak samo dużo np. w budowę domu i wspólne życie. Rodzina zmarłej osoby może po prostu wyrzucić jej dotychczasowego partnera na bruk. Tak jak to było w przypadku głośnej sprawy Henryka Tomaszewskiego, który przez 40 lat razem tworzył dom ze swoim partnerem, a potem został z niego wyrzucony i stał się bezdomny. Takie przykłady można niestety mnożyć.
Drugą ważną sprawą obok dziedziczenia jest brak możliwości odwiedzenia swojego partnera/partnerki w szpitalu, nie wspominając już o decydowaniu o przeprowadzeniu operacji w momencie, kiedy bliska nam osoba nie może tego sama zrobić.
Nikt nie mówi tutaj o braniu ślubu w Kościele, bo rozumiem, że dla wielu osób byłoby to szokujące. Nie należy też moim zdaniem powielać takich wzorców heteroseksualnych. Nie interesuje mnie tradycyjna rodzina i ślub udzielony przez księdza. Chodzi jedynie o zarejestrowanie w urzędzie faktu, który i tak ma miejsce. Ważne żeby dać ludziom pewne prawa, takie jak mają małżeństwa. Czemu mamy mieć tutaj społeczeństwo XVII- czy XIX-wieczne, skoro żyjemy w XXI wieku? A Polacy bardzo szybko przystosowują się do nowych warunków i życia we współczesnym świecie. Nie jest to bowiem żadna moda ani nowy trend, ale światowa norma, coś zwykłego. Wszyscy masowo żyją na całym świecie "na kocią łapę". Dlaczego mamy zatem uważać, że tego nie ma? Takie sytuacje istnieją.
Nie powinniśmy zatem utrudniać takim ludziom życia. Polskie społeczeństwo nie będzie miało nic przeciwko formalizacji związków nic złego, nie licząc kilku osób należących do skrajnego środowiska katolickiego, które krytykują wszystko i wszystkich.
Wprowadzenie formalizacji związków jest konieczne. Wiele osób żyje bez ślubu, w związkach, które nie są nigdzie zarejestrowane. Mówię tutaj zarówno o homoseksualistach, jak i osobach heteroseksualnych. Po śmierci jednego z partnerów druga osoba nie ma prawa do dziedziczenia majątku. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że obie strony inwestowały tak samo dużo np. w budowę domu i wspólne życie. Rodzina zmarłej osoby może po prostu wyrzucić jej dotychczasowego partnera na bruk. Tak jak to było w przypadku głośnej sprawy Henryka Tomaszewskiego, który przez 40 lat razem tworzył dom ze swoim partnerem, a potem został z niego wyrzucony i stał się bezdomny. Takie przykłady można niestety mnożyć.
Drugą ważną sprawą obok dziedziczenia jest brak możliwości odwiedzenia swojego partnera/partnerki w szpitalu, nie wspominając już o decydowaniu o przeprowadzeniu operacji w momencie, kiedy bliska nam osoba nie może tego sama zrobić.
Nikt nie mówi tutaj o braniu ślubu w Kościele, bo rozumiem, że dla wielu osób byłoby to szokujące. Nie należy też moim zdaniem powielać takich wzorców heteroseksualnych. Nie interesuje mnie tradycyjna rodzina i ślub udzielony przez księdza. Chodzi jedynie o zarejestrowanie w urzędzie faktu, który i tak ma miejsce. Ważne żeby dać ludziom pewne prawa, takie jak mają małżeństwa. Czemu mamy mieć tutaj społeczeństwo XVII- czy XIX-wieczne, skoro żyjemy w XXI wieku? A Polacy bardzo szybko przystosowują się do nowych warunków i życia we współczesnym świecie. Nie jest to bowiem żadna moda ani nowy trend, ale światowa norma, coś zwykłego. Wszyscy masowo żyją na całym świecie "na kocią łapę". Dlaczego mamy zatem uważać, że tego nie ma? Takie sytuacje istnieją.
Nie powinniśmy zatem utrudniać takim ludziom życia. Polskie społeczeństwo nie będzie miało nic przeciwko formalizacji związków nic złego, nie licząc kilku osób należących do skrajnego środowiska katolickiego, które krytykują wszystko i wszystkich.
czwartek, 9 lipca 2009
Homorodziny
Rodzina jest najbardziej podstawową formą współbycia w społeczeństwie, obok małżeństwa, kohabitacji i konkubinatu. Antropologia dookreśla rodzinę poprzez wyliczenie jej funkcji. Pierwszą z nich jest płodzenie potomstwa, czyli funkcja reprodukcyjna. Drugą, opieka nad potomstwem i jego wychowanie, czyli transmisja wzorców kulturowych, a więc funkcja opiekuńczo- socjalizacyjna. Po trzecie, rodzina spełnia funkcję zdobywania pokarmu i innych środków koniecznych do przeżycia oraz podwyższania jego jakości poza minimum niezbędne do przetrwania, w tym zabiegi wokół domostwa ? jest to funkcja ekonomiczno- bytowa. Po czwarte, możemy wyróżnić intymność, erotyczność oraz seksualność, czyli funkcję intymno- erotyczną. Żadna z tych funkcji nie jest jednak uprzywilejowana. Podobnie, jak nie istnieje jedna definicja rodziny, rozumianej jako wspólnota kobiety, mężczyzny i dziecka.
Według raportu Stowarzyszenia Lambda, homoseksualnych par, które wspólnie wychowują dzieci, jest u nas około 15 tys. Ponieważ niektóre pary wychowują więcej niż jedno dziecko można uznać, że w Polsce żyje około 57 tys. dzieci ze związków gejów i lesbijek. Najczęściej to dwie kobiety wychowują dzieci jednej z nich, urodzone w poprzednim związku z mężczyzną. Ale są i takie, gdzie ojcem dzieci jest zaprzyjaźniony gej. Coraz popularniejsza staje się także metoda sztucznego zapłodnienia, choć tu barierę stanowią koszty. Dwóch gejów wychowujących dzieci to raczej wyjątkowa sytuacja. Po rozwodzie sądy najczęściej przyznają prawo do opieki nad dzieckiem matce. In vitro otwiera drogę do macierzyństwa wyłącznie kobietom, a adopcja, nawet w najbardziej liberalnych krajach, to zjawisko stosunkowe nowe. Jak podaje Przemysław Tomalski w polskojęzycznej naukowej publikacji na temat rodzin homoseksualnych, decyzja o posiadaniu dziecka wśród par lesbijek następuje średnio po 5 latach związku i po 7 latach w przypadku par gejów.
Według danych brytyjskich aż 75 proc. dzieci żyjących w lesrodzinach ma regularny kontakt z biologicznym ojcem. Dzieci lesbijek po rozwodzie częściej widują ojców niż dzieci rozwiedzionych heteroseksualistek. Matki lesbijki rzadziej niż samotne hetero manipulują dzieckiem podczas rozwodu, nie ograniczają dostępu i bardziej dbają o podtrzymanie relacji. Może wynikać to z faktu, że to właśnie one, żyjąc z druga kobietą, są najbardziej narażone na oskarżenie, że dziecku podczas dorastania zabraknie męskiego wzorca.
Adopcja przez pary osób tej samej płci jest legalna między innymi w Belgii, Islandii, Holandii, Szwecji, RPA, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Norwegii oraz w niektórych regionach Australii, Kanady, USA. W Danii, Finlandii, Niemczech i Izraelu dozwolona jest adopcja dziecka partnera partycypującego w związku partnerskim. Wiele innych krajów (w tym Polska) dopuszcza adopcje dzieci przez samotne osoby nie wnikając w orientację seksualną przybranego rodzica. W takiej sytuacji pary jednopłciowe mogą de facto wychowywać wspólnie dzieci, choć ich legalnym opiekunem będzie tylko partner, który dokonał prawnej adopcji.
Wbrew powszechnym obawom, od orientacji seksualnej rodziców nie zależy orientacja dzieci. Gdyby tak było, wówczas moglibyśmy oczekiwać, że wszystkie dzieci osób heteroseksualnych powinny być hetero, ale jak wiemy tak nie jest. Badaczki z City University w Londynie Fiona Tasker i Susan Golombok na podstawie wieloletnich badań stwierdziły, że nie ma różnic w orientacji seksualnej dzieci wychowywanych przez homo- oraz heteroseksualistów.
Warto podkreślić, że na przykład chłopcy wychowani przez dwie kobiety nie stają się bardziej kobiecy, a dziewczynki wychowywane przez mężczyzn bardziej męskie. Wzorzec płci nie jest czymś, co dostaje się ?w pakiecie? od jednego z rodziców, i nie tylko poprzez obserwowanie taty, chłopiec staje się ?męskim? chłopcem. Dzieci mają niesamowitą zdolność uczenia się o różnicach między męskością a kobiecością z całego swojego otoczenia. Czy chłopcy wychowywani przez samotne matki stają się gejami? Nawet jeśli dziecko nie ma wzorca płci u rodzica i nie jest wychowywane w nuklearnym modelu rodziny (składającym się z ojca, matki i dzieci), to nic nie stoi na przeszkodzie, by w przyszłości nabyło taki model.
Według sondażu Eurobarometr wykonanego na zlecenie Unii Europejskiej w 2006 roku 7% Polaków odpowiedziało, iż popiera prawa adopcyjne dla par jednopłciowych. Obok Malty był to najniższy odsetek w UE. Pragnienie rodzicielstwa u kobiet homoseksualnych niczym się nie różni od pragnienia heteroseksualistek, więc kobieta, która chce mieć dziecko, nie będzie prosić o społeczną akceptację. Po prostu je urodzi.
W innych krajach Unii procent ten wynosił: Holandia 69%, Szwecja 51%, Dania 44%, Austria 44%, Belgia 43%, Hiszpania 43%, Niemcy 42%, Luksemburg 39%, Francja 35%, Wielka Brytania 33%, Irlandia 30%, Włochy 24%, Finlandia 24%, Czechy 24%, Portugalia 19%, Słowenia 17%, Estonia 14%, Węgry 13%, Litwa 12%, Słowacja 12%, Bułgaria 12%, Grecja 11%,Łotwa 8%, Rumunia 8%. Średnia dla wszystkich mieszkańców Unii Europejskiej (bez Bułgarii i Rumunii) wyniosła 32%.
Lesmamy zaczynają prawnie dochodzić swoich praw – 22 stycznia 2008 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka, który rozpatrujący pozew lesbijki o inicjałach E. przeciwko Francji orzekł, iż różnicowanie prawa do adopcji ze względu na orientację seksualną osoby przysposabiającej jest naruszeniem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Miejmy nadzieję, że atmosfera tolerancji za zachodzie Europy, udzieli się także w Polsce.
źródło: homoseksualizm.org.pl