Malta
Prawo a dyskryminacja osób homoseksualnych
Kontakty homoseksualne zostały zalegalizowane na Malcie w 1973 roku. Wiek osób legalnie dopuszczających się kontaktów homo- i heteroseksualnych jest zrównany i wynosi 18 lat.
Jedyna maltańską partią popierającą prawa gejów i lesbijek jest Alternatywa Demokratyczna. Partia ta nie jest obecnie reprezentowana w parlamencie kraju.
Ochrona prawna przed dyskryminacją
Od 2002 roku w maltańskim prawie istnieją zapisy w pewnym stopniu chroniące przed dyskryminacją na podstawie orientacji seksualnej Dotyczą one prawa pracy.
Uznanie związków osób tej samej płci. W maltańskim ustawodawstwie nie istnieje żadna prawna forma uznania związków jednopłciowych.
Życie osób LGBT w kraju. Według badania opinii publicznej z 2006 roku, 18% Maltańczyków popiera wprowadzenie małżeństw homoseksualnych, a 7% adopcję dzieci przez pary jednopłciowe. Pierwsza manifestacja mniejszości seksualnych (gaypride parade) w kraju odbyła się w 1996 roku. W kraju istnieje średniej wielkości scena gejowska, jest kilka gejowskich klubów oraz miejsc gay-friendly. Największą organizacją LGBT w kraju jest Malta Gay Rights Movement Maltańczycy są społeczeństwem w większości katolickim (98% populacji wyznaje tę religię). Negatywny wpływ Kościoła katolickiego na postrzeganie osób homoseksualnych w kraju jest dość duży. W 2005 roku homofobiczne wypowiedzi maltańskich biskupów spotkały się z silnym sprzeciwem miejscowych organizacji LGBT. Homofobiczne wypowiedzi padały w kraju w 2000 roku także z ust polityków - premiera i wicepremiera. W 2007 roku maltański sąd nakazał władzom kraju wydanie i zmianę wszystkich koniecznych dokumentów transseksualnej kobiecie, która chciała wyjść za mąż. To pierwszy taki wyrok w historii Malty.
ALBANIA
Prawo a dyskryminacja osób homoseksualnych
Kontakty homoseksualne zostały zalegalizowane w Albanii w 1995 roku. Wiek dopuszczający kontakty seksualne jest wyższy dla gejów i lesbijek, niż dla osób heteroseksualnych. Zgodnie z artykułem 175. kodeksu karnego, za dopuszczenie się kontaktów homoseksualnych z osobą w wieku poniżej 16 lat grozi kara do 2 lat więzienia. Dla kontaktów heteroseksualnych wiek ten wynosi 14 lat. Ochrona prawna przed dyskryminacją. W albańskim ustawodawstwie nie ma ujętego wprost zakazu dyskryminacji przez wzgląd na orientację seksualną. Nie ma także żadnych planów uregulowania tej kwestii. Uznanie związków osób tej samej płci
W Albanii nie ma żadnej prawnej formy uznania związków jednopłciowych. Nie ma także żadnych planów uregulowania tej kwestii. Życie osób LGBT w kraju Według raportu Departamentu Stanu USA z 2004 roku, w kraju zdarzają się arbitralne zatrzymania i pobicia osób homoseksualnych przez policję. Tego typu przypadki były sygnalizowane przez Albańską Grupę Praw Człowieka.
Pierwszą w kraju organizacją LGBT była Shoquata Gay Albania. Nie wydaje się prasy gejowskiej i nie organizuje parad.
Austria
Homoseksualizm w Austrii został zalegalizowany w 1971 roku, ale wiek dopuszczający kontakty homo- i heteroseksualne został zrównany dopiero w 2002 roku w wyniku decyzji Sądu Konstytucyjnego. Geje nie są wykluczeni ze służby wojskowej z powodu swojej orientacji seksualnej. W austriackim prawie nie ma żadnych przepisów bezpośrednio dyskryminujących gejów i lesbijki. Lewicowe partie polityczne, takie jak SPÖ czy GRÜNE, popierają prawa gejów. Partie prawicowe są im przeciwne. Ochrona prawna przed dyskryminacją Ogólnokrajowa
Zakaz dyskryminacji przez wzgląd na orientację seksualną istnieje na szczeblu federalnym w kodeksie pracy od 2004 roku. Ponadto austriacka konstytucja gwarantuje wszystkim obywatelom równość wobec prawa i zakazuje dyskryminacji z jakiejkolwiek przyczyny, jednak żaden zapis nie traktuje wprost orientacji seksualnej jako kategorii chronionej.
Police Security Act z 1993 roku wymaga od policji powstrzymywania się przed wszelkimi czynami, które mogłyby być odczuwane jako dyskryminacja przez wzgląd na orientację seksualną.Regionalna Austriacki kraj związkowy (land) Wiedeń wprowadził zakaz dyskryminacji w akcie o młodzieży z 2002 roku, a miasto Bludenz w 1998 roku przyjęło podobną symboliczną deklarację, która również obejmuje orientację seksualną.
Azyl Austria przyznaje prawo azylu przez wzgląd na orientację seksualną osobom homoseksualnym prześladowanym we własnym kraju. Uznanie związków osób tej samej płci
Austriackie prawo uznaje konkubinaty homoseksualne od 2003 roku. Jest to konsekwencja decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Pary tej samej płci otrzymały takie same prawa, jakie miały do tej pory tylko konkubinaty heteroseksualne.
W 1998 roku zmiana w kodeksie karnym włączyła pary tej samej płci do definicji rodziny, pozwalając homoseksualnym partnerom na odmówienie składania w sądzie zeznań przeciwko sobie. W grudniu 2004 roku socjalistyczna partia SPÖ opowiedziała się za natychmiastowym wprowadzeniem związków partnerskich, włączając w to adopcję dzieci partnerów. Partia ta również popiera pełne prawo do zawierania małżeństw przez pary jednopłciowe. Podobnie w tej sprawie wypowiadają się austriaccy zieloni. Scena gejowska rozwija się w każdym dużym mieście, zwłaszcza w Wiedniu. Działają tam organizacje, publikuje się magazyny o tematyce gejowskiej i organizuje parady gejów i lesbijek. Największa tego typu manifestacja co roku na ulicach Wiednia gromadzi około 100 000 osób.
Bergia
Kontakty homoseksualne zostały zalegalizowane w Belgii już w 1795 roku, jednak dopiero w 1985 roku zrównano ze sobą wiek osób legalnie dopuszczających się kontaktów homo- i heteroseksualnych, wynosi on 16 lat. Geje nie są wykluczeni z służby wojskowej z powodu swojej orientacji seksualnej. W belgijskim prawie nie ma żadnych przepisów dyskryminujących mniejszości seksualne. Ochrona prawna przed dyskryminacją: Ogólnokrajowa Belgijskie prawo gwarantuje ogólny zakaz dyskryminacji przez wzgląd na orientację seksualną. Został on zawarty w kodeksie karnym i obejmuje różne dziedziny życia, w tym miejsce pracy. Przepisy te obowiązują w kraju od 2003 roku.
Obecnie do belgijskich szkół podstawowych i średnich wprowadza się podręcznik dla nauczycieli Zwalczyć Homofobię, który ma wyeliminować szkolną homofobię. Azyl Belgijskie przepisy prawne przyznają prawo osobom do ubiegania się o azyl polityczny z powodu prześladowań przez wzgląd na orientacje seksualną we własnym kraju. Uznanie związków osób tej samej płci
Osobny artykuł: Małżeństwo osób tej samej płci w Belgii. Ogólnokrajowe Belgia od 1996 roku uznaje konkubinaty par tej samej i przeciwnej płci. Przyznają one część, odpowiednio w przypadku par heteroseksualnych (dokładnie 41%), a w przypadku par homoseksualnych (dokładnie 36%) praw z tych, jakie mają małżeństwa.
W 2000 roku w Belgii zalegalizowano związki partnerskie par tej samej i przeciwnej płci. Przyznają one w przypadku par heteroseksualnych połowę (dokładnie 50%), a w przypadku par homoseksualnych niemal połowę (dokładnie 48%) praw z tych, jakie mają małżeństwa.
W 2003 roku Belgia stała się drugim krajem na świecie, w którym zalegalizowano małżeństwa homoseksualne. Ustawa ta została przyjęta w Izbie Deputowanych stosunkiem głosów 91:22, a w Senacie 46:15. Małżeństwa te dają większość (dokładnie 88%) praw z tych, jakie mają małżeństwa heteroseksualne. Od 2006 roku związek taki daje również możliwość adopcji dzieci na takich samych zasadach jak małżeństwa heteroseksualne oraz zawarcia związku małżeńskiego z osobą z kraju, który nie uznaje małżeństw homoseksualnych. Belgijski Trybunał Konstytucyjny uznał małżeństwa homoseksualne za zgodne z konstytucją. Od 1 września 2003 do 10 czerwca 2005 roku swój związek zalegalizowały 2,442 pary homoseksualne (2,5% wszystkich małżeństw zawartych w tym samym czasie). Życie osób LGBT w kraju Belgowie należą do społeczeństw bardzo tolerancyjnych wobec przedstawicieli LGBT. Według sondażu Eurobarometr, wykonanego na zlecenie UE w 2006 roku, 62% Belgów popiera małżeństwa homoseksualne, a niemal połowa wprowadzone w tym samym roku prawo adopcyjne dla osób tej samej płci.
W Belgii istnieje duża scena gejowska. Jej centrum jest Bruksela i Antwerpia. Miasta te dysponują dziesiątkami lokali gejowskich i gay-friendly. Ponadto w każdym dużym (ponad 100 tys. mieszk.) mieście (a także w wielu mniejszych) istnieje przynajmniej jeden lokal, w którym geje i lesbijki mogą czuć się w miarę swobodnie. Wydawane są tam publikacje, działają liczne organizacje zajmujące się niesieniem pomocy przedstawicielom LGBT o zasięgu ogólnokrajowym i regionalnym. Każdego roku ulicami stolicy maszerują parady mniejszości seksualnych (gaypride parade). Najliczniejszą tego typu manifestacją była parada z 2007 roku, która zgromadziła około 17,000 uczestników.
Bośnia i Harcegowina
Bośnia i Hercegowina jako ostatnie państwo Europy zniosła karalność aktów homoseksualnych. Kontakty homoseksualne zostały zalegalizowane w całym kraju pod naciskiem Rady Europy w 2000 roku (w 1998 roku w Federacji Bośni i Hercegowiny oraz w 2000 roku w Republice Serbskiej). Był to jeden z warunków, jakie musiała spełnić Bośnia, by stać się członkiem Rady. W tych samych latach zrównano ze sobą wiek osób legalnie dopuszczających się kontaktów homo- i heteroseksualnych, wynosi on 14 lat w Republice Serbskiej, oraz 16 lat w Federacji Bośni i Hercegowiny. Geje nie są wykluczeni ze służby wojskowej z powodu swojej orientacji seksualnej. W bośniackim prawie nie ma żadnych przepisów bezpośrednio dyskryminujących mniejszości seksualne. Ochrona prawna przed dyskryminacją Ogólnokrajowa Bośniackie prawo gwarantuje ogólny zakaz dyskryminacji przez wzgląd na orientację seksualną. Został on zawarty w akcie o równości płci i obejmuje różne dziedziny życia, w tym miejsce pracy. Przepisy te obowiązują w kraju od 2003 roku. Azyl Bośniackie przepisy prawne nie przyznają prawa osobom do ubiegania się o azyl polityczny z powodu prześladowań przez wzgląd na orientację seksualną we własnym kraju. Uznanie związków osób tej samej płci. W bośniackim ustawodawstwie nie istnieje żadna prawna forma uznania związków jednopłciowych. Do tej pory nie zaproponowano żadnego projektu takiej ustawy. Życie osób LGBT w kraju w Bośni i Hercegowinie istnieje mała scena gejowska, skoncentrowana wyłącznie w Sarajewie. Miasto to dysponuje tylko jednym klubem gejowskim. Ruch na rzecz praw LGBT w kraju dopiero powstaje i organizuje się. Działa tu kilka organizacji. We wrześniu 2008 roku w Sarajewie miał miejsce pierwszy festiwal gejów. Uczestnicy festiwalu zostali zaatakowani przez kilkudziesięciu pseudokibiców należących do grupy o nazwie Horda Zła. Napastnicy rzucali kamieniami w gości wystawy sztuki, która w środę wieczorem otwierała festiwal i krzyczeli śmierć gejom.
środa, 28 stycznia 2009
poniedziałek, 26 stycznia 2009
Jak się uporać z zimową depresją?
Sam środek zimy. Jest zimno, mokro, ciemno, ślisko i beznadziejnie. Nie chce się żyć. Nie znosimy zimy i czekamy z utęsknieniem na wiosnę. A na razie po uszy tkwimy w zimowej depresji. Solidnego zimowego doła mają liczni znajomi. Nikomu nie chce się wychodzić z domu, życie klubowe i towarzyskie ledwie się tli. Eksperci nazywają ten stan ducha "winterblues". Winę za nasze złe samopoczucie ponosi niedobór naświetlenia promieniami słonecznymi, co niekorzystnie wpływa na gospodarkę hormonalną ludzkiego organizmu. Pewien kanadyjski uczony odkrył, że w zimie produkujemy zbyt mało serotoniny, co skutkuje brakiem energii życiowej, optymizmu, zmęczeniem i sennością. Poziom serotoniny w mózgu ma także wpływ na potrzeby seksualne, pobudliwość i... apetyt, co oznacza że niektórzy próbują zwalczać depresję obżarstwem. "Winterblues" to paskudna sprawa. I wcale nie wymyślona przez media w sezonie ogórkowym. Nasi przodkowie w epoce kamienia łupanego radzili sobie z nim tak jak susły albo niedźwiedzie. Pożywienia było mało, więc nieprzyjazną porę roku najlepiej było przespać w jakiejś przytulnej jaskini przy ognisku. My na taki luksus nie możemy sobie pozwolić. Niestety.Jak więc sobie radzić z zimową depresją? - Na przekór psychicznym dołom i brakowi energii prowadzić normalny tryb życia. Spotykać się ze znajomymi, iść na zakupy lub do kina. Wspólne spędzanie czasu pomaga pokonać depresję.- Spacerować na świeżym powietrzu. Co najmniej godzinę dziennie. Lub jeszcze lepiej - jeśli warunki pozwalają - jeździć na rowerze.- Generalnie: Sport to zdrowie! Ruch pobudza krążenie i podkręca produkcję hormonów.- Można też kupić specjalną lampę emitującą światło zbliżone do naturalnego. Lampy takie oferują wszystkie duże sklepy ze sprzętem AGD. I nie siedzieć gnuśnie w ciemnościach przed telewizorem!- Na depresję zawsze pomaga seks. Amory są nie tylko przyjemne ale też zbawienne dla zdrowia i samopoczucia. I pomagają zapomnieć że do wiosny jeszcze daleko.
poniedziałek, 19 stycznia 2009
Czy kościół odrzuca homoseksualistów?
Co Biblia mówi o homoseksualistach? Czy orientacja seksualna ma znaczenie dla Boga? Czy geje mogą chodzić do kościoła? Zdaniem Sławomira Starosty, redaktora naczelnego portalu gej.pl, przeciwnicy homoseksualizmu wykorzystują Biblię, jako narzędzie do walki z homoseksualizmem. Dawid Wawrzyniak, duchowny protestancki, podkreśla, że w Starym Testamencie jasno jest napisane, że homoseksualizm jest grzechem, jednak geje tak samo jak inni ludzie mają potrzebę miłości i duchowości.
2
piątek, 16 stycznia 2009
Prawo do uznania związku homoseksualnego to prawo podstawowe - orzekli europosłowie
Parlament Europejski oficjalnie przyjął w środę uchwałę, apelującą o wzajemne uznawanie przez państwa członkowskie związków homoseksualnych zawartych poza granicami kraju.O przygotowywanym raporcie pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Przegłosowane przez 401 europosłów sprawozdanie pt. "Sytuacja w zakresie praw podstawowych w Unii Europejskiej (2004 - 2008)" do wspólnego worka "praw podstawowych" oprócz zakazu dyskryminacji, obrony wolności słowa czy konieczności prowadzenia wychowania seksualnego, dokłada także wzajemne uznawanie par homoseksualnych.Według autora projektu, włoskiego deputowanego Giusto Catanii, uznanie związków jednopłciowych za granicą jest konieczne, by "zagwarantować, że prawo do swobodnego przemieszczania się w UE par tej samej płci stosowane jest na takich samych warunkach, jak w przypadku par heteroseksualnych".Przyjęcie raportu wywołało oburzenie przegłosowanej mniejszości europosłów.-To najbardziej szkodliwy dokument w tej kadencji Parlamentu Europejskiego - denerwował się Konrad Szymański (PiS). Wspominał też o "promocji postulatów aborcyjnych i homoseksualnych, nie mających nic wspólnego z prawami podstawowymi".Dokument nie ma charakteru wiążącego, jest jedynie przedstawieniem oficjalnego stanowiska Parlamentu Europejskiego. Teraz "piłeczka" znajduje się po stronie Komisji Europejskiej. To ona zdecyduje, czy przychylić się do sugestii raportu, by mocniej wpływać na kraje członkowskie w kwestii "praw podstawowych" oraz stworzyć w UE prawo karzące homofobię tak, jak akty rasistowskie czy ksenofobiczne.
sobota, 10 stycznia 2009
bojkoty fanatyków religijny
Okazuje się, że za oceanem na koncerny- gigantów spadają gromy nie tylko ze względu na horrendalną zawartość cukru w ich produktach.Amerykańska konserwa uderza tym razem w PepsiCo. Prawdziwie amerykańskie rodziny w liczbie ponad dwóch milionów rozpoczynają tym samym świętą krucjatę przeciwko nie-homofobicznym firmom.Koncern zasłużył sobie na katolicki bojkot przede wszystkim za sprawą finansowej hojności, która według katolickich bojówek ukierunkowała się nie tam, gdzie trzeba. Według Stowarzyszenia Rodzin Amerykańskich, setki tysięcy dolarów na kampanie wspierające prawa człowieka, czy okrągły milion dla równych praw w miejscu pracy – to marnotrawstwo zasługujące na zdecydowany odzew.W całej sprawie istnieje również wątek aborcyjny – według logiki pobożnych Amerykanów każda akcja czy organizacja LGBTQ to bez wątpienia zjawisko społeczne wspierające walkę o prawa aborcyjne.To z resztą nie pierwsza inicjatywa oraz kolejny obiekt ataków Stowarzyszenia. W październiku zeszłego roku dostało się największej sieci „restauracji” z plastikowym menu – McDonald’s. Ta sprawa to prawdziwy sukces Amerykanów spod znaku kropidła. Ajmlowinit pod wpływem bojkotu zdecydowało się przestać wspierać National Gay and Lesbian Chamber of Commerce (organizacja wspiera i promuje biznes gay & les oraz przedsiębiorstwa gay friendly).Oberwał również bajkowy Disney. Niestety nie za promocję pogaństwa i wesołej konsumpcji. Katolicy z juesej przez kilka programowo olewali producenta bajeczek i gadżetów. Powód – organizowanie Gay Days w Disney World.Święta krucjata za Oceanem popieściła swoimi mackami również Forda, Proctor&Gamble oraz Chocago Gay Games.Na zastanowienie zasługuje fakt, że ta mała wojna w Stanach ma tak wyraźny wymiar gospodarczy. Czyżby chrześcijańskie lobby pod pretekstem prorodzinnych idei dokonywało zamachu na międzynarodowe koncerny, państwa w państwie, kosmopolitów –bezpaństwowców, ortodoksyjnych kapitalistów.Dlaczego w całej awanturze chrześcijanie z Ameryki nie uderzają w konkretne organizacje LGBTQ, nie wytaczają broni przeciwko konkretnej inicjatywie czy idei? Umiłowani parafianie, zapewne mamy do czynienia z kolejnym przejawem sabotażu chrześcijańskiego spisku. Spisku przeciwko postmodernizmowi, przeciwko globalizacji (pozornie) przeciwko sodomii i (o zgrozo) nawet przeciw Myszce Miki
żródło: homiki
piątek, 9 stycznia 2009
Seks to zdrowie!
Zimową porę i niskie temperatury najlepiej przetrwać w ciepłym łóżku. Niektóre zwierzęta mają lepiej niż ludzie - po prostu zapadają w zimowy sen. Ponieważ tylko niewielu z nas może sobie pozwolić na taki luksus, alternatywą dla nudnego leniuchowania pod kołdrą w mroźną porę jest codzienna dawka ożywczego... seksu. Naukowcy i lekarze już od dawna przekonują, że seks to zdrowie, więc zamiast łykać antybiotyki lepiej kurować się czymś znacznie przyjemniejszym :-) I to od razu z kilku powodów.Powszechnie wiadomo, że seks wyzwala w organizmie tak zwane "hormony szczęścia". Oprócz pozytywnych efektów psychicznych, niwelujących częste w zimie stany przygnębienia, miłosne uniesienia poprawiają nastrój lepiej niż tabletka aspiryny. Ciało odpręża się, znikają bóle mięśni, czujemy się błogo zrelaksowani. Uaktywnia się również bariera immunologiczna. Szwajcarscy uczeni zajęli się sprawą tak banalną jak wpływ onanizmu na zdrowie. We krwi osób osób które regularnie się masturbowały znaleźli podwójną ilość komórek wyspecjalizowanych z zwalczaniu zarazków. Zaś uczeni amerykańscy zapewniają, że seks, uprawiany dwa lub trzy razy w tygodniu przyczynia się do zwiększenia ilości pewnych antyciał w jamie ustnej. Czemu tak się dzieje? Najprawdopodobniej dlatego, że seks polega na intensywnej wymianie płynów ustrojowych, a te mogą zawierać mnóstwo niebezpiecznych drobnoustrojów. Tak więc orgazm jest dla systemu odpornościowego rodzajem dzwonka alarmowego, włączającego zabezpieczenia przed możliwą infekcją. Seks stymuluje krążenie krwi i wzmacnia serce. Zespół badawczy z uniwersytetu w Belfaście dowiódł, że trzy orgazmy tygodniowo aż o 50 procent zmniejszają ryzyko zawału lub wylewu. Nie należy też zapominać, że zimowe igraszki pod ciepłą pierzyną spalają mnóstwo kalorii. A zatem seks jest świetnym uzupełnieniem każdej diety. Seks to ruch, a ruch trenuje muskulaturę, zaś wzmożona produkcja testosteronu wzmacnia mięśnie i kościec. Co jeszcze? Uczeni australijscy odkryli, że częsty wytrysk pomaga zapobiegać chorobom prostaty - męskiego gruczołu krokowego. Sprawa to ważna, ponieważ rak prostaty jest jedną z najczęstszych chorób u mężczyzn ze skutkiem śmiertelnym, porównywalną z rakiem piersi u kobiet. Jak wynika z testów, młodzi mężczyźni, onanizujący się co najmniej pięć razy na tydzień mogą liczyć na spadek ryzyka zachorowania na zapalenie prostaty o trzydzieści procent. Niezależnie jednak od wieku, częsty wytrysk jest dla prostaty zbawienny, ponieważ organ ten produkuje ciecz, w której pływają plemniki. Właśnie ta ciecz nadaje spermie charakterystyczny zapach. Składa się ona z dużej ilości silnie skoncentrowanych substancji, takich jak aminokwasy, enzymy, sterydy, mocznik, cynk, różne metale rzadkie itp. Naukowcy twierdzą, że w tym naturalnym koktajlu mogą być też zawarte elementy rakotwórcze, dobrze jest więc regularnie doprowadzać się do wytrysku, by zapobiec "przeterminowaniu". Najlepsza wiadomość na koniec: seks przedłuża życie! Potwierdzają to uczeni z Wielkiej Brytanii, którzy w ramach trwającego kilka dziesięcioleci projektu, obserwowali grupę około tysiąca mężczyzn z Walii. Okazało sią, że śmiertelność w grupie wstrzemięźliwych (seks tylko jeden raz w miesiącu) była o sto procent wyższa niż u tych, którzy kochali się co najmniej dwa razy na tydzień. Medycyna zaleca złoty środek: trzy do czterech orgazmów tygodniowo. W przeciwieństwie do proszków, kropelek i tabletek na pewno nie zaszkodzi.
żródło: innastrona.pl
czwartek, 8 stycznia 2009
polacy bojkotują ikea Amerykanie mają Campbella bojkot
Zupa Campbella, kultowy produkt Ameryki, staje się w dziś obiektem nienawiści konserwatystów, porównywalnym do niebieskich sklepów IKEI w Polsce.Grad protestów spadł na producenta słynnych biało-czerwonych puszek, po opublikowaniu w gejowskim magazynie The Advocate reklamy jednego ze swoich wyrobów. Na zdjęciu przedstawiono bowiem siedzące przy stole dwie kobiety oraz małego chłopca. Z tekstu towarzyszącego reklamie jasno wynikało, że panie są parą, a chłopiec jest ich synem.Przeciw homoseksualnemu motywowi Campbella natychmiast zaprotestowało Amerykańskie Stowarzyszenie Rodzin (AFA)."Sprzeciwiamy się przekazowi, jaki płynie z tej reklamy. Idei, jakoby dwoje homoseksualistów mogło tworzyć rodzinę" - piszą w oświadczeniu nawołującym do bojkotu wyrobów firmy. Apelują też o wysyłanie e-maili, domagających się "neutralności przedsiębiorstwa w obliczu wojny kulturowej i politycznej", czyli wycofaniu z promocji w mediach gejowskich.AFA, której misję najkrócej można streścić słowami "tępić homoseksualizm", już wielokrotnie wsławiła się próbami bojkotu progejowskich firm. W lipcu tego roku oprotestowała giganta fast foodów, sieć McDonald's, za wsparcie finansowe, jakiego udzielił jednej z organizacji LGBT. Jednak przedstawiciele Campbella stanowczo ucinają dyskusję w tej sprawie.-Nasze stanowisko w tej kwestii jest jasne - mówi rzecznik koncernu Anthony Sanzio. - Od ponad stu lat nasze produkty trafiają do najróżniejszych ludzi. Stawiamy sobie za cel, by nasz przekaz marketingowy był jak oni- różnorodny. Nie wycofamy się z promocji w The Advocate -zapewnia.
poniedziałek, 5 stycznia 2009
Bezpieczeństwo na fellow.pl
Fellow.pl to dzisiaj najpopularniejszy gejowski serwis randkowy. Swoje profile ma tam 64 276 osób z całego kraju. W profilu każdy ma rubrykę „Bezpieczny Seks", która opisuje stosunek właściciela do zasad bezpiecznego seksu (m. in. używanie prezerwatyw). Poniżej statystyki odpowiedzi na to pytanie
Określenia "zawsze" użyło 34 010 osób (czyli zaledwie połowa deklaruje, że zawsze używa zabezpieczeń w kontaktach seksualnych).
Dla 10 413 użytkowników jest to „temat do dyskusji".
„Czasami" odpowiedziało 1 609 osób.
„Nigdy" to odpowiedź 532.
17 707 osób nie podaje żadnej informacji na ten temat (te osoby nie wypełniły rubryki).
(Dane dzięki uprzejmości portalu fellow.pl)
Taki jest dzisiaj obraz środowiska w kontekście kwestii epidemiologicznych.
Łukasz Pałucki
Określenia "zawsze" użyło 34 010 osób (czyli zaledwie połowa deklaruje, że zawsze używa zabezpieczeń w kontaktach seksualnych).
Dla 10 413 użytkowników jest to „temat do dyskusji".
„Czasami" odpowiedziało 1 609 osób.
„Nigdy" to odpowiedź 532.
17 707 osób nie podaje żadnej informacji na ten temat (te osoby nie wypełniły rubryki).
(Dane dzięki uprzejmości portalu fellow.pl)
Taki jest dzisiaj obraz środowiska w kontekście kwestii epidemiologicznych.
Łukasz Pałucki
piątek, 2 stycznia 2009
homoseksualizm+=heteroseksualizm=?
Mimo narastającej fali coming outów, także na szczytach elit, nadal znaczny odsetek (jeśli nie większość) naszej gejowskiej rodzinki „udaje hetero" - czy to ukrywając swoją orientację w życiu codziennym, czy to chcąc dodać sobie męskości, na którą jakoby heterycy mają monopol. Faktem jest, że pewna część „środowiska", szczególnie skórzacy, doprowadza swój wygląd i sposób bycia do hipermęskości. Okazuje się, że owa hypermasculinity, w wydaniu gejowskim zwana homomasculinity, to zjawisko od dawna badane naukowo
Podstawową pracą na temat gejowskiego hipermaskulinizmu i bazą tego artykułu jest „A Very Straight Gay" Connella (1992). Termin homomasculinity został ukuty w 1977 przez redaktora naczelnego magazynu „Drummer" Jacka Fritschera na określenie tej części środowiska gejowskiego, która preferuje męski styl bycia i dystansuje się od światka drag queens i „przegiętych ciot". Często był używany w kręgach skórzanych w San Francisco. Taki „męski" gej, wyglądający jak „zwykły facet", bywa w slangu amerykańskim nazywany „Everyday Joe" (codziennym, czyli zwyczajnym, jak powiedzieliby Polacy, „Kowalskim") i jest dokładnym przeciwieństwem „gwiazdy", czyli zniewieściałej cioty.
Strona http://www.straightacting.com/phpbb/ to strona, jak głosi nagłówek, „dla gejów lubiących sport". Nic tak jak czynne uprawianie sportu nie zdejmuje z geja odium „ciotostwa", choćby tylko domniemanego. Jest tam dział z profilami i ogłoszeniami męskich gejów preferujących męskich gejów. Strona walczy ze stereotypem geja jako istoty zniewieściałej.
Badacze zjawiska (Levine, 1998) są zgodni, że męskość gejowska wzoruje się na męskości robotnika, pracownika fizycznego, przedstawiciela proletariatu - na estetyce klasy pracującej. Odnajdujemy tu gejowskie marzenia o seksie z budowlańcem lub o wizycie hydraulika. W warunkach amerykańskich innym tradycyjnym wzorcem męskości był kowboj. Dziś to właśnie geje najczęściej noszą stroje militarne lub robocze, elementy innych mundurów, dużo metalu, zarost na twarzy i inne wizualne oznaki męskości. Ta maskulinizacja jest nieraz tak ekstremalna, że u przeciwników tego zjawiska zyskała sobie miano „machofaszyzmu" (White, 1994).
Gej przybierający image heteryka jest w kulturze Białych nazywany „obsesją modela Abercrombie", a Afroamerykanie nazywają takich gejów homothugs. Biali geje mają pierdolca na punkcie heteryków, afroamerykańscy - „są" nimi. Stąd fascynacja białych gejów Murzynami. Biały gej podświadomie zakłada, że Murzyn jest z definicji hetero i tylko czasem robi wyjątek pieprząc się z facetem, a raczej pieprząc faceta, bo tu dochodzi jeszcze mit wielkich murzyńskich penisów i odruchowa pewność, że koleś z wielkim MUSI być aktywny.
W dobie komputerów hipermęscy geje nazywani bywają „emulatorami heteroseksualizmu", tzn. że w systemie swojego gejowskiego komputera zasadniczego budują wirtualny komputer hetero. I w zależności od sytuacji tylko przełączają tożsamości.
Gejowska NADMĘskość (czasem rzeczywiście nadęta) jest wdzięcznym tematem sztuk plastycznych, by wspomnieć najsłynniejszego grafika-homomaskulinistę Toma of Finland czy amerykańskiego fotografa Jacka Fritschera, którego prace znajdują się w stałej ekspozycji najszacowniejszego na świecie muzeum fotografii - Maison Européenne de la Photographie w Paryżu.
SAG = DL = MSM
Zachowywanie się „jak heteryk" - straight acting (SAG - straight-acting gay - to gej zachowujący się „po męsku") - przez niektórych gejów jest uważane za obraźliwe w stosunku do niesilących się na taki image. Jest też uznawane za postawę pełną fałszu, choć wiadomo, że większość gejów nie zachowuje się „jak gej". Geje mający silną świadomość środowiskową zwalczają postawę straight acting jako „nieczystą", zaśmiecającą środowisko i szkodzącą masom gejów, którzy nie mają ambicji upodabniania się do heteryków, a wręcz przeciwnie, chcą posiadać swój własny, oryginalny image, nie chcą się zadłużać w niczym u heteryków - panów tej planety.
Sprawą zajął się nawet znany gejowski pisarz Christopher Rice, syn pisarki Anne Rice (tej od „Kronik wampirzych"), w artykule „The myth of »straight-acting«" („The Advocate", 10.10.2006), gdzie wykpiwa propagowanie stylu SAG przez boysbandową gwiazdkę Lance'a Bassa, przy okazji coming outu tegoż. Bo doprawdy trudno się nie uśmiać, gdy Bass, któremu znacznie bliżej do drag queen niż do karka w dresie, przekonuje, że on oraz inne SAG-owce lubią oglądać mecze piłki nożnej i pić piwo. Nawet jeśli ich to śmiertelnie nudzi?
Rice stawia bardzo odkrywczą hipotezę: ci wszyscy tzw. SAG to raczej poszukiwacze SAB (straight-acting boyfriend) - heteropodobnego partnera do związku. Taki partner - ironizuje pisarz - to dla SAG-a, niestety, tylko jeszcze jeden gadżet podnoszący męskość wizerunku - jak spodnie moro, łysy łeb, bejsbolówka albo tatuaż. I jeszcze jeden parawan mający go osłonić przed homofobią.
Po wielu bezskutecznych próbach zostania SAG-iem Rice postanowił poumawiać się z takimi na randki. I nigdy od nikogo nie doświadczył takiej homofobii, pogardy, nienawiści, jak właśnie od tych braci-gejów strojących się w piórka hetero. Przypuszcza, że przenosili na niego nienawiść do samych siebie za to, że byli tacy beznadziejni w łóżku. I przestrzega przed definiowaniem swojej orientacji poprzez wyliczanie, kim się NIE JEST, oraz przed dobieraniem sobie kumpli w zależności od tego, czy piją piwo, czy szampana.
Zresztą: co to znaczy zachowywać się „jak heteryk"? Czy istnieje jakiś jeden ściśle określony sposób, w jaki heterycy się zachowują? Heterykiem można być na miliony sposobów. I na miliony sposobów można być gejem. Jednak w polskich warunkach granie heteryka - do chodzenia z dziewczyną, małżeństwa i rodzicielstwa włącznie - bierze się z pewnością nie z nienawiści do przegiętych ciot w sukienkach, ale ze strachu przed ujawnieniem swojej orientacji. A to, przyznajmy, mało chlubna motywacja i nie ma tu czego podziwiać. Należy raczej tym facetom współczuć, że nie mają odwagi być sobą. To takim facetom przegięte bohaterki „Priscilli królowej pustyni" przy użyciu pięści wyjaśniały, kto tak naprawdę jest mężczyzną.
SAG/SAB w praktyce często przybiera postać DL/MSM. Down Low (DL) to slangowe określenie, używane od lat 90. i początkowo przez Afroamerykanów, w odniesieniu do facetów potajemnie mających seks z facetami, podczas gdy oficjalnie pozostają w związkach z kobietami. Często nie uważają się oni za gejów ani biseksów bądź nie zdają sobie sprawy, że nimi są. Uważają się za heteryków, za „normalnych" facetów, a swoje potajemne męsko-męskie praktyki zaliczają do drobnych życiowych przyjemności, „zakazanych" w stopniu nie większym niż zażywanie nielegalnych narkotyków. Uleganie popędowi homoseksualnemu tłumaczą sobie zamiłowaniem do ryzyka, jakie podobno cechuje większość facetów. Termin Down Low tworzy różnego rodzaju wyrażenia obiegowe, np. to be on the down low/on the low low - wyskoczyć sobie po cichu na chłopów; to downlow (to be downlowing) - walić się pokątnie z facetami.
MSM (Men who have Sex with Men) to w zasadzie to samo co DL: mężczyźni mający seks z mężczyznami. Niekoniecznie muszą być gejami, a nawet biseksualistami. Ten termin powstał w USA na początku lat 80. na określenie jednej z grup ryzyka zachorowalności na AIDS i jest używany także we współczesnej polskiej literaturze seksuologicznej, por. „Raport z badania w grupie mężczyzn mających seks z mężczyznami" Izdebskiego-Sztabińskiego z 2005 roku. Istnienie tej - najszerszej - kategorii mężczyzn uzasadnia zadawanie na gejowskich czatach pytania: „Czy jesteś gejem?" Nie powinno nas ono dziwić, bo nasz rozmówca może nie mieć orientacji homoseksualnej, ale może uprawiać incydentalny seks z mężczyznami, a najłatwiej mu znaleźć partnera na czacie dla gejów.
O facetach z syndromem DL/MSM zaczęło być głośno w Ameryce stosunkowo niedawno, bo w roku 2000, po serii artykułów w takich poczytnych gazetach, jak „Los Angeles Times" i „The New York Times". Punktem wyjścia tych publikacji było dociekanie, jakim cudem fala zakażeń HIV dosięgła heteroseksualnych Afroamerykanek. Okazało się, że zarażane są przez mężów potajemnie pieprzących się z facetami. Autor jednego z artykułów („On the Down Low") był nawet gościem słynnego talk show Oprah Winfrey, gdzie opowiedział o swoim własnym życiu „na dołku". Działacze frontu anty-HIV, jak np. Mark Cichocki (http://aids.about.com/), są zgodni, że najbardziej odpowiedzialni za szerzenie wirusa są obecnie właśnie mężczyźni z grupy DL/MSM, a nie „klasyczni" geje.
Wprawdzie zjawisko to zostało dostrzeżone i opisane najpierw na przykładzie populacji Afroamerykanów, jednak nie jest ono problemem tylko tej grupy, występuje we wszystkich krajach świata, szczególnie tam, gdzie homoseksualizm jest społecznie potępiany i gdzie mężczyźni mają silną motywację, by ukrywać swoje nieoficjalne homoseksualne życie. Jednak w USA AIDS i inne groźne choroby kojarzy się ze stereotypowo „brudnymi" i „biednymi" (często faktycznie biednymi) „czarnuchami"; im też stereotyp przypisuje skłonność do rozpusty i dewiacji.
Śledząc ogrom materiału internetowego na ten temat należy sądzić, że problem heteryków „na dołku" - na seksualnym męsko-męskim gigancie - urósł do niebywałych rozmiarów. Powstają, jak to w Ameryce, grupy wsparcia dla żon, których mężowie „chadzają na chłopów". Rzecz idzie już ponoć w miliony przypadków. To tylko potwierdza starą prawdę wyrażoną przez Freuda i Kinseya: nie ma stuprocentowo czystych heteroseksualistów, w każdym facecie drzemie gejowska struna, którą najniespodziewaniej może poruszyć nieprzewidywalny splot okoliczności. My, „geje jako tacy", myślący i żyjący po gejowsku, jesteśmy dzisiaj tacy, jakimi oni, dzisiejsi narzeczeni, mężowie i ojcowie, z wielkim prawdopodobieństwem staną się w przyszłości.
MSM-owcy traktują seks z facetami jako czysty seks właśnie, rozrywkę czy konieczność popędową, ale do tego tylko ograniczają swój udział w homoseksualizmie. Nie dorabiają do tego żadnej ideologii i nigdy nie powiedzieliby o sobie, że są gejami, nie interesują ich organizacje gejowskie, parady, konferencje, sztuka gejowska i walka o równouprawnienie, a gejowskie lokale - tylko o tyle, o ile można tam poznać faceta na seks. Patrząc po postawach polskich gejów należałoby uznać, że przytłaczająca większość z nich to nie geje - z całym kulturowym zapleczem tej nazwy - ale MSM-owcy, których interesuje tylko seks, i to taki, o którym najlepiej, aby nikt nie wiedział (DL). Oto i wyjaśnienie fenomenu anemicznej sceny gejowskiej w Polsce.
MSM-owców jest znacznie więcej niż facetów, którzy świadomie określają siebie jako geje bądź biseksualiści. Inaczej mówiąc, my, geje i bi, jesteśmy tylko podzbiorami wielkiego zbioru facetów uprawiających seks z facetami. Poza nami są bowiem jeszcze ci, u których czyny nie prowadzą do samookreślenia. Paradoksalnie, pytani o orientację, stwierdzają, że są „normalni", czyli domyślnie hetero, choć niejeden z nich latami nie zbliżał się do kobiety. Hipokryzja czy zwykła niewiedza?
W badaniu przeprowadzonym w 2003 przez nowojorski departament zdrowia wykazano, że w grupie 4 tys. ankietowanych mężczyzn było znacznie więcej MSM-owców zaprzeczających jakoby byli gejami niż tych określających siebie jako geje. Równolegle agencja Reutera relacjonowała badanie dowodzące, że średnio 10 procent facetów deklarujących orientację heteroseksualną miewa w ciągu roku do kilku kontaktów homoseksualnych i żadnego heteroseksualnego! Jedyna stwierdzona różnica między nimi a deklaratywnymi gejami i biseksami sprowadza się do tego, że mają mniej partnerów od tych ostatnich.
MSM-owcy odrzucający etykietkę geja lub biseksa robią to głównie dlatego, że nie są to orientacje powszechnie akceptowane, a przyznawanie się do nich może przysporzyć kłopotów w życiu rodzinnym, towarzyskim i zawodowym. Wielu z nich nie chce być kojarzonych ze stereotypowym gejowskim stylem życia: z obsesją na punkcie mody, wielopartnerstwem, ekstremalnym imprezowaniem, braniem narkotyków itd. „Heteroseksualizm" ma w ich mniemaniu oznaczać pewną „porządność" i zwyczajność trybu życia. Często do odcięcia się od gejostwa wystarcza im nieznajdowanie w sobie oznak zniewieściałości, którą - także stereotypowo - przypisują gejom.
Nieraz wyznacznikiem bywa emocjonalna strona kontaktów. Nie uważają się za gejów ci, którzy emocjonalnie angażują się tylko w związki z kobietami, natomiast z mężczyznami uprawiają czysty, chłodny seks bez żadnych uczuć.
g0y ≠ gAy
Dla jeszcze innych „gejem" jest facet bierny w analu - skoro oni są tylko czynni bądź nie uprawiają analu w ogóle, to nie są gejami! Ten pogląd jest szczególnie rozpowszechniony w krajach Trzeciego Świata, na co wpływ ma prastara patriarchalna kultura tych społeczeństw. Właśnie dlatego aby zrozumieć to niewytłumaczalne z pozoru zjawisko, jakim jest faktyczny gej uparcie uważający się za hetero, należy na nie spojrzeć z niegejowskiej i niezachodniej perspektywy kulturowej.
Ci żonkosie, którzy potajemnie urywają się z małżeńskiej smyczy w objęcia innych facetów, nie chcą dopuścić do świadomości, że w ten sposób stają się bądź pokazują, że są - pedałami. Za wszelką cenę szukają jakiejś cechy, która by w tym co robią różniła ich od klasycznych pedałów. I najczęściej dochodzą do wniosku, że tym, co czyni pedała pedałem, jest poddawanie się penetracji analnej. W grupie DL/MSM znajdziemy więc bardzo wielu tzw. g0y'ów, których od gAy'ów różni brak tej środkowej literki A - symbolu analu, w jej miejscu jest cyfra zero. Są oni wielkimi przeciwnikami ładowania w dupę, a już zwłaszcza dawania tejże, bowiem uważają, że stosunek analny jest poniżający dla partnera pasywnego i go „skobieca", a więc odbiera mu męskość, czyli cechę, dla której przecież został wybrany na partnera seksualnego. W zamian proponują tylko wzajemne, równoprawne pieszczoty twarzą w twarz, szczególnie ocieractwo (frottage).
g0y to także wygodna etykietka dla facetów dopiero poszukujących swojej tożsamości seksualnej (curious - ciekawych): na początek coś „przyzwoitego", niebrudnego, a potem zobaczymy. Istnieją strony internetowe przeciwników analu (np. http://www.g0ys.org/), na których analiści są wyzywani od obrzydliwych świń tarzających się w ekskrementach. Wynika to z ogólnoludzkiego podejścia do odbytu - tego odcinka ciała, który jest „fe" (słyszą to już lubiące bawić się własnymi odchodami niemowlęta). A jeśli coś jest „fe", to najczęściej jest też „be".
g0y'e lubią pokpiwać z uproszczonego podziału świata u analistów: na A i P. Co według g0ya znaczy „aktywny"? To ktoś, kto poświęca co najmniej 30-60 minut dziennie na ćwiczenia fizyczne - czytamy na powyższej stronie. W swoich dezyderatach bardzo podkreślają emocjonalny wymiar więzi męsko-męskich, niesprowadzanie wszystkiego - jak podobno czynią to gAy'e - do wsadzenia kutasa w tyłek i wytrysku. Rozwodzą się o romantycznej przyjaźni, uściskach, pocałunkach, pieszczotach, wzajemnej pomocy i wsparciu. Zachęcają do dbania o zdrowie, o urodę, przestrzegają przed alkoholem i narkotykami, które rujnują zagubioną i pożałowania godną społeczność gAy'owską, pełną dziwacznych, zniewieściałych i pokręconych psychicznie kreatur - a wszystko przez dawanie dupy. Niewinni kaznodzieje. (Wkrótce na portalu osobny artykuł na temat gejów-antyanalistów).
Statystyki rzeczywiście zdają się przeczyć domniemaniu, że kobiety, szczególnie czarne heteroseksualistki, łapią AIDS od downlowujących MSM-ów. W 2003 w całych Stanach zarejestrowano ok. 7 tys. czarnoskórych nosicielek HIV, ale tylko 118 z nich (1,6%) przyznało, że źródłem zakażenia był partner „biseksualny". Inne zaraziły się innymi drogami lub nie miały świadomości biseksualizmu swoich partnerów.
Wszystkie te racjonalizacje bycia „hetero" mimo pieprzenia się z facetami zaobserwowano przede wszystkim u przedstawicieli mniejszości rasowych i etnicznych (jakby należąc już do jednej mniejszości bronili się przed trafieniem do dodatkowej), u imigrantów oraz u słabo wykształconych. To dokładnie ta sama grupa, która najniechętniej używa prezerwatyw, ale, uwaga, tylko w kontaktach męsko-męskich, „bo przecież facet nie zajdzie w ciążę" - brak tu świadomości, że kondom chroni także przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. MSM-owcy „nie-geje" są utrapieniem wydziałów zdrowia i organizacji walczących z HIV/AIDS, bowiem jako „nie-geje" uważają się za naturalnie zabezpieczonych przed wirusem.
Między MSM-owcami uważającymi się za hetero a zdeklarowanymi gejami - pogodzonymi ze sobą, dumnymi ze swojej orientacji i realizującymi się w niej także poza seksem - dochodzi często do konfliktów i ostrej wymiany zdań, np. na forach internetowych. Pseudoheterycy zarzucają gejom zniewieściałość i rozpustę, geje pseudoheterykom tchórzostwo, obłudę i głupotę. Spór ten nie ma sensu, bo żadna ze stron nie przekona drugiej do swoich racji. Najlepiej podsumować za internautą Michaelem M., że homoseksualistą się jest z niezawinionej konieczności, a gejem się jest z wyboru. Ostatecznie od każdego konkretnego człowieka zależy, czy zaakceptuje swój homoseksualizm, czy nie.
napisał: Sławek Lachtera/softpress
Podstawową pracą na temat gejowskiego hipermaskulinizmu i bazą tego artykułu jest „A Very Straight Gay" Connella (1992). Termin homomasculinity został ukuty w 1977 przez redaktora naczelnego magazynu „Drummer" Jacka Fritschera na określenie tej części środowiska gejowskiego, która preferuje męski styl bycia i dystansuje się od światka drag queens i „przegiętych ciot". Często był używany w kręgach skórzanych w San Francisco. Taki „męski" gej, wyglądający jak „zwykły facet", bywa w slangu amerykańskim nazywany „Everyday Joe" (codziennym, czyli zwyczajnym, jak powiedzieliby Polacy, „Kowalskim") i jest dokładnym przeciwieństwem „gwiazdy", czyli zniewieściałej cioty.
Strona http://www.straightacting.com/phpbb/ to strona, jak głosi nagłówek, „dla gejów lubiących sport". Nic tak jak czynne uprawianie sportu nie zdejmuje z geja odium „ciotostwa", choćby tylko domniemanego. Jest tam dział z profilami i ogłoszeniami męskich gejów preferujących męskich gejów. Strona walczy ze stereotypem geja jako istoty zniewieściałej.
Badacze zjawiska (Levine, 1998) są zgodni, że męskość gejowska wzoruje się na męskości robotnika, pracownika fizycznego, przedstawiciela proletariatu - na estetyce klasy pracującej. Odnajdujemy tu gejowskie marzenia o seksie z budowlańcem lub o wizycie hydraulika. W warunkach amerykańskich innym tradycyjnym wzorcem męskości był kowboj. Dziś to właśnie geje najczęściej noszą stroje militarne lub robocze, elementy innych mundurów, dużo metalu, zarost na twarzy i inne wizualne oznaki męskości. Ta maskulinizacja jest nieraz tak ekstremalna, że u przeciwników tego zjawiska zyskała sobie miano „machofaszyzmu" (White, 1994).
Gej przybierający image heteryka jest w kulturze Białych nazywany „obsesją modela Abercrombie", a Afroamerykanie nazywają takich gejów homothugs. Biali geje mają pierdolca na punkcie heteryków, afroamerykańscy - „są" nimi. Stąd fascynacja białych gejów Murzynami. Biały gej podświadomie zakłada, że Murzyn jest z definicji hetero i tylko czasem robi wyjątek pieprząc się z facetem, a raczej pieprząc faceta, bo tu dochodzi jeszcze mit wielkich murzyńskich penisów i odruchowa pewność, że koleś z wielkim MUSI być aktywny.
W dobie komputerów hipermęscy geje nazywani bywają „emulatorami heteroseksualizmu", tzn. że w systemie swojego gejowskiego komputera zasadniczego budują wirtualny komputer hetero. I w zależności od sytuacji tylko przełączają tożsamości.
Gejowska NADMĘskość (czasem rzeczywiście nadęta) jest wdzięcznym tematem sztuk plastycznych, by wspomnieć najsłynniejszego grafika-homomaskulinistę Toma of Finland czy amerykańskiego fotografa Jacka Fritschera, którego prace znajdują się w stałej ekspozycji najszacowniejszego na świecie muzeum fotografii - Maison Européenne de la Photographie w Paryżu.
SAG = DL = MSM
Zachowywanie się „jak heteryk" - straight acting (SAG - straight-acting gay - to gej zachowujący się „po męsku") - przez niektórych gejów jest uważane za obraźliwe w stosunku do niesilących się na taki image. Jest też uznawane za postawę pełną fałszu, choć wiadomo, że większość gejów nie zachowuje się „jak gej". Geje mający silną świadomość środowiskową zwalczają postawę straight acting jako „nieczystą", zaśmiecającą środowisko i szkodzącą masom gejów, którzy nie mają ambicji upodabniania się do heteryków, a wręcz przeciwnie, chcą posiadać swój własny, oryginalny image, nie chcą się zadłużać w niczym u heteryków - panów tej planety.
Sprawą zajął się nawet znany gejowski pisarz Christopher Rice, syn pisarki Anne Rice (tej od „Kronik wampirzych"), w artykule „The myth of »straight-acting«" („The Advocate", 10.10.2006), gdzie wykpiwa propagowanie stylu SAG przez boysbandową gwiazdkę Lance'a Bassa, przy okazji coming outu tegoż. Bo doprawdy trudno się nie uśmiać, gdy Bass, któremu znacznie bliżej do drag queen niż do karka w dresie, przekonuje, że on oraz inne SAG-owce lubią oglądać mecze piłki nożnej i pić piwo. Nawet jeśli ich to śmiertelnie nudzi?
Rice stawia bardzo odkrywczą hipotezę: ci wszyscy tzw. SAG to raczej poszukiwacze SAB (straight-acting boyfriend) - heteropodobnego partnera do związku. Taki partner - ironizuje pisarz - to dla SAG-a, niestety, tylko jeszcze jeden gadżet podnoszący męskość wizerunku - jak spodnie moro, łysy łeb, bejsbolówka albo tatuaż. I jeszcze jeden parawan mający go osłonić przed homofobią.
Po wielu bezskutecznych próbach zostania SAG-iem Rice postanowił poumawiać się z takimi na randki. I nigdy od nikogo nie doświadczył takiej homofobii, pogardy, nienawiści, jak właśnie od tych braci-gejów strojących się w piórka hetero. Przypuszcza, że przenosili na niego nienawiść do samych siebie za to, że byli tacy beznadziejni w łóżku. I przestrzega przed definiowaniem swojej orientacji poprzez wyliczanie, kim się NIE JEST, oraz przed dobieraniem sobie kumpli w zależności od tego, czy piją piwo, czy szampana.
Zresztą: co to znaczy zachowywać się „jak heteryk"? Czy istnieje jakiś jeden ściśle określony sposób, w jaki heterycy się zachowują? Heterykiem można być na miliony sposobów. I na miliony sposobów można być gejem. Jednak w polskich warunkach granie heteryka - do chodzenia z dziewczyną, małżeństwa i rodzicielstwa włącznie - bierze się z pewnością nie z nienawiści do przegiętych ciot w sukienkach, ale ze strachu przed ujawnieniem swojej orientacji. A to, przyznajmy, mało chlubna motywacja i nie ma tu czego podziwiać. Należy raczej tym facetom współczuć, że nie mają odwagi być sobą. To takim facetom przegięte bohaterki „Priscilli królowej pustyni" przy użyciu pięści wyjaśniały, kto tak naprawdę jest mężczyzną.
SAG/SAB w praktyce często przybiera postać DL/MSM. Down Low (DL) to slangowe określenie, używane od lat 90. i początkowo przez Afroamerykanów, w odniesieniu do facetów potajemnie mających seks z facetami, podczas gdy oficjalnie pozostają w związkach z kobietami. Często nie uważają się oni za gejów ani biseksów bądź nie zdają sobie sprawy, że nimi są. Uważają się za heteryków, za „normalnych" facetów, a swoje potajemne męsko-męskie praktyki zaliczają do drobnych życiowych przyjemności, „zakazanych" w stopniu nie większym niż zażywanie nielegalnych narkotyków. Uleganie popędowi homoseksualnemu tłumaczą sobie zamiłowaniem do ryzyka, jakie podobno cechuje większość facetów. Termin Down Low tworzy różnego rodzaju wyrażenia obiegowe, np. to be on the down low/on the low low - wyskoczyć sobie po cichu na chłopów; to downlow (to be downlowing) - walić się pokątnie z facetami.
MSM (Men who have Sex with Men) to w zasadzie to samo co DL: mężczyźni mający seks z mężczyznami. Niekoniecznie muszą być gejami, a nawet biseksualistami. Ten termin powstał w USA na początku lat 80. na określenie jednej z grup ryzyka zachorowalności na AIDS i jest używany także we współczesnej polskiej literaturze seksuologicznej, por. „Raport z badania w grupie mężczyzn mających seks z mężczyznami" Izdebskiego-Sztabińskiego z 2005 roku. Istnienie tej - najszerszej - kategorii mężczyzn uzasadnia zadawanie na gejowskich czatach pytania: „Czy jesteś gejem?" Nie powinno nas ono dziwić, bo nasz rozmówca może nie mieć orientacji homoseksualnej, ale może uprawiać incydentalny seks z mężczyznami, a najłatwiej mu znaleźć partnera na czacie dla gejów.
O facetach z syndromem DL/MSM zaczęło być głośno w Ameryce stosunkowo niedawno, bo w roku 2000, po serii artykułów w takich poczytnych gazetach, jak „Los Angeles Times" i „The New York Times". Punktem wyjścia tych publikacji było dociekanie, jakim cudem fala zakażeń HIV dosięgła heteroseksualnych Afroamerykanek. Okazało się, że zarażane są przez mężów potajemnie pieprzących się z facetami. Autor jednego z artykułów („On the Down Low") był nawet gościem słynnego talk show Oprah Winfrey, gdzie opowiedział o swoim własnym życiu „na dołku". Działacze frontu anty-HIV, jak np. Mark Cichocki (http://aids.about.com/), są zgodni, że najbardziej odpowiedzialni za szerzenie wirusa są obecnie właśnie mężczyźni z grupy DL/MSM, a nie „klasyczni" geje.
Wprawdzie zjawisko to zostało dostrzeżone i opisane najpierw na przykładzie populacji Afroamerykanów, jednak nie jest ono problemem tylko tej grupy, występuje we wszystkich krajach świata, szczególnie tam, gdzie homoseksualizm jest społecznie potępiany i gdzie mężczyźni mają silną motywację, by ukrywać swoje nieoficjalne homoseksualne życie. Jednak w USA AIDS i inne groźne choroby kojarzy się ze stereotypowo „brudnymi" i „biednymi" (często faktycznie biednymi) „czarnuchami"; im też stereotyp przypisuje skłonność do rozpusty i dewiacji.
Śledząc ogrom materiału internetowego na ten temat należy sądzić, że problem heteryków „na dołku" - na seksualnym męsko-męskim gigancie - urósł do niebywałych rozmiarów. Powstają, jak to w Ameryce, grupy wsparcia dla żon, których mężowie „chadzają na chłopów". Rzecz idzie już ponoć w miliony przypadków. To tylko potwierdza starą prawdę wyrażoną przez Freuda i Kinseya: nie ma stuprocentowo czystych heteroseksualistów, w każdym facecie drzemie gejowska struna, którą najniespodziewaniej może poruszyć nieprzewidywalny splot okoliczności. My, „geje jako tacy", myślący i żyjący po gejowsku, jesteśmy dzisiaj tacy, jakimi oni, dzisiejsi narzeczeni, mężowie i ojcowie, z wielkim prawdopodobieństwem staną się w przyszłości.
MSM-owcy traktują seks z facetami jako czysty seks właśnie, rozrywkę czy konieczność popędową, ale do tego tylko ograniczają swój udział w homoseksualizmie. Nie dorabiają do tego żadnej ideologii i nigdy nie powiedzieliby o sobie, że są gejami, nie interesują ich organizacje gejowskie, parady, konferencje, sztuka gejowska i walka o równouprawnienie, a gejowskie lokale - tylko o tyle, o ile można tam poznać faceta na seks. Patrząc po postawach polskich gejów należałoby uznać, że przytłaczająca większość z nich to nie geje - z całym kulturowym zapleczem tej nazwy - ale MSM-owcy, których interesuje tylko seks, i to taki, o którym najlepiej, aby nikt nie wiedział (DL). Oto i wyjaśnienie fenomenu anemicznej sceny gejowskiej w Polsce.
MSM-owców jest znacznie więcej niż facetów, którzy świadomie określają siebie jako geje bądź biseksualiści. Inaczej mówiąc, my, geje i bi, jesteśmy tylko podzbiorami wielkiego zbioru facetów uprawiających seks z facetami. Poza nami są bowiem jeszcze ci, u których czyny nie prowadzą do samookreślenia. Paradoksalnie, pytani o orientację, stwierdzają, że są „normalni", czyli domyślnie hetero, choć niejeden z nich latami nie zbliżał się do kobiety. Hipokryzja czy zwykła niewiedza?
W badaniu przeprowadzonym w 2003 przez nowojorski departament zdrowia wykazano, że w grupie 4 tys. ankietowanych mężczyzn było znacznie więcej MSM-owców zaprzeczających jakoby byli gejami niż tych określających siebie jako geje. Równolegle agencja Reutera relacjonowała badanie dowodzące, że średnio 10 procent facetów deklarujących orientację heteroseksualną miewa w ciągu roku do kilku kontaktów homoseksualnych i żadnego heteroseksualnego! Jedyna stwierdzona różnica między nimi a deklaratywnymi gejami i biseksami sprowadza się do tego, że mają mniej partnerów od tych ostatnich.
MSM-owcy odrzucający etykietkę geja lub biseksa robią to głównie dlatego, że nie są to orientacje powszechnie akceptowane, a przyznawanie się do nich może przysporzyć kłopotów w życiu rodzinnym, towarzyskim i zawodowym. Wielu z nich nie chce być kojarzonych ze stereotypowym gejowskim stylem życia: z obsesją na punkcie mody, wielopartnerstwem, ekstremalnym imprezowaniem, braniem narkotyków itd. „Heteroseksualizm" ma w ich mniemaniu oznaczać pewną „porządność" i zwyczajność trybu życia. Często do odcięcia się od gejostwa wystarcza im nieznajdowanie w sobie oznak zniewieściałości, którą - także stereotypowo - przypisują gejom.
Nieraz wyznacznikiem bywa emocjonalna strona kontaktów. Nie uważają się za gejów ci, którzy emocjonalnie angażują się tylko w związki z kobietami, natomiast z mężczyznami uprawiają czysty, chłodny seks bez żadnych uczuć.
g0y ≠ gAy
Dla jeszcze innych „gejem" jest facet bierny w analu - skoro oni są tylko czynni bądź nie uprawiają analu w ogóle, to nie są gejami! Ten pogląd jest szczególnie rozpowszechniony w krajach Trzeciego Świata, na co wpływ ma prastara patriarchalna kultura tych społeczeństw. Właśnie dlatego aby zrozumieć to niewytłumaczalne z pozoru zjawisko, jakim jest faktyczny gej uparcie uważający się za hetero, należy na nie spojrzeć z niegejowskiej i niezachodniej perspektywy kulturowej.
Ci żonkosie, którzy potajemnie urywają się z małżeńskiej smyczy w objęcia innych facetów, nie chcą dopuścić do świadomości, że w ten sposób stają się bądź pokazują, że są - pedałami. Za wszelką cenę szukają jakiejś cechy, która by w tym co robią różniła ich od klasycznych pedałów. I najczęściej dochodzą do wniosku, że tym, co czyni pedała pedałem, jest poddawanie się penetracji analnej. W grupie DL/MSM znajdziemy więc bardzo wielu tzw. g0y'ów, których od gAy'ów różni brak tej środkowej literki A - symbolu analu, w jej miejscu jest cyfra zero. Są oni wielkimi przeciwnikami ładowania w dupę, a już zwłaszcza dawania tejże, bowiem uważają, że stosunek analny jest poniżający dla partnera pasywnego i go „skobieca", a więc odbiera mu męskość, czyli cechę, dla której przecież został wybrany na partnera seksualnego. W zamian proponują tylko wzajemne, równoprawne pieszczoty twarzą w twarz, szczególnie ocieractwo (frottage).
g0y to także wygodna etykietka dla facetów dopiero poszukujących swojej tożsamości seksualnej (curious - ciekawych): na początek coś „przyzwoitego", niebrudnego, a potem zobaczymy. Istnieją strony internetowe przeciwników analu (np. http://www.g0ys.org/), na których analiści są wyzywani od obrzydliwych świń tarzających się w ekskrementach. Wynika to z ogólnoludzkiego podejścia do odbytu - tego odcinka ciała, który jest „fe" (słyszą to już lubiące bawić się własnymi odchodami niemowlęta). A jeśli coś jest „fe", to najczęściej jest też „be".
g0y'e lubią pokpiwać z uproszczonego podziału świata u analistów: na A i P. Co według g0ya znaczy „aktywny"? To ktoś, kto poświęca co najmniej 30-60 minut dziennie na ćwiczenia fizyczne - czytamy na powyższej stronie. W swoich dezyderatach bardzo podkreślają emocjonalny wymiar więzi męsko-męskich, niesprowadzanie wszystkiego - jak podobno czynią to gAy'e - do wsadzenia kutasa w tyłek i wytrysku. Rozwodzą się o romantycznej przyjaźni, uściskach, pocałunkach, pieszczotach, wzajemnej pomocy i wsparciu. Zachęcają do dbania o zdrowie, o urodę, przestrzegają przed alkoholem i narkotykami, które rujnują zagubioną i pożałowania godną społeczność gAy'owską, pełną dziwacznych, zniewieściałych i pokręconych psychicznie kreatur - a wszystko przez dawanie dupy. Niewinni kaznodzieje. (Wkrótce na portalu osobny artykuł na temat gejów-antyanalistów).
Statystyki rzeczywiście zdają się przeczyć domniemaniu, że kobiety, szczególnie czarne heteroseksualistki, łapią AIDS od downlowujących MSM-ów. W 2003 w całych Stanach zarejestrowano ok. 7 tys. czarnoskórych nosicielek HIV, ale tylko 118 z nich (1,6%) przyznało, że źródłem zakażenia był partner „biseksualny". Inne zaraziły się innymi drogami lub nie miały świadomości biseksualizmu swoich partnerów.
Wszystkie te racjonalizacje bycia „hetero" mimo pieprzenia się z facetami zaobserwowano przede wszystkim u przedstawicieli mniejszości rasowych i etnicznych (jakby należąc już do jednej mniejszości bronili się przed trafieniem do dodatkowej), u imigrantów oraz u słabo wykształconych. To dokładnie ta sama grupa, która najniechętniej używa prezerwatyw, ale, uwaga, tylko w kontaktach męsko-męskich, „bo przecież facet nie zajdzie w ciążę" - brak tu świadomości, że kondom chroni także przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. MSM-owcy „nie-geje" są utrapieniem wydziałów zdrowia i organizacji walczących z HIV/AIDS, bowiem jako „nie-geje" uważają się za naturalnie zabezpieczonych przed wirusem.
Między MSM-owcami uważającymi się za hetero a zdeklarowanymi gejami - pogodzonymi ze sobą, dumnymi ze swojej orientacji i realizującymi się w niej także poza seksem - dochodzi często do konfliktów i ostrej wymiany zdań, np. na forach internetowych. Pseudoheterycy zarzucają gejom zniewieściałość i rozpustę, geje pseudoheterykom tchórzostwo, obłudę i głupotę. Spór ten nie ma sensu, bo żadna ze stron nie przekona drugiej do swoich racji. Najlepiej podsumować za internautą Michaelem M., że homoseksualistą się jest z niezawinionej konieczności, a gejem się jest z wyboru. Ostatecznie od każdego konkretnego człowieka zależy, czy zaakceptuje swój homoseksualizm, czy nie.
napisał: Sławek Lachtera/softpress