niedziela, 22 maja 2016

Trójmiejski Marsz Równości w Gdańsku


Fot: Miłość nie wyklucza
W sobotę przez Gdańsk przeszedł II Marsz Równości. Narodowcom nie udało się zakłócić marszu.

Wychodzimy na ulice, nie damy się zastraszyć. Nie damy się wepchnąć z powrotem do szafy - mówiła przed rozpoczęciem Trójmiejskiego Marszu Równości prezeska Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT Tolerado, Marta Magott. Zaznaczyła, że "powinna być równość i wolność w naszym kraju, że prawa obywatelskie powinny być takie same dla każdego człowieka". - Dziś tych wartości i praw w Polsce nie ma. My jako społeczność LGBT nie mamy bowiem prawa do związków, do dzieci, do wspólnego rozliczania się, czy chociażby zasięgania informacji o stanie zdrowia swojej partnerki, czy partnera w służbie zdrowia - dodała.

Według policji w Trójmiejskim Marszu Równości wzięło udział ok. 800 osób, a w kontrmanifestacji ok. 200 osób. (gazeta.pl)

Fot: Miłość nie wyklucza
Ewa Lider, posłanka Nowoczesnej.pl cytuje konstytucję. "RP jest dobrem wspólnym wszystkich obywatelek i obywateli. Jesteśmy różnorodni i piękni. Nie pozwolimy wcisnąć się w jeden schemat rodziny. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, nikt nam nie powie, co mamy robić ani z kim się wiązać. Jesteśmy patriotami i możemy nosić tęczowe flagi obok flag Polski" - mówiła Lider.

- Żeby pokazać, że inność nie jest straszna - mówi Zuzanna z Gdańska. - Mamy takie same prawa, jak pary hetero. Jestem tutaj, żeby przestać zamiatać sprawy homoseksualistów pod dywan. Według mnie takie marsze zmieniają świadomość. Może ludzie w końcu zrozumieją, że nie robimy nikomu krzywdy, mamy prawo do swojego życia. (Gazeta Wyborcza)

Jeszcze raz bardzo dziękujemy wszystkim funkcjonariuszkom i funkcjonariuszom Pomorska Policja, którzy zapewniali nam bezpieczeństwo podczas Trójmiejski Marsz Równości 2016! Dzięki współpracy z takimi osobami, możemy realizować w pełni swoje prawo do zgromadzeń oraz domagać się równości i poszanowania naszych praw.

Osoby organizujące Marsz, służby porządkowe KOD i Policja zrobiły wszystko, byśmy mogli świętować w radosnej atmosferze, bez obawy o swoje zdrowie. Jeżeli jednak spotkała Was jakaś nieprzyjemna sytuacja mająca związek z udziałem w tej imprezie, bardzo prosimy o poinformowanie nas o tym, byśmy wspólnie z Policją mogli wypracować skuteczniejsze rozwiązania. (Tolerado)

II Trójmiejski Marsz Równości na rzecz praw mniejszości seksualnych był wielkim sukcesem jego organizatorów i uczestników, choć z powodu agresji narodowców nie zakończył się tam gdzie powinien. Brawa należą się policji, która w tych trudnych warunkach robiła co mogła, aby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo. Władze miasta powinny za to bardziej rygorystycznie stosować ustawę o zgromadzeniach, aby do takich sytuacji więcej nie dochodziło.

Marsz Równości to wydarzenie niezwykłe, bo wbrew temu co myślą sobie o nim jego przeciwnicy, nie uczestniczą w nim tylko geje i lesbijki, ale również mnóstwo heteroseksualnych gdańszczan i gdańszczanek, którym zależy na równych prawach wszystkich obywateli. W sobotnim Marszu wzięli udział zarówno młodzi jak i starsi, samotni jak i rodziny z dziećmi. Marsz organizowany przez Stowarzyszenie Tolerado, wspierało szereg innych organizacji m.in. Trójmiejska Akcja Kobieca, Stowarzyszenie "Miłość nie wyklucza", Komitet Obrony Demokracji czy przedstawiciele partii politycznych - Razem i Nowoczesnej. W pierwszym szeregu Marszu szła burmistrz Bergen, dużego norweskiego miasta. Szkoda, że nie towarzyszył jej żaden przedstawiciel władz Gdańska.

Od miesiąca było wiadomo, że naprzeciwko Marszu Równości staną jego przeciwnicy ze środowisk skrajnej prawicy. Środowiska te w ogóle nie chciały dopuścić do Marszu posługując się swoistym fortelem - poprzez zarezerwowanie wszystkich miejsc w mieście, gdzie zazwyczaj odbywają się manifestacje. Stąd właśnie wzięło się 14 kontramanifestacji (by zakończyć się tylko jedną - red.), bo radna PiS Anna Kołakowska namówiła chyba wszystkich swoich znajomych, aby wysłali wnioski do Urzędu na zorganizowanie demonstracji w różnych punktach miasta. Różne organizacje skrajnie prawicowe zarezerwowały więc na 21 maja - i Plac Solidarności, i plac przy Neptunie, skwer przed Urzędem Wojewódzkim, przy Centrum Madison, Targ Drzewny, a także Targ Węglowy. W ten sposób, posługując się zapisami ustawy o zgromadzeniach, która zapobiega sytuacjom, w których w tym samym miejscu i czasie odbywają się manifestacje dwóch przeciwnych sobie grup, prawicowcy chcieli nie dopuścić do Marszu Równości. Nie udało im się jednak, bo organizatorzy Marszu Równości, Targ Węglowy zarezerwowali chwilę przed nimi.

W tej sytuacji władze miasta, słusznie, przeprowadziły tzw. rozprawę administracyjną, na którą zaprosiły organizatorów wszystkich demonstracji tego dnia, aby uzgodnić taki ich czas i miejsce, aby nikomu nikt nie przeszkadzał. Skrajnie prawicowe organizacje, które wcześniej chciały wykorzystać zapisy ustawy o zgromadzeniach, tym razem ją zlekceważyły. Większość z nich nie stawiła się na rozprawie, a te które przyszły nie zgodziły się na zmianę miejsca.

Wniosek płynie z tego jeden. Władze miasta powinny w takich sytuacjach bardziej rygorystycznie stosować obowiązujące prawo o zgromadzeniach i nie dawać się szantażować radnej Annie Kołakowskiej z PiS. To przez ksenofobię radnej i jej zwolenników narażono mieszkańców na niebezpieczeństwo i chaos komunikacyjny. Przy okazji: jej zapowiedzi o 20 tysiącach kontrmanifestatnów okazały się wyolbrzymione do potęgi, bo udało jej się zgromadzić zaledwie jakieś 200 osób. (...) Gazeta.pl

Przemawia Radomir Szumełda, przewodniczący KOD Pomorze





Narodowcy niszczą flagę KOD ukradzioną starszej pani


W sobotę po południu w Gdańsku doszło do kilku strać między policją a demonstrującymi przeciwko Trójmiejskiemu Marszowi Równości grupami działaczy środowisk narodowych. - Na razie zatrzymano pięć osób za udział w zbiegowisku i czynną napaść na funkcjonariusza. Według wstępnych informacji nikt z osób demonstrujących oraz funkcjonariuszy nie został poszkodowany, ani ranny - powiedział mł. asp Michał Sienkiewicz z biura prasowego policji w Gdańsku.

Wśród zatrzymanych jest córka radnej PiS Anny Kołakowskiej - taką informację podali dziennikarze gdańskiego oddziału radia TOK FM

To nie pierwsza manifestacja, w której wzięły udział Anna i Maria Kołakowskie. Na kontrmanifestacji narodowców w 2015 r. uchwycił je reporter Agencji Gazeta. Maria rozpyliła w czerwcu 2014 r., w trakcie odczytu Golgoty Picnic w sali Krytyki Politycznej, śmierdzący dezodorant. Sąd wymierzył jej za to karę miesiąca ograniczenia wolności, zobowiązując do wykonania pracy na cele społeczne.

Anna Kołakowska, radna miasta Gdańska, która w ubiegłym roku wraz z rodziną zablokowała Marsz Równości. - Jesteśmy przekonani, że nie wystarcza potępiać dewiacji, trzeba się jej przeciwstawiać. Nie pozwolimy, żeby manifestacja przeszła przez ulice miasta, bo nie ma w Gdańsku miejsca dla gejów i lesbijek - mówi Anna Kołakowska.

Wmawiają ona czekała tylko na tramwaj żart roku, jeszcze mamusia ja jestem radna śmieje się że nie można nic robić po ma mandat radnej, wmawia ona jest grzeczna dziewczynką.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz