wtorek, 28 lipca 2015

Medyczna kategoria transseksualizmu


Fundacja Trans-Fuzja:

Czy wiesz, że...

Nawet medyczna kategoria transseksualizmu nie wymusza na osobach transseksualnych konieczności dostosowania swojego ciała do tego, co w potocznym rozumieniu uważa się za płeć?

Pełna definicja transseksualizmu brzmi:

"Pragnienie życia i uzyskania akceptacji jako osoba płci przeciwnej w porównaniu z własną, czemu towarzyszy zazwyczaj uczucie niezadowolenia z powodu własnych, anatomicznych cech płciowych oraz poczucie ich nieprawidłowości, a także chęć poddania się leczeniu hormonalnemu lub operacyjnemu, by upodobnić własne ciało tak dalece, jak tylko to jest możliwe - do ciała płci preferowanej."

Klasyfikacja mówi o występowanym "zazwyczaj" uczuciu niezadowolenia czy nieprawidłowości.

Zabiegi adaptacyjne pozwalają osobom transseksualnym dostosować swoje ciało do odczuwanej przez siebie tożsamości płciowej. Bardzo ważne jest również, aby były one szeroko dostępne, bezpieczne i służyły przede wszystkim złagodzeniu odczuwanej nieodpowiedniości ciała oraz odnalezieniu swojego miejsca w społeczeństwie, nie zaś zbijaniu kapitału na już i tak bardzo wykluczonej grupie społecznej.

Cytat pochodzi za publikacją "Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD-10. Opisy kliniczne i wskazówki diagnostyczne" wydaną przez Uniwersyteckie Wydawnictwo Medyczne "Vesalius" Instytutu Psychiatrii i Neurologii,
Kraków – Warszawa 2000.

Obecnie Światowa Organizacja Zdrowia przygotowuje nową wersję swojej klasyfikacji, w której zmienią się również kategorie dotyczące osób tanspłciowych. Więcej na ten temat już wkrótce.

Chcesz wiedzieć, jak wygląda sytuacja osób transpłciowych w dostępie do opieki zdrowotnej w Polsce? Zapoznaj się z naszym raportem - http://transfuzja.org/download/publikacje/transplciowosc_a_opieka_zdrowtona_w_polsce.pdf

Ale kościół katolicki Polski wie lepiej, znęca się i poniża osób transpłciowy. Po przejściu w Sejmie ustawy o uzgodnieniu płci szef zajmującego się sprawami światopoglądowymi zespołu Episkopatu wydał komunikat, który stawia relacje państwo - Kościół na ostrzu noża.

Dokument napisał hierarcha z dyplomem lekarza medycyny, który w polskim Kościele przejął stery światopoglądowe. Oto jego definicja transseksualizmu: "Kpina z rzeczywistości, gdyż nie akceptujemy rzeczywistości, jaka jest nam dana w sprawach, które stanowią dziedzictwo ludzkości. Gdyż dziedziczymy płeć tak jak ciało, otrzymujemy je, nie tworzymy. A teraz możemy żyć według własnych fantazmatów". Abp Hoser ubolewa, że "ułatwienie zmiany płci będzie polegać na orzeczeniach lekarzy psychiatrów lub psychologów, więc dotyczy psychiki człowieka, a nie biologii, jego ciała".

Co więcej, hierarcha myli transseksualizm z transwestytyzmem, pisząc z pogardą o "teatralizacji życia, gdyż człowiek, który jest mężczyzną, ale przyszło mu do głowy, że jest kobietą, nie zmienia swoich cech biologicznych, tylko się przebiera za kobietę, kupuje perukę i gra kobietę jak aktor".

To ignorancja pomieszana z brakiem szacunku dla ludzkiej różnorodności i ludzkich dramatów. W zażartym sporze z partią rządzącą Kościół zdaje się zapominać o podstawowej zasadzie szacunku i chrześcijańskiej miłości.

Oburzenie Episkopatu na ustawę o uzgodnieniu płci ma się nijak do obecnej linii Watykanu. Kilka miesięcy temu papież Franciszek przyjął na prywatnej audiencji transseksualistę Diego Nerię Lejárragę. Przyjechał on do Watykanu z narzeczoną. Do spotkania doszło dlatego, że Lejárraga pożalił się papieżowi, iż po zmianie płci parafia poddała go ostracyzmowi. W Wielki Czwartek zaś papież umył innemu transseksualiście nogi. Także katechizm nie uznaje transseksualizmu za grzech... - Gazeta Wyborcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz