czwartek, 13 listopada 2014

Niemiecka prasa: Jak tolerancyjni są Polacy? Robert Biedroń chce to sprawdzić i Joanny Erbel ujawnia jest biseksualna


Był pierwszym gejem w Sejmie. Teraz próbuje sił w wyborach samorządowych. Wrogości się nie boi. Pytanie jednak, jak tolerancyjni są polscy wyborcy, rozważa niemiecka agencja prasowa dpa.

„Od kiedy trzy lata temu został posłem na Sejm, jego biuro poselskie wielokrotnie zostało już pomazane oczerniającymi graffiti. W swojej wieloletniej walce o prawa gejów i lesbijek w Polsce raz po raz był wystawiany na oszczerstwa, wrogość, osobiste ataki. Coś jednak także w katolicko-konserwatywnej Polsce zmieniło się w ostatnich latach”, stwierdza autorka artykułu. O zmianach świadczy chociażby fakt, że „Parada Równości” nadal potrzebuje co prawda policyjnej ochrony, ale prawa do demonstracji nie musi już wywalczać sobie przed sądem.

O całkowitej akceptacji ze strony polskiego społeczeństwa jeszcze nie może być mowy, konstatuje autorka artykułu. Wyraźnie pokazały to reakcje na telewizyjny spot na rzecz ustawy o zarejestrowanych związkach partnerskich. Katolickie media mówiły o ‘zboczeniach w publicznej telewizji'. Gdyby komentarze w Internecie miały odpowiadać wynikom wyborów samorządowych, 16 listopada w Słupsku nikt nie powie: gejowski burmistrz – i co z tego?, komentuje dpa. Zdecydowaną przewagę ma w tej chwili konserwatywny kandydat Ryszard Bogusz, za którym opowiada się 43 procent wyborców. „Jakby nie było jednak ponad 29 procent wybrałoby Biedronia”.  Całość na Deutsche Welle

Mamy już obiecaną kilka godzin temu wypowiedź Joanny Erbel, (wyoutowanej) kandydatki na prezydentkę Warszawy, specjalnie dla "Repliki":

"Mówienie o tym, że jestem osobą biseksualną nigdy nie było dla mnie problemem. Zwłaszcza, że żyjąc w Warszawie znam wiele osób, które nie są hetero. Dla mnie taka różnorodność jest czymś całkowicie normalnym. Pochodzę też z rodziny, która jest tolerancyjna. Jako polityczka nie chcę udawać, że jestem kimś innym, bo to oszukiwanie moich wyborców i wyborczyń. Zresztą ludzi wokół mnie bardziej interesuje to, dlaczego wchodzę do polityki niż to z kim jestem w intymnych relacjach. Informacja o tym, że kandyduję na prezydentkę i radną miejską z ramienia Partii Zieloni interesowała więcej osób niż tekst sprzed kilku miesięcy o tym, że jestem bi.

Zresztą polityka samorządowa, w której działam też ma swoją specyfikę. Chodzi o konkretne sprawy: mieszkania, żłobki, skwery zagrożone reprywatyzacją, ceny biletów. To takie tematy, w których to, kto z kim się żyje nie ma większego znaczenia. Nie mają z tym problemu również osoby o konserwatywnych poglądach, z którymi również zdarza mi się współpracować. Uważam, że jeśli chcemy żyć w tolerancyjnym społeczeństwie, otwartym na inność, to nie powinniśmy udawać, że jesteśmy wszystkie takie same i tacy sami. Polityków i polityczki powinno się zaś oceniać po ich programie i działaniach, a nie orientacji seksualnej."

Czy do grona ujawnionych kandydatów i kandydatek dołączyła Joanna Erbel, kandydatka Partii Zieloni na prezydentkę Warszawy? Nie do końca. "Nie zrobiłam żadnego coming outu. Już wcześniej w prasie występowałam jako osoba bi" - mówi w rozmowie z portalem Queer.pl i dodaje, że "Uważam, że jeśli chcemy żyć w tolerancyjnym społeczeństwie, otwartym na inność, to nie powinniśmy udawać, że jesteśmy wszystkie takie same i tacy sami. Polityków i polityczki powinno się zaś oceniać po ich programie i działaniach, a nie orientacji seksualnej".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz