czwartek, 3 lipca 2014

“Cudowne” nawrócenie Silvio Berlusconi, sprawie LGBT. Czemu nie powinniśmy wstydzić się tego, kim jesteśmy. Powinniśmy być dumni


Fot: ANSA
Miłość Nie Wyklucza: Parę dni temu było całkiem głośno “cudownym” nawróceniu się Silvio Berlusconi, byłego premiera Włoch, i o tym, jakoby teraz popierał walkę o równe prawa społeczności LGBTQ.

Silvio Berlusconi dokonał coming outu (swojego nowego, ocieplonego wizerunku) tuż po tym, jak jego narzeczona Francesca Pascale i Vittorio Feltri założyciel prawicowej gazety "Libero" i redaktor naczelny "Il Giornale" (własność Berlusconiego), przyłączyli się do stowarzyszenia Arcigay, czyli największej włoskiej organizacji LGBT. Oboje deklarują, że teraz zrozumieli, jak ważna jest walka o równe prawa. W kontekście aktualnych prac nad projektami związków partnerskich we Włoszech powinno być to dosyć jasnym opowiedzeniem się za ich wprowadzeniem.

"Il Corriere Della Sera: – lewicowy dziennik – podchodzi jednak do całego tematu, z dużą dozą nieufności. I nie tylko oni, my też. Przede wszystkim, całkiem sceptycznie do całego "malowania trawy na różowo", podchodzi sam prezes stowarzyszenia Arcigay Flavio Romani. Zaznacza on dosyć wyraźnie, że członkostwo Pascale i Feltri jest bardzo warunkowe.

Romani nie zapomina o przeszłości i stawia zadania przed swoimi nowymi członkami, jako próbę ich dobrej woli i dowód szczerej zmiany w podejściu do tematu LGBTQ.

Vittorio Feltri miał zobowiązać się do dwóch rzeczy. Po pierwsze, przeprosić oficjalnie za wszystkie swoje przeszłe teksty o treści seksistowskiej i homofobicznej. Po drugie, pracować nad stworzeniem platformy do rozmowy i edukowania mediów, tak by pisano z szacunkiem o społeczności LGBTQ i o walce z mową nienawiści, oraz do walki ze "stereotypowością" w tekstach prasowych.
Francesca Pascale ma natomiast za zadanie stworzyć i przewodniczyć podgrupie posłów w Forza Italia (włoskim odpowiedniku PO), która będzie się jasno opowiadała (czyt. lobbowała) za równymi prawami dla osób LGBTQ.

Jak widać podejście równościowe jest teraz we Włoszech “opłacalne” politycznie i trendy. W sumie może i dobrze, że prawe skrzydło dostrzega w tym swój interes?

Platforma Obywatelska nadal daleko stoi w tej sprawie – i choć parę pojedynczych osób wyraża glosy wspierające równość małżeńską, to nadal daleko do jakiegokolwiek realnego wsparcia w tym ze strony koalicji rządzącej (odrzucenie projektów ZP w pierwszym czytaniu w 2013, zamrażarka sejmowa itd.).

Jak myślicie – jak można by naszych prawicowych posłów przekonać do tego, że to dla nich dobry interes? Podejście z sercem i po dobroci do naszych posłów niestety nie przynosi skutków

Fot: gazeta.pl
Miłość Nie Wyklucza komentarz:  Nawiązując do Parady Równości i Międzynarodowego Miesiąca Dumy (Pride Month) – kilka słów o tym, czemu nie powinniśmy wstydzić się tego, kim jesteśmy. A wręcz powinniśmy być z siebie dumni..

W 45 rocznicę zamieszek Stonewall, Prezydent USA Barack Obama wygłosił w Białym Domu bardzo obszerne i wzruszające przemówienie, w którym przypomniał, jak długo trwa już walka o równe prawa w Stanach Zjednoczonych i ile zostało już osiągnięte, a szczególnie w ostatnich latach.

Uhonorował pamięć Matthew Sheparda i Harveya Milka, jak również pamięć tych osób, które ukształtowały jego poglądy na temat osób LGBTQ, i uwrażliwiły go na to, że choć może równość małżeńska nie dotyczy go osobiście, to dotyka wiele osób z jego otoczenia,
W szczególności, spodobała mi się opowieść o wykładowcy uniwersyteckim, który był pierwszym otwartym gejem poznanym przez przyszłego prezydenta.

“Szczególne wyrazy szacunku chciałbym przekazać mojemu wykładowcy, panu doktorowi Lawrence'owi Goldynowi, który może i nie był jedynym gejem na uczelni, ale jako jedyny był nim otwarcie i to w śmiały sposób. W 1979 roku chodziłem na jego zajęcia, a ponieważ był on jednym z młodszych wykładowców, dość szybko się zaprzyjaźniliśmy. Był pierwszym gejem, którego poznałem, który był pewny siebie i nie musiał się nikomu z niczego tłumaczyć. Jak ktoś mu się naprzykrzał, nie był dłużny i nie pozwalał sobie pluć w kaszę. W pewnym sensie reprezentuje dla mnie całe to pokolenie, które przez swoje bitwy zbudowało podwaliny dzisiejszej wolności. Poza wykładami zajmował się niesieniem pomocy studentom LGBT na uczelni, a potem założył klinikę walki z AIDS.

Ale przede wszystkim chciałem mu dziękować za to, że pozwolił mi nauczyć się patrzeć i myśleć o wielu sprawach na inny sposób. I dla mnie jest on bohaterem – jednym z tych wielu niewidocznych bohaterów, o których nikt nie wspomina.”
[…]

“Jest wiele dokonań, z których możemy być dumni, ale nie wolno nam popadać w pychę z tego powodu. Musimy bronic tego postępu, którego dokonaliśmy i iść dalej – pomagać tym Amerykanom ze społeczności LGBT, którzy naszej pomocy potrzebują. Czy to nastolatkom w trudnych sytuacjach rodzinnych, czy seniorom, których nie stać na dom i opiekę. Wiem, to nie jest proste."
"Musimy dalej walczyć o to, by nowe pokolenie mogło żyć bez AIDS, ale i o prawa osób LGBT na całym świecie.“
I teraz zadam Wam pytanie.

Czy potrzeba nam Matthew Sheparda? Czy potrzeba nam Harveya Milka, by politycy zrozumieli, że to nie walka tylko o nasze prawa, które ich się nie tyczą tylko walka o sprawiedliwość i dobro na świecie? - Olaf - Miłość Nie Wyklucza


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz