wtorek, 17 stycznia 2012

Luksusowa Concordia poszła na dno u wybrzeży Toskanii wśród poszkodowany jest para gejów

EuroNews: W piątek wieczorem statek wycieczkowy Costa Concordia osiadł na mieliźnie, a nastepnie położył się na boku. Woda zaczęła wdzierać się do wnętrza przez 30-metrową dziurę. Do katastrofy doszło na Morzu Śródziemnym u wybrzeży Toskaniil

Na tym luksusowym statku wycieczkowym znajdowało się około 4200 pasażerów i członków załogi. Niektórzy ludzie skakali w panice do wody. Podczas akcji ratowniczej udało się ewakuować niemal wszystkich pasażerów helikopterami i łodziami ratunkowymi. Zostali oni przewiezieni na pobliską wyspę Giglio.

Oficjalnie mówi się jak dotąd o 6 ofiarach śmiertelnych katastrofy Costy Concordii. Ponad 60 osób odniosło obrażenia.

 Wypadek może również przerodzic się w katastrofe ekologiczną, ponieważ w zbiornikach paliwa statku znajduje się grubo ponad 2000 ton ropy. Nie zauważono na razie żadnego wycieku paliwa, ale do wyspy Giglio zbliża się sztorm, który może spowodować dodatkowe uszkodzenia kadłuba.

Costa Concordia jest coraz bardziej przechylony i dalsza akcja ratunkowa została uznana za zbyt ryzykowną. Decyzja o zawieszeniu poszukiwań została podjęta, mimo że wewnatrz wraku moga jeszcze znajdować się żywi pasażerowie.

Fot. STRINGER/ITALY REUTERS
 Gazeta Wyborcza: Noc błędów i kłamstw, historia bohaterów i tchórzy - tak włoska prasa pisze w poniedziałek o wypadku statku wycieczkowego u brzegów Toskanii. Gazety ujawniają, że kapitan łamiąc zasady bezpieczeństwa zbliżył się do wyspy, by zrobić przyjemność znajomemu.

Mediolański dziennik podkreślił, że w piątek wieczorem kapitan wezwał na mostek szefa restauracji mówiąc: "Antonello, przyjdź tutaj, popatrz, jesteśmy przy twojej wyspie". Menedżer zdążył jeszcze powiedzieć kapitanowi: "Uwaga, jesteśmy blisko brzegu". "Ale było już za późno" - dodała gazeta, która stwierdziła, że obaj mężczyźni - sędziwy kapitan i szef restauracji zostali nieświadomie wplątani w jedną z największych katastrof morskich w historii Włoch, której przyczynami była "lekkomyślność i głupota".

 Na łamach tych można też przeczytać, że także sam burmistrz wyspy Giglio, do której statek się zbliżył wpadając na skałę, traktował obieranie kursu w jej stronę jako swoisty "prezent". Pasażerowie mogli podziwiać malownicze widoki, a mieszkańcy słynnej toskańskiej perły turystyki byli pozdrawiani przez załogę syreną.

"Corriere della Sera" wymienił szereg błędów, popełnionych przez kapitana. Odnotował, że to pasażerowie dzwoniąc na numer alarmowy karabinierów i policji wezwali pomoc informując o położeniu statku i awarii. Załoga nie wysłała bowiem sygnału SOS. Co więcej, kiedy trwała akcja ratunkowa i sytuacja pogarszała się z każdą chwilą, łamiąc wszelkie procedury kapitan zaoferował, że zabierze czarną skrzynkę. Może po to, by ją zatrzymać? - zapytano w artykule. Gazeta nazywa "szaleństwem" postępowanie Schettino, który opuścił pokład na początku akcji ratunkowej.

"La Repubblica" oceniła, że historia ostatniego rejsu Costa Concordia to dzieje tych, którzy "złamali prawo morskie" i tych, którzy z narażeniem życia ratowali 4200 ludzi na pokładzie. Rzymska gazeta wypunktowując błędy i kłamstwa kapitana położyła nacisk na jego słowa: "Tu nie ma żadnego problemu", wypowiedziane w chwili, gdy wycieczkowiec uderzył o skały i zaczął się przechylać. "Mamy tylko małą awarie prądu, ale ją naprawiamy" - zapewniał.

Przypomniano, że gdy straż przybrzeżna odkryła ucieczkę kapitana, wydała mu polecenie powrotu na pokład. On tego nie zrobił. Ujawniono też, że w nocy z piątku na sobotę kapitan okłamał kapitanat pobliskiego portu mówiąc, że koordynuje akcję ratunkową. Tymczasem nie było go już wtedy na pokładzie. Podawał też błędne informacje dotyczące liczby ewakuowanych ludzi i zapewniał, że akcję przeprowadzono błyskawicznie. Tymczasem na statku dochodziło wtedy do dantejskich scen i panował chaos.

Według dziennika "La Stampa" nie pomogły najnowocześniejsza technologia i najbardziej wyszukane urządzenia pokładowe. Katastrofa była bowiem, jak podkreślił komentator, rezultatem lekkomyślności, braku ostrożności i infantylności, lekceważenia norm bezpieczeństwa i brawury. To wszystko w opinii publicysty jest prawdziwą włoską plagą.

Wśród poszkodowany są tez para gejów Blake Miller i Steve Garcia z Teksasu, poniżej reakcja pary gejów emocjonalna dla stacji NBC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz