piątek, 20 stycznia 2012

Koniec Megaupload i Megavideo


internetzona.pl: FBI dokonało odłączenia popularnych usług Megaupload i Megavideo. Jest to wydarzenie bez precedensu, które jeszcze bardziej ożywi polemikę na temat piractwa i udostępniania treści w Sieci. Jakie są konsekwencje tego zamknięcia? Jakie będą następne kroki?

Według władz, zamknięcie Megaupload/Megavideo jest tylko małą częścią dużej operacji przeciwko stronom, które systematycznie naruszają prawa autorskie. W tym przypadku działania podjęte przeciwko Megaupload/Megavideo nie są ograniczone do odłączenia usługi, ale co najmniej siedem osób zostało aresztowanych pod zarzutem naruszenia własności intelektualnej i zmowy w celu „prania brudnych pieniędzy”. Za nakazem aresztowania osób odpowiedzialnych za tego typu portale stanął Departament Sprawiedliwości USA, a nakaz aresztowania rozpoczęto już w Nowej Zelandii. Mało tego – aresztowanym grozi do 50 lat więzienia.

Zamknięcie dokonane przez FBI ma miejsce dzień po odrzuceniu licznych projektów na rzecz ochrony własności intelektualnej w USA. Osoby odpowiedzialne zaprzeczają jakiemukolwiek powiązaniu, według nich zamknięcie  Megaupload/Megavideo nastąpiło po dwóch latach śledztwa. Popularny serwis hostingowy plików (znany głównie z filmów i seriali) został założony w 2005 roku i był szeroko krytykowany przez firmy fonograficzne, producentów filmów i innych wiele innych firm związanych z showbiznesem. Proces zamknięcia i przewidywany proces, przez brak znanych szczegółów, może być ciosem dla portali które pośredniczą w udostępnianiu linków i nie chcą powtórzyć sytuacji kolegów z Nowej Zelandii.

Firma, która zarządza portalamii Megaupload i Megavideo jest dostawcą hostingu plików. Wielu użytkowników używa go do tworzenia kopii zapasowych, wspólnej pracy, etc., co nie zawsze jest niezgodne z prawem. W tej chwili obie witryny są niedostępne i pobyt wszystkich plików jest nieznany. Brak jakiejkolwiek oficjalnej informacji. Nie wiadomo też, czy użytkownicy „premium” otrzymają zwrot dokonanych płatności.

Gazeta Wyborcza: Megaupload to niemal synonim piractwa. Jak wiele podobnych serwisów działał w prosty sposób - wrzuć jakiś plik, my go będziemy przechowywali, a inni będą go mogli ściągać. Nie brzmi groźnie, ale tylko do czasu, gdy przyjrzymy się temu, co faktycznie stanowiło o popularności Megauploadu. Były to rozmaitej maści pliki z filmami, muzyką czy programami, które ładowano i udostępniano niezgodnie z prawem.

Jednocześnie władze podały informację o aresztowaniu siedmiu osób odpowiedzialnych za tworzenie i utrzymanie serwisu. Są wśród nich Niemcy, Słowak, Estończyk i Holender. Przy okazji na jaw wyszła nieznana informacja - prezesem Megauploadu był mąż piosenkarki Alicii Keys, raper i producent Swizz Beatz. Nie został on jednak aresztowany, uważa się, że pozycja jaką zajmował w firmie służyła tylko jej uwiarygodnieniu i poprawie wizerunku Megaupload i Megavideo.

Wśród zarzutów, jakie postawiono aresztowanym znalazły się m.in. takie, które dotyczyły prania brudnych pieniędzy. Jednak bezpośrednim powodem zamknięcia zarejestrowanego w Hong Kongu serwisu było niedotrzymanie zobowiązań dotyczących walki z nielegalnymi plikami, w tym zamykania kont osób udostępniających takie materiały oraz usuwania wskazanych plików.

Wiele serwisów, jak choćby YouTube zawiera mnóstwo nielegalnych materiałów, jednak od kilku lat przyjęto regułę, w myśl której nie są podejmowane radykalne środki prawne, jeśli serwis czynnie współpracuje z organizacjami odpowiedzialnymi za ochronę praw autorskich. Megaupload najwyraźniej takiej współpracy nie podjął.

Wiele o samym serwisie może powiedzieć sylwetka jego założyciela. To Kim Schmitz, Niemiec, który woli występować jako Kim Dotcom. 37-latek ma za sobą bogatą historię, głównie zresztą kryminalną. W 1998 roku dostał dwa lata w zawieszeniu za oszustwa komputerowe i paserstwo – handlował numerami kradzionych kart kredytowych.

Trzy lata później kupił za 375 tysięcy dolarów udziały upadającej firmy LetsBuyIt.com i ogłosił, że zamierza zainwestować w nią 50 milionów. Choć nie dysponował takimi pieniędzmi, akcje firmy podskoczyły o 300 procent. Schmitz błyskawicznie pozbył się swoich udziałów zarabiając 1,5 miliona dolarów. Na koncie ma też wyłudzenia kredytów, a w 2002 roku został aresztowany w Tajlandii i deportowany do Niemiec, gdzie oskarżono go o tzw. insider trading czyli transakcje akcjami spółki dokonywane przez osoby mające dostęp do informacji niejawnych dotyczących firmy.

Cała sprawa zapewne skończy się głośnym procesem. To będzie ważny moment - okaże się, jak daleko władze USA mogą posunąć się w walce z serwisami, które uznają za pirackie. Zobaczymy też, czy mimo protestów związanych z próbą wprowadzenia ustawy SOPA i wymiernych efektów tej akcji związane z nią restrykcyjne przepisy będą wprowadzane w życie tylnymi drzwiami.

**
Po pierwsze nie pobieram piractwa, ale jest piractwo do wina samy wytwórni filmowy itp, po gdy sami legalnie ustąpili pliki, płatne lub nie blogowanie plików "w twoim kraju nie jest dostępny", takie serwisy jak część YT czy Hulu do tylko amerykanie plus kilka kraje mają dostęp. Dziś zamknęli jedną stronę ale zaraz będą inne, to walka z wiatrakami, powtarzam nie pójdą rozum do głowy wytwórnie i sami ustąpią portal grobelny stworzyć i do oni zarobią, a nie piraci, wszyscy będą szczęśliwi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz