środa, 23 listopada 2011

Słowo Boże na dziś Jezus zapowiada prześladowanie swoich wyznawców

Jezus powiedział do swoich uczniów:  „Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.  A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.
 Łk 21,12-19 

Wiara i Tęcza przestawia: dziś świadectwo swojej wiary i kim jest Sławy:

 Czasem zastanawiam się czy tacy ludzie homo też niektórzy mają podobną przeszłość jak ja...
Byłam prężnie działającą katoliczką, należałam do oazy grałam na gitarze i wszędzie tam gdzie się pojawiłam z gitarą to chcieli żebym została u nich w grupie. Najmilej z tych wszystkich grup wspominam rekolekcje dla dzieci niepełnosprawnych. Już wtedy czułam że się do tego nadaję jakoś bardziej, czułam że inność mnie nie przeraża tak jak wszystkich...

Najśmieszniejsze było to że  katechetka chciała abym tak się do tego zaangażowała, żebym grała i śpiewała a ja nie lubiłam śpiewać więc poprosiłam dzieci żeby mi pomogły i takim cudem stworzyliśmy chórek. 

Podobały mi się dziewczyny ale chciałam to zagłuszyć w sobie i znalazłam sobie kierownika duchowego. Rozpoznał mnie ale ja nawet nie chciałam się przyznać przed samą sobą że jestem homo. Nie miała pracy, było duże bezrobocie. Ksiądz kierownik duchowy powiedział żebym coś ze swoim życiem zrobiła i albo żebym poszła pracować albo wstąpiła do zakonu. Byłam przerażona ale pomyślałam że jeśli to mój kierownik mówi że mam iść do zakonu to może Bóg tak chce żebym poszła?...rozważałam nad tym trochę i wybrałam zakon do którego wstąpiłam. Grupa oazowa mnie pożegnała, mama z płaczem mnie pożegnała, wszyscy byli w szoku że Bóg mnie powołuje do zakonu... po tygodniu pobytu stwierdziłam że posłuszeństwo w kościele katolickim to jest do bani... Widziałam jak siostry zakonne między sobą nie żyją w zgodzie, widziałam wzrok zawiści i nie wiadomo było o co prowadziły ze sobą wojny, stwierdziłam że tam nie pasuję. Powiedziałam, że jest zbyt ciasno, że nie umiem oddychać, nie mam swobody duchowej.

Wyszłam i poczułam ulgę a jednocześnie czułam się przez ludzi zdeptana i wzgardzona. Miałam wielkie wyrzuty sumienia. Mogę dziś stwierdzić że to była depresja bo stan taki trwał ponad rok.

Przestałam się przejmować ludźmi i w następne wakacje pojechałam na rekolekcje ciche do Jezuitów. Tam spotkałam siostrę mistrzynię która przyjechała z nowicjuszkami. Każdy uczestnik losował sobie "kierownika duchowego" z którym powinno się rozmawiać i z nikim innym. Wylosowałam za mojego kierownika tę właśnie siostrę zakonną. Siostra Leonia. Nie pamiętam z jakiego zgromadzenia. Na początku nie umiałam się otworzyć ale dziś mogę stwierdzić z przekonaniem, że jeszcze w moim życiu nie spotkałam drugiej takiej osoby co by mnie tak zrozumiała jak ona.

Jak rekolekcje się już kończyły w ostatnim dniu powiedziała mi, że została  jeszcze jedna rzecz do odsłonięcia  przed Bogiem. Wiedziała co ma na myśli i ja też wiedziałam...

Potem jak już skończyły się rekolekcje postanowiłam do niej napisać list i opisać w nim o moim problemie. Napisała mi że mam jechać do Lublina do stowarzyszenia które leczy homoseksualizm. Zebrałam wszystkie oszczędności i pojechałam. Poznałam kilka osób homoseksualnych ale nie umiałam z nimi nawiązać relacji. Była tam jedna dziewczyna co mnie intrygowała. Zapraszała mnie na herbatkę wieczorem, nocowałyśmy razem w pokoju.

te krótkie 3 dni zaważyły nad tym że postanowiłyśmy być ze sobą. Można powiedzieć że złączyła nas wiara? Czy Bóg?... to było dokładnie 4.X.2002 roku. Do dziś dnia jesteśmy razem.

W międzyczasie były różne nieprzyjemności ze strony rodziców, duchownych,  ludzi. Przestałam chodzić do kościoła bo nie widziałam w tym osobiście sensu. Rozmawiałam z rożnymi ludźmi na temat wiary i szukałam Boga ale coś zawsze się kłóciło coś było nie tak... zawsze ktoś wiedział lepiej co Bóg ma na myśli przez istnienie Pisma Świętego... ksiądz który obgaduje, świadek Jehowy który ma się za wzorzec a tak na prawdę jest pyszny, siostra zakonna która ma w głowie zawiść. Odnalazłam Boga we własnym sercu. Doszłam do tego że człowiek jeśli się akceptuje i wie że nie jest złym człowiekiem to wie także, że Bóg go stworzył na własne podobieństwo, więc czemu homoseksualizm jest złem według kościoła katolickiego, księdza, siostry zakonnej, czy świadka Jehowy?

Ludzie boją się inności. A Bóg boi się inności jeśli sam je stworzył?

Pracuję z ludźmi niepełnosprawnymi, mam z nimi dobry kontakt, jestem lubiana w pracy i wiem że robię coś dobrego w życiu. Nie afiszuję się z moją płciowością, nie ma takiej potrzeby.

Jak patrzę na całokształt tego co się stało, od 2002 roku po poznaniu mojej kobiety jaki Sajgon miałam w domu, to mogłabym napisać książkę na faktach. Dziś piszę do Was, najważniejsze jest tylko to co macie w sercu, jeśli akceptację to i miejsce dla Boga się znajdzie. 

Sława.

2 komentarze:

  1. Homoseksualizm jest złem dla wszystkich tylko nie dla Boga...

    Znaleźć Boga w sercu, a więc odrzucić poza sercem...

    Nie zgadzam się, a wiec boję się...

    OdpowiedzUsuń
  2. Obrzydliwe ! I doskonale pokazuje dlaczego absolutnie nie można godzić się na żądania rożnych dewiantów.

    OdpowiedzUsuń